6 maja 2012 r. Kibic Śląska fetuje, bo po wygranej z Wisłą jest mistrzem Polski. W Krakowie też się cieszą, bo choć tytuł właśnie oddają, to przynajmniej w ręce zaprzyjaźnionego klubu. 12 lutego 2016 r. Wisła gra we Wrocławiu. Jeśli ktokolwiek na stadionie będzie się uśmiechał, to albo wysłannicy przeciwnych drużyn, albo ci, którzy nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Obu drużynom strefa spadkowa na poważnie zagląda bowiem w oczy. Wycieczka w nieznane Niedawni mistrzowie Polski są w tarapatach. Śląsk zajmuje 14. miejsce, do tego w kasie klubu się nie przelewa, a na ławce trenerskiej trwa eksperyment. Oczywiście we Wrocławiu temu zaprzeczą, ale zatrudnienie Romualda Szukiełowicza było podróżą w nieznane. Szkoleniowiec ostatni raz prowadził... trzecioligowy Foto-Higiena Gać, a wcześniej zaliczył kilka klubów z niższych lig. To jednak nie jego CV, ale metody szkoleniowiec wzbudzają największe zaciekawienie. Szukiełowicz jest bowiem zwolennikiem gonienia zawodników po górach, z którego słynęli szkoleniowcy, ale pół wieku temu. Kibice Śląska pewnie są optymistami (a którzy przed startem rundy nie są?), ale jeśli popatrzeć na miejsce w tabeli, to nikt z radości nie powinien skakać. Podobnie jest w Wiśle. Co prawda zaczęło się od mocnych zapowiedzi, ale dziś liga powie: "sprawdzam!". Krakowianie są na 13. miejscu, ale mimo to w grudniu trener Tadeusz Pawłowski zapowiadał marsz po europejskie puchary. Zerkanie na Cupiała Wraz z przyjściem nowego zarządu klub zalała fala optymizmu. Tyle, że to nie zasługa nowych działaczy, ale pieniędzy z Telefoniki, które zostały przelane z początkiem roku. Dzięki temu Wisła pospłacała zawodników, a także zatrudniła Patryka Małeckiego, Witalija Bałaszowa, Zdenka Ondraszka, Rafała Pietrzaka i Krzysztofa Drzazgę. Należy jednak pamiętać, że zanotowała też straty: Macieja Jankowskiego, Radosława Cierzniaka, a być może także Łukasza Burligę (z Jagiellonią podpisał umowę od lipca). Do tego do końca sezonu zasadniczego nie zagra kontuzjowany reprezentant Polski Krzysztof Mączyński. Klub prowadzony przez prezesa Piotra Dunina-Suligostowskiego cały czas nie zrobił jednak najważniejszej rzeczy - nie pozyskał poważnego sponsora, a to oznacza, że Wisła cały czas zależna jest od Bogusława Cupiała. A co się stanie, jeśli przez klika kolejnych miesięcy biznesmen z Myślenic podobnego przelewu nie wykona? Znów zaczną się zaległości, narzekania piłkarzy, siądzie atmosfera w szatni. A właśnie to dziś Wiśle jest najmniej potrzebne. Klub musi zabezpieczyć się alternatywnym źródłem finansowania. Kilku drobnych sponsorów i malejąca frekwencja na trybunach nie zapewnią bowiem utrzymania budżetu na poziomie Ekstraklasy. Tak samo jak nikt nie może być dziś pewny, że obecna kadra zapewni spokojny byt w lidze. I dokładnie to samo dotyczy Śląska Wrocław. Piotr Jawor