Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-0

Dla Górnika Zabrze spotkanie z Podbeskidziem było z rodzaju o być, albo nie być. Ostatni w tabeli Ekstraklasy zespół zmobilizował się na tyle, że zdołał wygrać 1-0. O wszystko zdecydowało samobójcze trafienie Adama Mójty w pierwszej połowie. Dla Górnika to pierwsza wygrana od… 18 grudnia zeszłego roku!

Zawodnik Górnika Zabrze Jose Kante (L) i Adam Mójta (P) z Podbeskidzia Bielsko-Biała
Zawodnik Górnika Zabrze Jose Kante (L) i Adam Mójta (P) z Podbeskidzia Bielsko-Biała/Andrzej Grygiel/PAP

Dzień przed meczem o wszystko trener Jan Żurek wyrzucił z kadry pierwszego zespołu trzech podstawowych graczy: Łukasza Madeja, Pawła Golańskiego i Macieja Korzyma. Wszystko z powodu słabych wyników sportowych i niesubordynacji, przynajmniej w odniesieniu do Madeja. Wszystko to miało wstrząsnąć zespołem, który w Ekstraklasie nie wygrał od... 18 grudnia. 

W zaistniałej sytuacji jedenastka Górnika została mocno przemeblowana. W wyjściowym składzie, po raz pierwszy w tym roku, pojawił się na przykład Armin Ćerimagić. Na nietypowej dla siebie pozycji prawoskrzydłowego zagrał z kolei Szymon Matuszek. 

Gospodarze dobrze weszli w spotkanie. Od pierwszej minuty natarli i zdobyli przewagę w środku pola. W 6. minucie na bramkę Emilijusa Zubasa strzelał Marcis Oss, ale piłka minęła cel. Podobnie było w 19. minucie. Wtedy jednak piłka po strzale grającego w ataku Romana Gergela została zablokowana przez obrońców Górali. 

Przełomowe dla losów meczu w Zabrzu było to, co działo się pod koniec drugiego kwadransa. Wtedy to, w odstępie ledwie kilkudziesięciu sekund boisku musiała opuścić dwójka obrońców Podbeskidzia! Najpierw z grymasem bólu na twarzy zszedł Oleg Wierietiło, a zaraz po nim kontuzjowany Jozef Piaczek, który do zespołu wrócił zresztą po wyleczeniu urazu. W tej sytuacji trener Robert Podoliński musiał zupełnie przebudować blok defensywny. Piaczka zastąpił Kristian Kolczak, a na bok obrony przesunięty został kapitan Marek Sokołowski. 

Zaraz po tych zmianach zabrzanie zdobyli gola. Armin Ćerimagić ruszył prawą stroną łatwo ogrywają Sokołowskiego i Jakuba Kowalskiego. Reprezentant bośniackiej młodzieżówki ostro dośrodkował w pole karne. Mocno bita piłka odbiła się od nogi Adama Mójty i wpadł do siatki. Radość zabrzan, rozpacz Górali. Lewy obrońca bielszczan w październikowym spotkaniu obu zespołów w Zabrzu zdobył efektowną bramkę dla swojego zespołu na 2-0. Dziś zaliczył swojaka. 

Po stracie bramki przyjezdni ruszyli do przodu. Na bramkę zabrzan strzelali Sokołowski i Kowalski, ale bez efektu bramkowego. 

Warto dodać, że na schodzących z murawy w przerwie sędziów specjalnie zaczekał trener Podoliński. Szkoleniowiec bielskiego zespołu miał ogromne pretensje do Mariusza Złotka, że ten nie reagował na faule na zawodnikach Podbeskidzia, co skutkowało szybkimi zmianami w I części. 

W 51. minucie losy spotkania mogły być już rozstrzygnięte. Po złym rozegraniu w tyle piłkę przejął Jose Kante i popędził na bramkę gości. W sytuacji sam na sam trafił jednak w Zubasa. Ciemnoskóry napastnik jeszcze raz dopadł futbolówki, ale ponownie trafił w świetnie interweniującego Litwina. 

W tym okresie bielszczanie w żaden sposób nie umieli odpowiedzieć. W ich wykonaniu brakowało składnych akcji czy nawet prób strzałów. Widać, że po tym, jak w dramatycznych okolicznościach nie zdołali się zakwalifikować do grupy mistrzowskiej, to z drużyny uszło powietrze. Było to widać w niedzielnym meczu z Termaliką, było widać i dzisiaj. 

Górnik kolejną sytuację zanotował w 65. minucie. Po dobrym strzale aktywnego Ćerimagicia, piłkę końcami palców na rzut rożny skierował Zubas. Goście odpowiedzieli uderzeniem głową Mateusza Możdżenia, przy której dobrą interwencją popisał się z kolei Grzegorz Kasprzik. W chwilę później groźnie z wolnego strzelał Mójta, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. 

W 70. minucie świetną okazję miał Gergel. Słowak uderzył mocno, ale obok prawego słupka bramki przyjezdnych. Podobnie, jak w 85. minucie Mójta z rzutu wolnego. W końcówce Górale atakowali wszystkimi siłami, ale na niewiele się to zdało. 

Dzięki zwycięstwu Górnik ma już tylko trzy punkty straty do Podbeskidzia, które dzisiaj przegrało drugie kolejne spotkanie w grupie spadkowej i jego sytuacja w tabeli wygląda coraz dramatyczniej. 

Z Zabrza Michał Zichlarz 

Górnik Zabrze - Podbeskidzie Bielsko-Biała 1-0 (1-0)

Bramka - 1-0 Adam Mójta (32. samobójcza)

Żółte kartki: Mariusz Przybylski - Górnik. Jakub Kowalski, Damian Chmiel - Podbeskidzie. 

Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola). Widzów: 7968 

Górnik: Grzegorz Kasprzik - Bartosz Kopacz, Adam Danch, Marcis Oss - Szymon Matuszek, Mariusz Przybylski, Rafał Kurzawa (72. Aleksander Kwiek), Armin Ćerimagić (72. Michał Janota), Ken Kallaste - Roman Gergel, Jose Kante (90. Sebastian Steblecki). 

Podbeskidzie: Emilijus Zubas - Oleg Wierietiło (28. c), Paweł Baranowski, Jozef Piaczek (29. Kristian Kolczak), Adam Mójta - Marek Sokołowski, Kohei Kato, Anton Sloboda, Mateusz Możdżeń (73. Samuel Stefanik), Damian Chmiel - Mateusz Szczepaniak. 

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem