Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze. Richmond Boakye grał z Buffonem, Pirlo i Pogbą. Teraz chce strzelać w Ekstraklasie

Richmond Boakye z Górnika Zabrze może pochwalić się pięknym CV. Snajper z Ghany występował już m.in. w Serie A, La Liga czy Eredivisie. Teraz 28-latek chciałby zwojować PKO BP Ekstraklasę. - Nie przyjechałem do Zabrza, aby siedzieć i słuchać o tym, co działo się trzy czy dwa lata temu - mówi Boakye.

Liga Mistrzów. Borussia Dortmund – Sevilla FC 2-2. Wszystkie bramki. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Sebastian Staszewski, Interia: - W CV masz Genuę, Juventus, Atalantę Bergamo, Elche, Rodę Kerkrade czy Crvenę Zvezdę Belgrad. Co zawodnik z takim życiorysem robi w Ekstraklasie?

Richmond Boakye: - Na Górnik zdecydowałem się z kilku powodów. Przyjechałem tu, aby coś po sobie zostawić, zanim opuszczę ten kraj. W poprzednim roku nie grałem zbyt często, bo miałem kontuzje. Urazy przyszły po eliminacjach Ligi Mistrzów. Razem z menadżerem podjęliśmy więc decyzję, która ma mi pomóc. Nie przyjechałem do Zabrza, aby siedzieć i słuchać o tym, co stało się trzy czy dwa lata temu, jak grałem i co zrobiłem dla tego czy innego klubu. To przeszłość, która miała miejsce w 2019, 2018 roku. Teraz muszę zrobić kolejny krok.

Miałeś inne oferty? Piotr Koźmiński pisał, że mogłeś zagrać w Arabii Saudyjskiej lub Dubaju.

- Nie będę kłamał, niech Bóg będzie mi świadkiem - miałem dużo ofert. Dwie były świetne: jedna z Arabii, druga ze Szwecji. Ale to nie było to, czego ja i mój menadżer oczekiwaliśmy. Dlatego musieliśmy je zignorować i wybrać tę, która będzie dobra dla mnie i mojej kariery.

A co z Legią Warszawa? Były informacje, że Legia się z tobą kontraktowała. Czy to prawda?

- Wielu ludzi mówiło o tym i pytało mnie, ale z tego, co wiem, to nie rozmawiali z moim menadżerem. A jeśli tak było, to mi nie powiedział. Nie wiem skąd wzięły się te plotki. Podejrzewam, że to przez fakt, iż grałem w Crvenie. Ludzie myśleli, że skoro idę do Polski, to wybiorę najlepszy klub. Ale mi nie chodziło tylko o to. Zawsze decydowałem się na transfery, gdy czułem wewnętrznie, że to dobry ruch. Byłoby dla mnie wspaniale, gdyby na koniec ktoś powiedział: przyszedł do Górnika, strzelił kilka goli i awansował z drużyną do Ligi Europy.

Ważną osobą przy transferze była twoja dziewczyna, która od niedawna studiuje w Poznaniu.

- To było jak cud! To ja zawiozłem ją na lotnisko. Powiedziała mi, że leci do Polski skończyć studia magisterskie. Stwierdziłem wtedy, że ma już dwa skończone kierunki: jeden w Niemczech, drugi w Londynie. Po co kolejny? Odpowiedziała, że jej znajomi także polecieli studiować do Polski i chce być blisko nich. Wspieram jej decyzje więc powiedziałem: - "Okej".

Wiedziałeś, że niedługo się spotkacie?

- Kiedy odlatywała, nie miałem pojęcia, że też trafię do tego kraju. Myślałem sobie, że pojadę do Turcji, może do jakiegoś kraju arabskiego. Pewnego razu powiedziałem mojemu agentowi, że dziewczyna wyjechała do Polski. "Naprawdę? Do Polski?" - zapytał mnie. Nie wiedziałem o co mu chodzi. A on stwierdził: - "Może Bóg chce, żebyście byli razem?" i przyznał, że jest oferta z Górnika.  Zapytałem go wtedy, czy mam tam jechać grać w piłkę czy... płodzić dzieci!

Grałeś w Serie A czy La Liga. Jakie jest twoje TOP5 zawodników z którymi dzieliłeś szatnię?

- To trudny wybór... Andrea Pirlo, Thiago Motta, Arturo Vidal, Paul Pogba i Papu Gómez. Boże, widziałem też Diego Milito. Robił niesamowite rzeczy w Genui. To było szalone! Był jak Cristiano Ronaldo w Manchesterze United. Nikt nie mógł go wtedy powstrzymać. Był też inny facet z którym grałem: Sebastian Giovinco. Grał później w MLS. Mały gość, ale świetny.

Całą rozmowę z Richmondem Boakye zobacz na kanale Sebastiana Staszewskiego "Po Gwizdku".

Rozmawiał Sebastian Staszewski, Interia

Richmond Boakye/Srdjan Stevanović/Getty Images
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem