Partner merytoryczny: Eleven Sports

Górnik Zabrze: Grzegorz Sandomierski: Szczęściu trzeba pomóc

​Mieszane uczucia po bezbramkowym remisie zabrzan na swoim stadionie z Zagłębiem Lubin. Gospodarze z jednej strony mogą być zadowoleni z solidnego występu i z tego, że w starciu z "Miedziowymi" nie stracili gola, to jednak w kolejnym spotkaniu u siebie nie zdołali wygrać.

Grzegorz Sandomierski po meczu Górnik Zabrze - Zagłębie Lubin. WIDEO/INTERIA.TV/INTERIA.TV

W sobotnim starciu "Górników" z Zagłębiem podbramkowych sytuacji pod jedną i drugą bramką nie było za wiele. Podobnie było z emocjami, stąd zero na koniec meczu po jednej i drugiej stronie.

- Z przebiegu spotkania ten remis jest zasłużony i nikogo nie krzywdzi. My mieliśmy swoje sytuacje, ale Zagłębie też tam coś stworzyło. Wydaje się więc, że ten podział punktów jest sprawiedliwy, ale na pewno szkoda, bo u siebie takie mecze jak ten z lubinianami musimy wygrywać. Jasne, cieszy to że nie straciliśmy bramki, bo takie mecz na styku ostatnio przegrywaliśmy, to po stronie plusów z naszej strony i trzeba się cieszyć z takiej małej rzeczy. Natomiast my musimy iść do przodu, więcej od siebie wymagać, a przede wszystkim wygrywać spotkania na swoim stadionie - podkreśla bramkarz Górnika Grzegorz Sandomierski.

Dwa tygodnie wcześniej zabrzanie przegrali na swoich śmiechach z Wisłą Kraków 0-1. W ogóle z siedmiu meczów w tym sezonie na swoim stadionie w Ekstraklasie, to wygrali tylko trzy z nich, po raz ostatni z Wisłą Płock miesiąc temu.

Doświadczony bramkarz po raz trzeci w tym sezonie zachował czyste konto. Wcześniej nie puszczał gola w ligowych pojedynkach ze Stalą Mielec w 3 kolejce i z Wartą Poznań w ósmej. W sobotę z drużyną z Lubina miał szczęście, bo w drugiej połowie po składnej akcji gości w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Sasza Żivec, ale z kilku metrów posłał piłkę w słupek. - Starałem się skrócić kąt, być jak najbliżej całego zdarzenia i uniemożliwić piłkarzowi rywala precyzyjne uderzenie. Nasz obrońca też był dosyć blisko, a szczęściu też czasami trzeba pomóc, chociażby w takich małych aspektach - komentował po meczu Sandomierski.

Górnik dopiero w końcówce miał swoje okazje, ale ani Lukasowi Podolskiemu, który stara się o zdobycie swojego pierwszego gola na boiskach Ekstraklasy, ani najskuteczniejszemu w bieżących rozgrywkach Jesusowi Jimenezowi nie udało się pokonać Dominika Hładuna.

Bramkarza Górnika chcieliśmy jeszcze zapytać o zachowanie kibiców Górnika, a konkretnie o bojkot "Torcidy", tej najbardziej zagorzałej grupy fanów na Stadionie im. Ernesta Pohla, która nie wspierała w sobotę swojego zespołu. Nie chciał się jednak na ten temat wypowiadać.

Dodajmy, że po sobotnim meczu dwóch kibiców zostało zatrzymanych. Pierwszy z nich wbiegł na murawę w trakcie gry, a drugi próbował wnieść środki pirotechniczne...

Górnik po 13 ligowych kolejkach ma na swoim koncie 15 punktów i zajmuje trzynastą lokatę w ligowej tabeli. Kolejny rywalem zespołu prowadzonego przez Jana Urbana będzie w najbliższą sobotę Radomiak na wyjeździe. Oba zespoły grały już w bieżącym sezonie ze sobą. W wrześniowym spotkaniu w I rundzie Pucharu Polski Górnik był lepszy od beniaminka na swoim terenie, zwyciężając 2-0.

Michał Zichlarz, Zabrze  

Grzegorz Sandomierski/Łukasz Sobala/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem