Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze. Ten piłkarz zrobił na nim największe wrażenie

Dziś mija dokładnie rok od momentu, kiedy prezesem Górnika Zabrze został Dariusz Czernik. Ten były dziennikarz katowickiego "Sportu" musiał podejmować trudne decyzje i przeprowadzić klub przez trudny czas pandemii koronawirusa.

Górnik Zabrze. Niespodzianka w składzie Górnika. Krzysztof Kubica gra i strzela. Wideo /INTERIA.TV/INTERIA.TV

Czernik przez lata pracował jako dziennikarz. Dwukrotnie jako żurnalista był na mistrzostwach świata, w tym na azjatyckim mundialu w 2002 roku. Dwa razy obsługiwał też mistrzostwa Europy. W 2017 roku został kierownikiem działu sportu Muzeum Miejskiego w Zabrzu. Wtedy też rozpoczął współpracę z Górnikiem. Od czerwca 2019 roku był już jednym z dwóch członków zarządu, a Górnikowi prezesuje od 27 stycznia 2020 roku.

Pytany dziś o najbardziej szalony dzień w tym okresie mówi:

- Zdecydowanie 13 marca, kiedy autokar mający jechać z drużyną do Łodzi miał już włączony silnik, a zaczął się w Polsce na dobre COVID-19. Było południe, a godzina spotkania została wyznaczona na 18.00. Jechać czy zostać i narazić się na walkower? Był piątek, zaczynaliśmy kolejkę, cała liga patrzyła na to, co zrobi Górnik. Wirus był wielką niewiadomą, nie istniały żadne procedury, a niewiedza zawsze budzi pewien rodzaj strachu. Rozmowy z Ekstraklasą, z innymi prezesami, z piłkarzami... Ostatecznie decyzja, że liga zostaje zawieszona. Nerwowo było też dwa tygodnie temu, kiedy o 22.00 okazało się, że w zespole jest COVID-19, a następnego dnia o 9.00 mieliśmy lot do Salzburga i na Cypr. Sypnęło się to jak domek z kart, ale jakoś udaje się przejść okres przygotowawczy. Choć skłamię, mówiąc, że bez problemów. To chyba jednak nie tylko nasz problem - mówi.

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie

W tym trudnym okresie trzeba było też rozmawiać na temat obniżenia kontraktów zawodników. Zdarzały się niespodziewane sytuacje, jak w przypadku Górnika. Prezes Czernik przywołuje zdarzenie z Pawłem Bochniewiczem, wtedy liderem formacji defensywnej.

- Kiedy negocjowaliśmy w czasie ligowej pauzy cięcie kontraktów o 50 procent, po okresie kilku dni, które piłkarze mieli na zastanowienie, Paweł pierwszy zadzwonił i powiedział, że on zrzeka się 50 procent pensji. Po nim była cała reszta, podpisali wszyscy. A kiedy odchodził, przyjechał specjalnie do klubu się pożegnać, podobnie jak po debiucie w Heerenveen, by powiedzieć kibicom "do zobaczenia". Chciałbym dożyć czasów, żeby nie tylko Górnik, ale polskie kluby, mogły zatrzymywać takich zawodników na lata i na nich budować swoją markę - wspomina dzisiaj prezes górniczego klubu.

Teraz w Zabrzu wszyscy myślą już wyłącznie o czekających ich w sobotę wieczorem u siebie meczu z Lechem Poznań w Ekstraklasie. To ważny mecz i dla jednych, i dla drugich, w kontekście walki o miejsce w europejskich pucharach. - Mam nadzieję, że będzie okazja lampką szampana świętować. Nie mój rok prezesury, bo to rzecz drugorzędna i mniej ważna, ale zwycięstwo nad Lechem. Byłoby pięknie - podkreśla prezes Czernik.

Michał Zichlarz

Dariusz Czernik/Michał Chwieduk/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem