Partner merytoryczny: Eleven Sports

El. Ligi Europejskiej: Rudar Pljevlja - Śląsk Wrocław 2-2

Śląsk Wrocław zremisował 2-2 na wyjeździe z czarnogórskim Rudarem Pljevlja i awansował do trzeciej rundy eliminacji Ligi Europejskiej, gdzie zmierzy się z belgijskim FC Brugge. Pierwszy mecz we Wrocławiu Śląsk wygrał 4-0.

Mecz rozegrano w obecności garstki fanów na Stadionie Pod Goricom w Podgoricy. Obiekt ten znany jest polskim kibicom m.in. z meczu eliminacyjnego do mistrzostw świata Czarnogóra - Polska (2-2), który odbył się we wrześniu ubiegłego roku.

Śląsk poznał ten stadion latem ubiegłego roku podczas meczu eliminacji Ligi Mistrzów z Buducnostią Podgorica.

Czwartkowe spotkanie rozgrywano w 36-stopniowym upale. Trudno więc było spodziewać się szaleńczego tempa, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że losy dwumeczu już po pierwszym spotkaniu były praktycznie rozstrzygnięte.

W pierwszych minutach meczu oba zespoły nieśmiało próbowały zagrozić bramce rywala, ale czystych sytuacji bramkowych nie było.

W 29. minucie Śląsk ładnie rozegrał rzut wolny, widać, że było to ćwiczone na treningach. Waldemar Sobota zagrał płasko w pole karne do Dalibora Stevanovicia, ale strzał tego ostatniego obronił "na raty" Goran Vuklis.

Chwilę później po dośrodkowaniu z lewej strony Dudu, dużo niższy od obrońców Rudara Sobota strzałem głową zdobył bramkę dla Śląska.

Minęły trzy minuty, a wrocławianie prowadzili już 2-0. Kontrę Śląska zakończył celnym strzałem Marco Paixao po podaniu Soboty.

Od tej pory podopieczni Stanislava Levy'ego zaczęli kontrolować przebieg pierwszej połowy, wypracowując sobie kolejne okazje do zdobycia bramki. Do przerwy Śląsk prowadził w strzałach 9-1 (4-0 w celnych).

Levy postanowił dać trochę odpocząć Sebastianowi Mili i Sobocie, którzy nie wyszli na drugą połowę. Ich miejsce zajęli Tomasz Hołota i Sebino Plaku.

W 57. minucie gospodarze zdobyli kontaktową bramkę. Miroje Jovanović minął obrońców Śląska jak tyczki slalomowe i płaskim strzałem w długi róg umieścił piłkę w bramce Rafała Gikiewicza.

W 82. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dudu znakomicie główkował Plaku, ale piłkę wybił z linii bramkowej jeden z obrońców Rudara.

W doliczonym czasie gry fatalny błąd popełnił Dudu, który pozwolił, by rywal odebrał mu piłkę, co skończyło się wyrównującą bramką Adiego Bambura.

W trzeciej rundzie eliminacji LE Śląsk zagra z belgijskim FC Brugge, które nie grało w drugiej rundzie.

Po meczu powiedzieli:

Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): "Chcieliśmy przyjechać przypieczętować awans po okazałym zwycięstwie 4-0 u siebie. W pierwszej połowie kontrolowaliśmy mecz, wygrywaliśmy 2-0, ale po przerwie znów wyszedł brak możliwości rotowania składem. Będziemy wdrażać nowych zawodników i dążyć do tego, by mieć po dwóch wartościowych piłkarzy na każdą pozycję. Dzisiejsze spotkanie też było bardzo ciężkie ze względu na warunki atmosferyczne i wysoką temperaturę. W kolejnej rundzie gramy z FC Brugge i już w piątek lecimy na obserwację naszego rywala. Belgowie w piątek rozpoczną sezon ligowy, a my się im będziemy bacznie przyglądać".

Sebastian Mila (kapitan Śląska Wrocław): "Szkoda, że nie udało nam się dowieźć tego zwycięstwa do końca. Z ostatnich minut w naszym wykonaniu nie możemy być zadowoleni. Jesteśmy rozczarowani tym remisem, bo chcieliśmy zagrać dobrze, wygrać to spotkanie i być lepiej przygotowanym psychicznie do niedzielnego starcia z Jagiellonią Białystok. Awans jest pocieszeniem, jesteśmy już w kolejnej rundzie i musimy skoncentrować się na kolejnym spotkaniu. Musimy też wyciągnąć wnioski z tego meczu na przyszłość".

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem