Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 2-2 w 6. kolejce Ekstraklasy

To było spotkanie o dwóch obliczach. Do przerwy zdecydowanie dominowało Zagłębie, a w drugiej części warunki gry dyktował Górnik, który odrobił dwubramkową stratę. Ostatecznie skończyło się na podziale punktów. Zabrzanie w lidze nie wygrali już kolejnych jedenastu meczów.

Rafał Kosznik (z lewej) i Krzysztof Piątek
Rafał Kosznik (z lewej) i Krzysztof Piątek/Andrzej Grygiel/PAP

Przed dzisiejszym spotkaniem w Zabrzu mocno liczono na przerwanie fatalnej passy. Górnik w Ekstraklasie nie wygrał bowiem od maja. Miały w tym pomóc zmiany w składzie dokonane przez nowego trenera zabrzan Leszka Ojrzyńskiego, a także sprowadzeni w ostatnich dniach zawodnicy, jak Aleksander Kwiek, Michał Janota i zakontraktowany tuż przed meczem Maciej Korzym. 

Początek zdecydowanie należał jednak do przyjezdnych. W 7. minucie na strzał z rzutu wolnego z około 30 metrów zdecydował się Jakub Tosik. Mocno uderzono przez kapitana lubinian piłka poszybowała pod poprzeczkę i zaskoczyła źle ustawionego Grzegorza Kasprzika, który między słupkami bramki Górnik zastąpił Sebastiana Przyrowskiego. Warto dodać, że dla 28-letniego Tosika było to pierwsze trafienie w Ekstraklasie od... października 2009 roku. 

W chwilę po bramce Zagłębie mogło zdobyć kolejnego gola, ale Krzysztof Piątek przestraszył się sytuacji sam na sam z Kasprzikiem i fatalnie spartaczył. W końcu do siatki trafił Dorde Cotra. Lewy obrońca "Miedziowych" celnie przymierzył po dośrodkowaniu z rożnego. Piłka odbiła się jeszcze od barku Rafała Kosznika i wpadła do siatki bezradnego bramkarza Górnika. 

Nie czekając na rozwój wypadków trener Ojrzyński jeszcze w pierwszej połowie wpuścił na murawę Kwieka z Korzymem. Niewiele wpłynęło to jednak na przebieg wydarzeń na boisku. Zagłębie zdecydowanie dominowało w środku pola, a gospodarze groźniejsze okazje stwarzali tylko po imponująco długich wyrzutach z autu w wykonaniu Mateusza Słodowego. Górnik do przerwy zanotował tylko jeden celny strzał w wykonaniu Erika Grendela. 

Drugą część zabrzanie, po męskiej rozmowie w szatni, zaczęli z dużym animuszem. Zaraz na początku rozpędzony Roman Gergel upadł w starciu z obrońcą Zagłębia w polu karnym. Gospodarze domagali się karnego, ale sędzia nie zareagował. W kilkadziesiąt sekund później Radosław Sobolewski potężnie huknął z dystansu, ale piłka trafiła tylko w poprzeczkę. W końcu w 54. minucie zabrzanie zdobyli kontaktowego gola. Po świetnej wrzutce Grendela do piłki najwyżej wyskoczył Sobolewski i strzałem głową z kilku metrów zaskoczył Konrada Forenca.    

Cztery minuty później znowu dał o sobie znać aktywny Grendel. Celnie uderzył zza pola karnego, bramkarz Zagłębia wypuścił piłkę, ale dobitka Korzyma była bardzo niecelna. 

Ofensywa Górnika trwała jednak dalej. W 61. minucie po dośrodkowaniu Łukasza Madaja, w niegroźnej sytuacji, Cotra zagrał w swoim polu karnym ręką. W tej sytuacji sędzia Sebastian Krasny nie miał żadnych wątpliwości i wskazał na jedenastkę, którą na bramkę pewnie zamienił Grendel.        

W drugiej części role na boisku zupełnie się odwróciły. Piłkarze z Zabrza atakowali z ambicją i pasją, a goście biernie przyglądali się poczynaniom przeciwnika. Kolejna bramka dla gospodarzy wydawała się kwestią czasu. Mogło tak być w 76. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu Michała Janoty dobrą okazją miał Korzym. Napastnik Górnika nie zdołał jednak wykorzystać dokładnego zagrania.    

W końcówce Zagłębie umiejętnie się broniło i zdołało wywieźć ze stadionu im. Ernesta Pohla punkt. Górnik nie wygrał w lidze kolejnego spotkania i z jednym punktem na koncie po sześciu kolejkach zamyka tabelę. 

Michał Zichlarz z Zabrza

Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin 2-2 (0-2)

Bramki: Sobolewski (54.), Grendel (63.)  - Tosik (7.), Cotra (21.) 

Górnik: Kasprzik - Słodowy, Danch, Szeweluchin, Kosznik - Gergel, Grendel, Sobolewski (72. Janota), Madej, Gwaze (37. Korzym) - Skrzypczak (37. Kwiek). 

Zagłębie: Forenc - Zbozień, Guldan, Jach, Cotra - Janus, Rakowski (78. Sobków), Tosik, Janoszka (30. Woźniak) - K. Piątek (61. Dąbrowski), Papadopulos.  

Żółte kartki: Danch - Rakowski, Papadopulos, Sobków  

Widzów: 5500. Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków). 

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem