Górnik Zabrze - Pogoń 0-0 w meczu 25. kolejki Ekstraklasy
Górnik Zabrze ciągle nie może przebudzić się po zimowej przerwie, a słabsza postawa od początku tego roku najpewniej nie jest przypadkowa. Teraz widać to już wyraźnie. To zupełnie inny zespół niż jeszcze przed kilkoma miesiącami. W meczu 25. kolejki zabrzanie zremisowali u siebie z Pogonią Szczecin 0-0. Igor Angulo, ciągle najlepszy strzelec ligi, nie może trafić do siatki od siedmiu meczów!
To pierwszy bezbramkowy remis Górnika w tym sezonie.
Mecz z Pogonią, w którym gospodarze mogli teoretycznie podreperować nie tylko zdobycze punktowe, po raz kolejny okazał się sporym rozczarowaniem dla zziębniętych kibiców w Zabrzu. Niewiele ponad 6 tysięcy widzów, którzy zjawili się na stadionie liczyło na pewno na wiele więcej.
Fatalne warunki pogodowe są oczywiście w części usprawiedliwieniem dla mizernego widowiska, ale od gospodarzy, którzy gonią czołówkę można jednak wymagać nieco więcej. Tymczasem to Pogoń dyktowała warunki na murawie. Tak jakby "Portowcy" chcieli wymazać z pamięci poprzedni mecz między tymi zespołami, jesienią w Szczecinie, gdy ówcześni gospodarze przegrali 1-2, mimo że mieli karnego i przewagę jednego zawodnika.
Tym razem Pogoń miała zaskakująco więcej z gry. Zdecydowanie. Do tego stopnia, że przez ponad pół godziny Górnik nie mógł przeprowadzić składnej akcji, bo goście umiejętnie blokowali dostęp do swojej bramki. Jeden strzał Wolsztyńskiego, który próbował zaskoczyć Załuskę zza pola karnego był i słaby i niewystarczający.
Więcej działo się po drugiej stronie. Najgroźniej atakował z lewej strony pola karnego Zwoliński, jego strzał trafił jednak w słupek. Potem próbowali jeszcze Piotrowski i Buksa, ale również bez efektu. Portowcy atakowali najczęściej lewą stroną, wyczuwając instynktownie, że właśnie tam gospodarze mają słabsze punkty. Wszystko to składało się na pewną całość - Pogoń, grając nominalnie pięcioma pomocnikami, znacznie lepiej czuła się w środku pola. Górnik natomiast nie mógł znaleźć swojego rytmu, atakując chaotycznie i przede wszystkim bez wyraźnego pomysłu na grę. Poniżej oczekiwań spisywali się Kądzior i Żurkowski, ten drugi został zresztą zmieniony przed II połową.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Pogoń nadal groźnie atakowała - jak w 58. minucie, gdy uderzenie Buksy obronił Loska, a dobitkę Frączczaka zablokowali obrońcy, albo chwilę później, gdy Zwoliński znowu natrafił na zabrzański mur, będąc zaledwie kilka metrów od bramki.
Górnicy odpowiedzieli sytuacją sam na sam Wolsztyńskiego.
Pogoń grała dojrzalej, do końca wykazywała inicjatywę, ale nie potrafiła tego udokumentować strzeleniem gola. Na liczniku zwiększała się jedynie liczba rzutów wolnych i rożnych.
Z kolei Górnik, który strzelił w tym sezonie już 46 goli, najwięcej w Ekstraklasie, znowu rozczarował.
Tak samo jak Igor Angulo, najlepszy snajper ligi, który nie trafił do siatki już od siedmiu meczów ligowych. Jeszcze nigdy nie miał tak długiej serii. Po raz ostatni wpisał się na listę strzelców na początku grudnia w Krakowie, gdy wykorzystał karnego w spotkaniu z Wisłą.
Co gorsze dla kibiców Górnika, na razie nie ma żadnych widoków, że się szybko przełamie. Jeśli Włodzimierz Lubański, obchodzący akurat 71. urodziny (kibice uczcili to chóralnym śpiewem) oglądał to spotkanie, na pewno nie mógł być zadowolony ze swojego hiszpańskiego następcy.
Górnik Zabrze - Pogoń Szczecin 0-0
Górnik Zabrze: Tomasz Loska - Mateusz Wieteska, Dani Suarez (46. Adam Wolniewicz), Paweł Bochniewicz, Michał Koj - Damian Kądzior, Maciej Ambrosiewicz (76. Marcin Urynowicz), Szymon Żurkowski (46. Szymon Matuszek), Rafał Kurzawa - Łukasz Wolsztyński, Igor Angulo.
Pogoń Szczecin: Łukasz Załuska - Cornel Rapa, Jarosław Fojut, Lasza Dwali, Ricardo Nunes - Adam Frączczak, Jakub Piotrowski, Tomasz Hołota, Hubert Matynia (79. Marcin Listkowski) - Łukasz Zwoliński (86. Morten Rasmussen), Adam Buksa (63. Spas Delew).
Żółte kartki: Górnik Zabrze: Dani Suarez, Michał Koj. Pogoń Szczecin: Jakub Piotrowski, Łukasz Zwoliński, Hubert Matynia, Adam Frączczak.
Sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 6254.