Partner merytoryczny: Eleven Sports

Emocje w Łodzi - Widzew wygrywa z Górnikiem

Aż sześć goli padło w spotkaniu Widzewa z Górnikiem Polkowice. Przy dopingu prawie 16 tys. kibiców łodzianie wygrali 4:2.

Kibice Widzewa odpalili race W trakcie meczu ze Stomilem Olsztyn. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Dobi na trybunach

To spotkanie było pełne podtekstów. Ostatni dwaj trenerzy Górnika Polkowice zostali szkoleniowcami Widzewa. Pierwszym Enkeleid Dobi m. in. dlatego, że jako beniaminek drugiej ligi potrafił wygrać z Widzewem 4:3, a jego drużyna prezentowała ofensywny futbol. W Łodzi liczono, że tak samo będą grać widzewiacy. Tak się jednak nie stało, a trener został zwolniony w kwietniu tego roku po pierwszej porażce w rundzie wiosennej. W sobotę był na trybunach Widzewa. - 17 zawodników, którzy zagrali w tym meczu prowadziłem - mówił trener Dobi. - Żałuję, że ja byłem trenerem Widzewa, tylko dwa razy widziałem tak pełne trybuny.

Po poprzednim sezonie do Widzewa przyszedł Janusz Niedźwiedź, który przejął Górnik od Dobiego i awansował do pierwszej ligi. Chwilę przed nim prezesem łódzkiego klubu został Mateusz Dróżdż, do tej pory przewodniczący rady nadzorczej klubu z Polkowic.

Skład (prawie) bez zmian

Gospodarze byli faworytem, bo od początku sezonu spisują się bardzo dobrze - wygrali cztery z pięciu spotkań. Górnik tylko raz do tej pory zdobył komplet punktów. Pewne było jednak, że piłkarze z Polkowic, którzy pamiętają trenera Niedźwiedzia wyjdą ze skóry, by pokazać się przed szkoleniowcem.

Trener był niemal wierny piłkarskiemu powiedzeniu, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Z jedenastki, która wyszła na spotkanie ze Stomilem Olsztyn, zabrakło tylko Pawła Zielińskiego. Obrońca łodzian w ostatnim meczu zszedł z kontuzją i nie zdążył w pełni dojść do siebie.

Łodzianie od początku próbowali zepchnąć rywali do ofensywy. Kilka razy było groźnie pod bramką Górnika. Idealną sytuację zmarnował Mateusz Michalski i na szczęście dla niego okazało się, że wcześniej była pozycja spalona. Po chwili pomocnik Widzewa próbował wymusić rzut karny, ale sędzia nie dał się nabrać.

Wolej Letniowskiego

Jak wyprowadzić kontrę pokazał jednak Górnik. Mateusz Piątkowski nabrał na zamach Tomasza Dejewskiego i bez problemów pokonał Jakuba Wrąbla. To pierwsza bramka stracona w tym sezonie przez Widzew na własnym stadionie.

Gospodarze potrzebowali zaledwie dwóch minut, by wyrównać. Po dośrodkowaniu w pole karne Marek Hanousek zgrał piłkę na 20. metr, a Juliusz Letniowski mocnym strzałem pokonał bramkarza.

W 23. minucie łodzianie mieli mnóstwo szczęścia po kontrze Górnika. Eryk Sobków najpierw oszukał Daniela Tanżynę, ale stoper Widzewa zdążył zablokować strzał. To nie był koniec kłopotów, ale gospodarze z trudem się wybronili. Goście podeszli do widzewiaków bez respektu, lepiej konstruowali akcje i szybciej rozgrywali piłkę. Dużo łatwiej przedostawali się pod pole karne, ale nie byli skuteczni.

Guzdek z pierwszej, bomba Tanżyny

Drugą połowę piłkarze trenera Niedźwiedzia rozpoczęli od mocnego uderzenia. Prawą stroną zaatakował Patryk Stępiński, zagrał w pole karne, w którym Bartosz Guzdek uderzył z pierwszej piłki i Widzew prowadził. I poszedł za ciosem - zawodnicy Górnika tylko patrzyli jak Tanżyna biegnie za piłką około 40 metrów i strzela nie do obrony z narożnika pola karnego.

To jednak nie był koniec emocji. Sędzia uznał, że Górnikowi należy się rzut karny za zagranie ręką Stępińskiego. Z 11 metrów pewnie kopnął Piątkowski. Emocji nie brakowało do końca spotkania. Gola zdobył Guzdek, ale ręką, co sędzia słusznie wychwycił. Po chwili już nie było wątpliwości po silnym strzale z około 25 metrów Patryka Muchy.

Do końca spotkania obie drużyny dążyły do zdobycia kolejnych goli, ale te już nie padły. Zadłużenie wygrał Widzew.

ak

Widzew - Górnik Polkowice 4:2 (1:1)

Gole: Letniowski (18.), Guzdek (46.), Tanżyna (57.), Mucha (81.) - Piątkowski (16., 60., karny).

Widzew: Wrąbel - Nowak, Dejewski, Tanżyna - Stępiński, Hanousek, Letniowski (71. Mucha), Danielak (64. Kun), Michalski (82. Villa), Nunes (65. Gołębiowski) - Guzdek (81. Tomczyk).

Górnik: Furtak - Radziemski, Biernat, Magdziak, Opałacz (60. Ratajczak) - Sobków (86. Mazurowski), Pałaszewski, Purzycki (60. Bancewicz), Wacławczyk (81. Żołądź), Szmyt (81. Sypek) - Piątkowski.

Żółte kartki: Guzdek - Biernat.

Sędziował: Radosław Trochimiuk (Ciechanów).

Widzów: 15 743.

Widzew/Marcin Bryja/Widzew/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem