Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze. Szymon Matuszek: Mogę sobie zapisać mały plus

Jedenastka z Zabrza ma ostatnio dobry okres. Efektowna wygrana w lidze z Wisłą Płock, a w czwartek kolejne cztery bramki w starciu z Rozwojem Katowice w Pucharze Polski. W klubie 14-krotnego mistrza Polski wierzą, że to dobra zapowiedź przed arcyważnym meczem z Miedzią u siebie w niedzielę.

Szymon Matuszek po meczu z Rozwojem Katowice (4-1) w PP. Wideo/Michał Zichlarz/INTERIA.TV

Choć w 1/8 Pucharu Polski "Górnikom" nie było łatwo, bo o wygranej 4-1 z drugoligowym Rozwojem Katowice zdecydowała dopiero druga połowa dogrywki, to jednak widać, że w grze zespołu prowadzonego przez Marcina Brosza coś drgnęło.

- Nie jest łatwo grać z niżej notowanymi drużynami. Przekonaliśmy się o tym w poprzedniej rundzie, kiedy wygraliśmy z trzecioligową Legionovią 1-0. Tutaj był jeszcze mocniejszy przeciwnik, grający o klasę wyżej. Nastawialiśmy się na to, że łatwo nie będzie, ale na pewno nie na to, że będzie to aż 120 minut - komentował po meczu w Katowicach Szymon Matuszek.

Kapitan Górnika dodawał: - Jeżeli chodzi o takie nastawienie mentalne, to byli pewnie o poziom nad nami. Tak jest w takich meczach. Na to zresztą uczulał nas trener. Wiedział, że pod względem wolicjonalnym będą bardzo dobrze przygotowani do tego spotkania i tak też rzeczywiście było. My jednak przeciwstawiliśmy się na boisku, a jak pokazuje wynik, to się udało. Z rezultatu możemy być zadowoleni. Na razie nie myślimy o tym, z kim przyjdzie nam grać. Teraz trzeba się skupić na najbliższym ligowym spotkaniu - mówi doświadczony zawodnik.

Te już w niedzielę. Na stadionie im. Ernesta Pohla zagości sąsiad z tabeli Miedź Legnica. W pierwszym meczu na terenie beniaminka zabrzanom udało się wygrać 3-1. Teraz liczą, że będzie podobnie. Ma w tym pomóc dobra ostatnio skuteczność. Po cztery bramki w dwóch wyjazdowych meczach w Płocku i Katowicach, to dobry prognostyk. W starciu z Rozwojem, swojego pierwszego gola w tym sezonie zdobył też Matuszek. 

- Jesus Jimenez dobrze "dorzucił" piłkę, mnie udało się trafić. Myślę, że mogę sobie zapisać taki mały plus i dla mnie to taka dodatkowa motywacja, bo w lidze w bieżących rozgrywkach nie udało mi się jeszcze wpisać na listę strzelców. Może to będzie dla mnie takim osobistym przełamaniem? - zastanawia się 29-letni pomocnik.

Michał Zichlarz

Szymon Matuszek (z prawej) w meczu ligowym z Wisłą Płock/Piotr Augustyniak/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem