Partner merytoryczny: Eleven Sports

Fortuna Puchar Polski. Wyjaśniamy decyzje arbitra z meczu ŁKS - Legia

We wtorkowym meczu 1/8 Pucharu Polski doszło do bardzo ciekawego starcia ŁKS-u Łódź z Legią Warszawa. Po zaciętym i emocjonującym spotkaniu legioniści wygrali 3-2 i awansowali do kolejnej rundy. Kibice kilkukrotnie dopatrywali się błędów sędziego Tomasza Wajdy i wywoływali mnie do tablicy. A zatem zapraszam do przeanalizowania "kontrowersji".

Fortuna Puchar Polski. ŁKS - Legia Warszawa 2-3. Skrót meczu (POLSAT SPORT).Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Pierwsza sytuacja, która moim zdaniem ma prawa budzić kontrowersje, jest z 19. minuty. Maciej Dąbrowski w dość ostry sposób sfaulował Mateusza Cholewiaka, za co sędzia ukarał go żółtą kartką. Wiele osób domagało się czerwonej kartki dla obrońcy ŁKS-u, jednak decyzja o żółtym kartoniku była jak najbardziej prawidłowa. Faul wykonany był z dość wysoką dynamiką,  jednak musimy zwrócić uwagę na miejsce ataku. Atak wykonany jest w stopę, a nie kostkę. Zgodnie z wytycznymi i klipami, jakie UEFA przedstawia sędziom, faul ten zasługuje na żółtą kartkę. Osobiście uważam, że tego typu wejścia powinny być karane wykluczeniem, jednak to nie ja ustalam interpretacje przepisów gry.

Przechodzimy do minuty 81. i czerwonej kartki dla osoby ze sztabu szkoleniowego ŁKS-u. Zaryzykuję stwierdzenie, że to pierwsza taka kartka w polskiej piłce na szczeblu centralnym, a z pewnością pierwsza, którą widziałem. Wykluczenie nie wynikało z wyzwisk, czy krytyki decyzji sędziego. Osoba znajdująca się na ławce rezerwowych złapała piłkę w ręce, co opóźniło wznowienie gry przez drużynę przeciwną. Decyzja ta jest jak najbardziej prawidłowa.

Czas na sytuację z 85. minuty meczu, gdzie za kopnięcie rywala z boiska wyleciał Tomas Pekhart. Zgodnie z przepisami gry, zachowanie napastnika Legii należy traktować, jako gwałtowne, agresywne zachowanie, które ma miejsce wtedy, gdy zawodnik używa, bądź próbuje użyć nieproporcjonalnej siły, bądź brutalności w stosunku do kogokolwiek, gdy nie walczy o piłkę.  Zachowanie to musi być ukarane czerwoną kartką. Kopnięcie Pekharta nie wynikało z walki o piłkę, a jedynie z jego... no właśnie czego? Intencji? No, bo chyba nie powiecie, że tak się wstaje z murawy.

Atak Tomasa Pekharta (stopklatka dzięki uprzejmości Canal+)/

Trzy minuty później doszło do ciekawej i bardzo rzadkiej sytuacji. Ruis Lopez Pirulo za faul na rywalu otrzymał żółtą kartkę. Była to druga kartka Hiszpana w tym spotkaniu, a zatem zawodnik ŁKS-u musiał iść do szatni. W tym momencie interwencję podjęli sędziowie VAR, którzy zarekomendowali arbitrowi spotkania obejrzenie powtórki z tego zajścia. Po analizie, Tomasz Wajda przywołał Pirulo, odwołał żółtą kartkę i dał zawodnikowi bezpośrednią czerwoną kartkę. Decyzja ta była, jak najbardziej prawidłowa. Na powtórkach dokładnie widać, że Hiszpan wykonał swój atak z dość mocną siłą, który skierowany był na kolano przeciwnika. Takie faule mogą skończyć się poważną kontuzją i należy dbać o zdrowie zawodników.

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie

W tym momencie możecie zapytać, dlaczego zatem Dąbrowski nie otrzymał czerwonej kartki w 19. minucie spotkania. Otóż zgodnie z wytycznymi, należy rozróżnić faul skierowany na stopę, kostkę, piszczel, czy kolano. Dla przykładu, gdyby faul Dąbrowskiego był skierowany nieco wyżej w okolice kostki to z pewnością zostałby on wykluczony z gry.

Chciałbym się jeszcze odnieść do sytuacji z końcówki meczu, gdzie w polu karnym upadł Dąbrowski i domagał się rzutu karnego. Niestety żadna z powtórek nie ukazała dobrze momentu ewentualnego przewinienia. Widzimy ruch ręki obrońcy w plecy zawodnika ŁKS-u, jednak nie jest on na tyle mocny, aby pozbawić Dąbrowskiego szansy walki o piłkę. Z dostępnego materiału uważam, że decyzja sędziego była prawidłowa o kontynuowaniu gry.

Sędzia Tomasz Wajda dobrze poprowadził mecz. Nie ma co ukrywać, że spotkanie nie należało do najłatwiejszych, gdyż dużo się w nim działo. Nie rozumiem zarzutów kierowanych w stronę arbitra, jaki to on nie jest słaby i ile błędów narobił.

Łukasz Rogowski

Faul Macieja Dąbrowskiego (stopklatka dzięki uprzejmości Canal+)/
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem