Grzegorz Sandomierski z Górnika Zabrze: Miejsce w tabeli nie odzwierciedla siły naszego zespołu
- Możemy ładnie mówić, opowiadać jacy to jesteśmy gotowi, ale będziemy rozliczani dopiero z tych dziewięćdziesięciu minut rozegranych w niedzielę. Dla nas to na pewno ważny mecz z wielu względów - mówi Grzegorz Sandomierski, bramkarz Górnika Zabrze przed meczem z Legią Warszawa.
Sandomierski trafił do Górnika przed sezonem jako mistrz Rumunii z CFR Cluj. Zastąpił Martina Chudego, ma pewne miejsce w zabrzańskiej bramce. Bronił we wszystkich meczach ligowych w tym sezonie.
Paweł Czado: Pan jako wychowanek Jagiellonii czuje kontekst tego meczu. Jagiellonia - Legia, Górnik - Legia... Chyba jest podobnie?
Grzegorz Sandomierski, bramkarz Górnika Zabrze: - No tak, dosyć mocno to rozumiem. Natomiast my, piłkarze, nie możemy dać ponieść się emocjom. Wiadomo będzie sporo ludzi na trybunach, ale my musimy zrobić przede wszystkim swoje. Po to żeby atmosfera była jeszcze lepsza i kibice wychodzili ze stadionu zadowoleni.
Górnik Zabrze chce po tym meczu się cieszyć
Trzy punkty po takim meczu będę takie jak zawsze, ale mecz jednak trochę inny.
- No tak, można z jednej strony opowiadać o punktach, ale każdy wie, że takie mecze rządzą się swoimi prawami. Z naszej strony nie ma jakichś specjalnych przygotowań, dodatkowych treningów, wszystko odbywa się w taki trybie jak zazwyczaj natomiast czuć mimo wszystko wagę tego spotkania.
Ma pan opanowany sposób gry napastników Legii? Który strzela z "krótkiej nóżki", który ma inne atuty?
- Wie pan co, mieliśmy już pierwszą analizę, na pewno będzie jeszcze kolejna. Oglądam ekstraklasę na bieżąco, wiem co się dzieje i jak to wygląda. Dostaliśmy trochę informacji, dostaniemy kolejne i na pewno będziemy gotowi do tego meczu pod każdym względem.
As Sportu 2021. Kto zasłużył na awans do kolejnej rundy?
Zasady plebiscytu As Sportu 2021 możesz przeczytać w tym miejscu.
Sześć porażek Legii z rzędu, wy - cztery ostatnie mecze bez zwycięstwa: to mecz dwóch "rannych" zespołów o wielkich ambicjach?
- Tak to można nazwać... Ale my patrzymy tylko i wyłącznie na siebie, nie interesuje nas co się dzieje w Warszawie. Mamy własny ogródek. Sytuacja w tabeli po tym meczu może być różna. Serię kilku następnych meczów, które będą odbywać się w krótkim odstępie dobrze byłoby zacząć z przytupem. Tak żeby się rozpędzić i zapunktować w paru meczach z rzędu. Nasze miejsce w tabeli podnieść i ustabilizować, bo nikogo na pewno nie satysfakcjonuje.
To czternaste miejsce w tabeli i 15 punktów nie odzwierciedla siły zespołu?
- Zdecydowanie nie odzwierciedla! W kilku meczach te punkty uciekały nam za łatwo. Ale to już się to zdarzyło, nie ma co się zastanawiać co by było gdyby. Trzeba myśleć o tym co będzie.
Gdyby Legia przyjeżdżała do Zabrza jako lider to inne byłoby ich podejście. A tak - muszą próbować wydrzeć te trzy punkty. Zapowiada się na otwartą wymianę ciosów?
- Ciężko powiedzieć. Legia ma własne problemy natomiast mecz może rzeczywiście bardzo ciekawy. Mam nadzieję, że dostosujemy się jako drużyna poziomem do tego co już dzieje się wokół tego spotkania. Nie nakładamy jednak na siebie jakiejś dodatkowe presji. Wierzę, że po meczu będziemy się cieszyć.
Ten mecz będzie walką o kibicowskie dusze? Wiadomo jaki jest klimat, niedawny bojkot, który został zawieszony. Czujecie, że zwycięstwo w takim meczu może zmienić atmosferę wokół klubu?
- Wiadomo, że najlepszą atmosferę buduje się zwycięstwami. Możemy ładnie mówić, opowiadać jacy to jesteśmy gotowi, ale będziemy rozliczani dopiero z tych dziewięćdziesięciu minut rozegranych w niedzielę. Dla nas to na pewno ważny mecz z wielu względów, także tych o których pan wspominał. Prestiż tego meczu też ma wymowę.
Grzegorz Sandomierski: "Parę błędów popełniłem"
Straty kilku punktów w ostatnich meczach można było uniknąć, one wynikały w dużej mierze z bardzo prostych błędów w obronie. Co czuje bramkarz kiedy jego koledzy stawiają go w sytuacji bez wyjścia?
- Wiadomo, że zdarzają się mecze, w których ktoś popełni błąd, to nie jest coś za co będziemy kogoś piętnować. Błędy się zdarzają i zdarzać będą. Sam też parę ich popełniłem i nie będę opowiadał, że jest jakiś krzyk, jakieś wzajemne pretensje... Każdy kto gra w Górniku, chce wygrywać mecze. A błędów nie robi kto nic nie robi. Dążymy do tego żeby się rozwijać, żeby przeć do przodu.
Podczas rzutów karnych jedną część bramki zostawia pan zdecydowanie bardziej wolną. Skąd taki pomysł? To prowokacja, gra psychologiczna, autorski pomysł?
- Taka próba rozregulowania strzelca. Kiedyś dawno temu podpatrzyłem to w juniorach. Jeden z bramkarzy tak stanął i udało mu się w tej sytuacji dwa razy karnego obronić. Przypomniałem sobie o tym jakiś czas temu kiedy nie mogłem obronić rzutu karnego. Udało się (uśmiech). Zobaczymy co dalej.
Przed tym meczem humory dopisują? Przed chwilą przechodził tutaj Erik Janża i coś dogadywał?
- Podczas treningów i meczów ta koncentracja jest na pewno na najwyższym poziomie, ale po treningu można pożartować, rzucić sobie coś delikatnego. Ale jak mówię: atmosferę tak naprawdę budują wyniki i musimy trochę podgonić żeby rosła. Choć jak pan zauważył - nie jest w tej chwili najgorzej. Ale nas interesują przede wszystkim mecze, tabela, punkty.
Widzę pana w dresie z numerem 14. Jest pan fanem Johanna Cruyffa czy to przypadek?
- Przypadek (uśmiech).