Gergo Lovrencsics chce przed wyjazdem skompletować trofea
W spotkaniu z Lechią Gdańsk Lech Poznań zanotował rekordowe 48 dośrodkowań w pole karne, stworzył po nich kilka sytuacji. – Przeciwko Legii tak nie będzie. Jeśli chcemy wygrać Puchar Polski, musimy trafić przy pierwszej czy drugiej okazji – mówi skrzydłowy Lecha Poznań Gergo Lovrencsics.
Schemat gry Lecha w spotkaniu z Lechią był przeważnie taki: piłka ze środka bądź z prawej obrony na prawe skrzydło, tam rozpędzał się Lovrencsics i wrzucał futbolówkę w pole karne, gdzie przeważnie stał osamotniony Nicki Bille Nielsen i niewiele mógł z tego zrobić. Lech miał aż 48 dośrodkowań, czyli dokładnie jedno na dwie minuty gry (spotkanie trwało z doliczonym czasem do pierwszej i drugiej połowy 96 minut), a sam Lovrencsics 28, z tego 16 z gry. Dla porównania - gdańszczanie wszystkich wrzutek, także po stałych fragmentach, zanotowali 13. - Po meczu zastanawiałem się, co mogę zrobić lepiej, jak bardziej pomóc drużynie? To prawda, nie wszystkie te dośrodkowania były dobre, ale taka jest praca skrzydłowego - stwarzać sytuacje dla napastników. Stworzyłem ich kilka, ale gol nie padł - mówił Lovrencsics. - Jak spojrzałem w statystyki i zobaczyłem te 40 dośrodkowań, to nie mogłem uwierzyć, że nie padł żaden gol. Teraz musimy już o tym zapomnieć, skupić się na finale. W spotkaniu z Legią tylu okazji nie będzie, jeśli wtedy masz dwie, trzy czy cztery, to musisz trafić po pierwszej albo drugiej. Potrzeba więcej koncentracji w takich sytuacjach - dodaje Węgier.
Problemem Lecha jest to, że brakuje mu wykończenia - po pierwsze: skutecznego napastnika, a po drugie: wsparcia dla tego napastnika. - Rozmawiałem z Nickim o meczach, on jest sam w polu karnym, od czasu do czasu wspomaga go np. Szymek po drugiej stronie. To jednak za mało, przy sześciu czy siedmiu defensywnych graczach rywali. Potrzebujemy więcej piłkarzy w polu karnym, Gajosa, Karola i innych by wygrywać spotkania - twierdził Lovrencsics, który latem opuści Lecha. Piłkarz zapewniał, że nie podpisał jeszcze z nikim umowy, choć węgierskie media przewidywały, że wróci do swojego kraju, do zespołu Ferencvarosu Budapeszt. Wiele zależeć będzie zapewne od tego, czy Lovrencsics znajdzie się w kadrze Węgier na Euro 2016. W ubiegłym roku piłkarz miał dość mocną pozycję w narodowym zespole, grał więcej od np. Nemanji Nikolicia, ale od stycznia przeważnie leczył urazy. - Przeszedłem dużą operację i sporo mniejszych kontuzji. Był trudny dla ciała, ale i dla mózgu. Przed Euro muszę już być zdrowy i grać lepiej, bo wtedy pojadę do Francji. Jeżeli będę grał w Lechu, to mam sporą szansę. Trener podejmie decyzję, wierzę, że dobrą dla mnie - mówi Lovrencsics.
Kluczowy może być właśnie pojedynek z Legią, na który Węgrzy muszą zwrócić uwagę. Wystąpią w nim bowiem aż trzej reprezentanci tego kraju: Nikolić, Lovrencsics oraz Tamas Kadar. - Musimy kontrolować Nikolicia i Prijovicia, jeśli tak się stanie, to mamy szansę na zwycięstwo. Oni się świetnie rozumieją, współpracują, biegną niemal na pamięć. Chciałbym zdobyć ten puchar, bo później będę mógł powiedzieć, że w Polsce wywalczyłem wszystko - twierdzi Lovrencsics, który z "Kolejorzem" świętował w ubiegłym roku zdobycia mistrzostwa Polski i Superpucharu.
Finałowe spotkanie Pucharu Polski - w poniedziałek 2 maja o godz. 16.
Andrzej Grupa
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 06.12.2024 | Górnik Zabrze | 2 - 1 | Lech Poznań | Relacja |
PKO Ekstraklasa 31.01.202520:30 | Lech Poznań | - | Widzew Łódź |