Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-2 w meczu 1. kolejki

Jedenastka z Zabrza po emocjonującym meczu pokonała u siebie beniaminka Ekstraklasy Podbeskidzie 4-2. Do przerwy "Górnicy" prowadzili trzema golami. Po przerwie dwie bramki zdobyli z kolei bielszczanie. Bohaterem został Jesus Jimenez, który aż trzy razy wpisał się na listę strzelców, rozpoczynając sezon z wysokiego "C".

Marcin Animucki dla Interii: Witamy Stal i Podbeskidzie na pokładzie. Wideo/TV Interia

Zabrzanie przystąpili do meczu z dwójką nowych zawodników, Bartoszem Nowakiem i Aleksem Sobczykiem, a także grając - jak w wygranym meczu o Puchar Polski z Jagiellonią Białystok - trójką środkowych obrońców. W Podbeskidziu trener Krzysztof Brede postawił na tych, którzy wywalczyli ekstraklasową promocję. Pozyskani latem zawodnicy rozpoczęli mecz na ławce rezerwowych.  

Spotkanie rozpoczęło się od minuty ciszy, która uczciła pamięć dziewięciu osób, które zginęły w tragicznym wypadku w pobliżu Gliwic w sobotę.

Mecz zaczął się od bardzo mocnego uderzenia miejscowych. Sobczyk świetnie zgrał w kierunku Jesusa Jimeneza, który w sytuacji sam na sam pokonał Martina Polaczka. Była 56 sekunda gry!  Prowadzący mecz Mariusz Złotek skorzystał jeszcze z monitora, chcąc się przekonać, czy Hiszpan nie zagrał ręką. Trafienie zostało jednak uznane, a Jimenez z przodu godnie zastąpił Igora Angulo, który latem pożegnał się z górniczą jedenastką.  "Jeszcze jedna bramka! Jeszcze jedna bramka!" - skandowało kilka tysięcy kibiców na Stadionie im. Ernesta Pohla. Taki doping mocno pomógł.

Kilka minut później dobrą interwencją, poza swoim polem karnym popisał się Martin Chudy, wybijając piłkę sprzed nóg szarżującego Tomasza Nowaka. Oba zespoły starały się grać ofensywnie, atakować, ale w ich grze sporo było niedokładności. W 14. minucie mieliśmy dłuższą przerwę, bo głowami zderzyli się Adrian Gryszkiewicz i Bartosz Jaroch. Na szczęście obaj mogli kontynuować grę. W chwilę później Jaroch stracił piłkę na rzecz Erika Janży, ale Słoweniec z Jimenezem nie wykorzystali szansy z przodu. 

W 18. minucie kolejny błąd "Górali" po tym, jak Polaczek złapał piłkę w polu karnym po zagraniu swojego zawodnika. Piłkę po strzale z 10 metrów w wykonaniu Janży goście zdołali jednak zablokować, skończyło się na strachu przyjezdnych. Górnik atakował wysokim pressingiem, co sprawiało gościom sporo kłopotów przy wyprowadzaniu futbolówki.

W 21. minucie kolejna przerwa. Tym razem interweniujący Polaczek rozbił głowę Sobczyka, który zalał się krwią. Prowadzący mecz arbiter dopatrzył się przy tej sytuacji faulu Dmytro Baszłaja na napastniku Górnika, pokazał obrońcy Podbeskidzia żółtą kartkę i wskazał na "jedenastkę". Karnego pewnie wykonał Jimenez po raz drugi zaskakując Polaczka. Niestety gry nie mógł już kontynuować Sobczyk, który miał udział przy obu trafieniach zabrzan. Z zakrwawioną twarzą opuścił murawę, a jego miejsce zajął Piotr Krawczyk.         

Prowadząc dwoma golami "Górnicy" spokojnie kontrolowali to, co działo się na boisku. Utrzymywali się przy piłce, nie dając przy tym rozwinąć skrzydeł przeciwnikowi. Kłopotów trenerowi Marcinowi Broszowi jednak nie brakowało, bo w 34. minucie nogę przy wyskoku skręcił jeden z liderów formacji obronnej Przemysław Wiśniewski. Młody "Wiśnia" kontynuował jednak grę. W 43. minucie groźnie dośrodkowywał Dariusz Pawłowski, ale nikt nie doszedł do mocno bitej przez niego piłki. Zaraz potem gości uratował odważną interwencją Polaczek, który wybił piłkę sprzed nóg Krawczyka. 

Wysoki napastnik Górnika nie pomylił się już w doliczonym przez sędziego Złotka czasie do I połowy. Popisowo rozegrany przez zabrzan atak, piłka trafia na lewą stronę do Janży, który idealnie wrzucił na głowę Krawczyka. Ten precyzyjnym uderzeniem pewnie umieścił piłkę w siatce, a Górnik mógł się cieszyć z trzeciej bramki i z pozycji lidera Ekstraklasy. "Górnicy" w starciu z "Góralami" potrzebowali to tego ledwie 45 minut. Bielszczanie pierwszą część zakończyli z jednym niecelnym strzałem, z kolei miejscowym trzy celne uderzenia dały trzy bramki!  

Puchar Polski. Górnik Polkowice - Arka Gdynia 0-5 - skrót. WIDEO/INTERIA.TV

Po przerwie zaczęło się od uderzeń Kamila Bilińskiego i Bartosza Jarocha (celnego), ale rezultat się nie zmienił. Z kolei pod bramką "Górali" szczęścia szukał kapitan zabrzan Paweł Bochniewicz. W 50. minucie szkolny błąd popełnił słabo grający Aleksander Komor, ale Krawczyk nie wykorzystał niespodziewanej sytuacji. Znowu na boisku sporo się działo, a szczególnie aktywni byli zawodnicy z Zabrza.      

Tymczasem w 57. minucie gospodarze popełnili błąd przy wyprowadzaniu piłki (Gryszkiewicz). Przejęli ją przyjezdni, Łukasz Sierpnia z lewej strony dokładnie dograł do Bilińskiego, który zdołał zaskoczyć  bramkarz Górnika. Dla doświadczonego napastnika to pierwsze trafienie w Ekstraklasie od maja 2018 roku, kiedy grał jeszcze w Wiśle Płock. 

Podbeskidzie ruszyło do ataku, szukając kontaktowego gola. W 68. minucie celnie z dystansu strzelał rezerwowy Desley Ubbink, ale Chudy pewnie złapał piłkę. W końcówce, szybkie tempo znacznie spadło, co nie znaczy, że nic się nie działo. Na kwadrans przed końcem świetnego podania Jimeneza nie wykorzystał Roman Prochazka, który z kilku metrów przestrzelił. Słowak tylko złapał się za głowę. Z kolei trafienie w 81. minucie Krawczyka nie zostało uznane, bo napastnik Górnika był na spalonym. Zaraz potem zrobiło się 2-3! Danielak zagrał do Ubbinka, ten odegrał do Bilińskiego, który mocnym uderzeniem posłał piłkę do siatki.

Z łatwego meczu zrobiła się nerwowa końcówka dla gospodarzy. W 89. minucie "wypalił" Mateusz Marzec, który w chwilę wcześniej pojawił się na murawie. Piłka minęła jednak cel. Już w doliczonym czasie znowu pokazał się Jimenez, który wymanewrował obrońców i kapitalnym uderzeniem prawą nogą ponownie posłał piłkę do siatki, ustalając wynik meczu na 4-2 dla Górnika.     

Michał Zichlarz

Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 4-2 (3-0)

Bramki: 1-0 Jesus Jimenez (1.), 2-0 Jesus Jimenez (23. z karnego), 3-0 Krawczyk (45+1.), 3-1 Kamil Biliński (57.), 3-2 Biliński (82.), 4-2 Jimenez (90+1.)     

Żółte kartki: Wojciech Hajda - Górnik. Dmytro Baszłaj, Michał Rzuchowski - Podbeskidzie.  

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Górnik: Michał Chudy - Przemysław Wiśniewski, Paweł Bochniewicz, Adrian Gryszkiewicz - Dariusz Pawłowski (60. Daniel Ściślak), Roman Prochazka, Alasana Manneh (85. Filip Bainović), Bartosz Nowak (85. Wojciech Hajda), Erik Janża - Alex Sobczyk (24. Piotr Krawczyk), Jesus Jimenez.   

Podbeskidzie: Martin Polaczek - Bartosz Jaroch, Aleksander Komor, Dmytro Baszłaj, Kacper Gach - Michał Rzuchowski (76. Rafał Figiel), Jakub Bieroński (85. Filip Laskowski), Tomasz Nowak (63. Desley Ubbink), Łukasz Sierpina (76. Mateusz Marzec) , Karol Danielak - Kamil Biliński.  

Jesus Jimenez strzela bramkę z rzutu karnego/ Andrzej Grygiel /PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem