Górnik Zabrze. Igor Angulo może opuścić klub. Ma propozycje z Polski, Turcji i Indii
Igor Angulo nie wie jeszcze, czy pozostanie w Górniku na kolejny sezon. Jego myśli były przy krewnych, którzy zmagali się z koronawirusem.
PKO BP Ekstraklasa wznowi rozgrywki 29 maja. Zakończenie sezonu planowane jest na 19 lipca. Do tej daty, może nie dotrwać Igor Angulo.
Hiszpan występuje w Górniku od sierpnia 2016 roku. Przez prawie cztery lata rozegrał w śląskim klubie 144 mecze i zdobył 83 bramki.
Jego kontrakt wygasa z końcem czerwca. Angulo nie podjął jeszcze decyzji w sprawie przedłużenia umowy. Możliwe, że odejdzie z klubu, bo ma propozycje z zagranicy i to z tak egzotycznego kierunku, jak Indie.
"Rozmawiałem z kilkoma zespołami w Indiach, Turcji i Polsce. Nie zdecydowałem, co zrobię. Myślę, że do ostatniej chwili będę czekał z decyzją. Z pewnością spędziłem w tym klubie najlepsze lata swojej kariery" - powiedział Hiszpan w rozmowie z "Mundo Deportivo"
Hiszpan poważnie rozważa wszystkie kierunki. Mimo pandemii koronawirusa nie boi się nawet wyjazdu do Indii. W tym kraju potwierdzono ponad 70 tysięcy przypadków zakażenia. Zmarły 2293 osoby.
"Tak, ale populacja jest większa. Proporcjonalnie nie ma więcej przypadków, niż w Europie. Słyszałem również, że wirus w wysokich temperaturach jest znacznie osłabiony. Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko pieniądze, ale także komfort życia" - odpowiada.
Angulo opowiedział też, jak wygląda życie w Polsce podczas pandemii koronawirusa. Zdradził też, jak trenuje jego drużyna.
"Od półtora miesiąca nie wychodzimy z domu i na szczęście odzyskujemy normalność. Liczba wykrytych przypadków i zgonów w Polsce jest znacznie mniejsza, niż w Hiszpanii. Środki ostrożności były bardziej drastyczne, sytuacja jest pod kontrolą" - przyznał i dodał: "Treningi rozpoczęliśmy w czwartek, w dwóch grupach".
Choroba COVID-19 nie ominęła też rodziny Angulo, która przebywa w Hiszpanii. Krewnym piłkarza Górnika udało się jednak pokonać wirusa.
"Mój kuzyn i wujek byli w szpitalu. Na szczęście wyzdrowieli. Wszyscy mamy znajomych, którzy przez to przechodzili. Musimy podziękować Bogu, że nic im nie jest" - przyznał.