Górnik Zabrze. Richmond Boakye zawiódł na całej linii
Nie tak miało być przy okazji tego transferu, który zapowiadano jak hit zimowego okienka transferowego. Chodzi oczywiście o napastnika Górnika Zabrze Richmonda Boakye, który strzelał gole na kilku kontynentach, a w Ekstraklasie kompletnie zawodzi.
28-letni reprezentant Ghany podpisał umowę z górniczym klubem na początku lutego, kiedy runda rewanżowa już trwała. Miał pomóc zabrzanom w walce o czołowe lokaty w lidze. Zawodnik z takim CV miał zagwarantować sporo bramek, tym bardziej, że wcześniej zdobył wiele goli na boiskach we Włoszech. Swego czasu był nawet w kadrze Juventusu. Ostatnio zdobywał bramki dla Crvenej Zvezdy Belgrad.
Sam piłkarz miał wielkie oczekiwania przed występami na polskich boiskach, ale nic z tego nie wyszło. Boakye, jak cały zespół Górnika wiosną zupełnie zawodzi. Wysoki i silny napastnik regularnie dostaje szanse na grę w drużynie, ale pod bramką rywala nie radzi sobie jak trzeba. Tak było choćby w sobotnim meczu przeciwko Wiśle Płock (0-2), tak było też wcześniej.
Zagrał w 11 ligowych spotkaniach, w sumie spędził na ekstraklasowych boiskach ponad 700 minut, ale do siatki rywala jeszcze nie trafił. Nic dziwnego, że jest pod ostrzałem kibiców czy ekspertów. Nie tego oczekiwano po zawodniku, który bramki zdobywał w wielu klubach, na kilku kontynentach.
- Niestety nie jest to napastnik, którego mógłbym pochwalić, a trzeba się zgodzić z tymi opiniami, które krytycznie oceniają jego występy. Niczym się nie wyróżnia. Uważam, że jak Górnik sprowadza już jakiegoś zawodnika, to powinien to być ktoś, kto się wyróżnia, kto jest lepszy, a on na razie nic nie pokazał. 11 meczów i zero bramek, to bardzo słaby bilans, jeśli chodzi o napastnika. Czego mu brakuje? Wszystkiego. Nie jest przede wszystkim bramkostrzelny. Owszem widać, że umie grać, że potrafi przyjąć piłkę, ale to wszystko jest za mało - mówi Jan Banaś, w przeszłości wielka sława Górnika i reprezentacji Polski, który wiedział, jak trafiać do siatki przeciwnika.
Zobacz skróty półfinałowych spotkań LM
Casus Boakye przypomina innego napastnika z Afryki, z którego występami w Zabrzu też przed laty wiązano wielkie nadzieje, chodzi o Nigeryjczyka Hugo Enyinnayę. Pojawił się w Górniku jesienią 2004 roku i był pierwszym zawodnikiem z Serie A, który trafił do Ekstraklasy. Było to jeszcze w czasach, kiedy górniczym klubem rządził Marek Koźmiński. Enyinnaya zagrał w Górniku w lidze w zaledwie czterech grach, wszystko przez kontuzje. W Polsce pokazał się jednak z dobrej strony, tyle że było to w grającej wtedy na zapleczu Ekstraklasy Odrze Opole, gdzie był czołowym strzelcem w latach 2006-08.
Jak będzie z Boakye? Ma jeszcze trzy mecze, żeby zaskoczyć bramkarza rywala. Jego kontrakt z Górnikiem kończy się po sezonie i raczej nie będzie przedłużony.
Michał Zichlarz
Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!