Górnik Zabrze. Nie wykorzystali słabości rywala
Kiepskie nastroje w Zabrzu. Nie może być inaczej, skoro nie tylko przegrywa się ligowe spotkanie, ale przede wszystkim ulega się na swoim stadionie w prestiżowej derbowej grze. Piast ograł Górnika na jego terenie 2-1. Wygrana gliwiczan była w piątek zasłużona.
Drużyna prowadzona przez Marcina Brosza w świetnym stylu rozpoczęła rozgrywki, wygrywając pierwsze cztery ligowe gry, kolejno z Podbeskidziem Bielsko-Biała 4-2, Stalą Mielec 2-0, Lechią Gdańsk 3-0 i przede wszystkim z Legią Warszawa 3-1. Dobra passa skończyła się z końcem września. W kolejnych sześciu meczach "Górnicy" wygrali już tylko raz, z Wartą Poznań niespełna miesiąc temu 1-0. Teraz zabrzanom przytrafiła się bolesna przegrana u siebie z lokalnym rywalem. Na dodatek dla Piasta było to pierwsze zwycięstwo w bieżących rozgrywkach.
- Szkoda tej przegranej, bo chcieliśmy wygrać, zdobyć trzy punkty i zadowolić naszych kibiców. Wygrana dałaby nam awans na pierwsze czy drugie miejsce w tabeli. Niestety nie udało się. Przeciwnik miał swoje sytuacje z kontr. Na pewno duża szkoda, że nie wykorzystaliśmy swojej przewagi fizycznej, Piast przecież w ostatnim czasie z powodu koronawirusa miał swoje problemy, nam nie udało się tego wykorzystać. Czekali na swoje sytuacje i kontry, broniąc się na swojej połowie. To my mieliśmy więcej z gry, więcej strzałów, były sytuacje do zdobycia bramek, ale niestety nie udało się ich wykorzystać. Szkoda, że coś nie wpadło - żałuje Martin Chudy.
Bramkarz Górnika w rozmowie z klubowymi mediami pytany o przyczyny porażki z jedenastką z Gliwic mówi. - To się zdarza, że kiedy zespół ma długą serię bez wygranej, to w którymś momencie się to kończy i tak było teraz w tym przypadku. Zdobyli bramki po naszych błędach, no i skończyło się niestety na naszej porażce - podsumowuje słowacki bramkarz.
Na rozpamiętywanie przegranej w derbach w Górniku nie mają wiele czasu. Już w piątek zabrzan czeka bowiem kolejna gra u siebie, tym razem z Pogonią Szczecin. Wszystkie straty będzie więc można odrobić.
- W lidze wszystkie mecze są wyrównane i w tej tabeli to wszystko się tasuje. My w meczach z Wisłą Kraków, Zagłębiem Lubin i Rakowem zdobyliśmy jeden punkt w trzech meczach. Potem była lepsza seria. Teraz potrzeba nam tego, żeby wygrać i wrócić na zwycięskie dla nas tory - podkreśla Martin Chudy, który w meczu z Piastem zagrał 64 kolejny ekstraklasowy mecz, od pierwszej do ostatniej minuty. Pod tym względem Słowak jest ligowym rekordzistą.