Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ekstraklasowy klub szykuje się na Europę. Czy miasto sypnie groszem?

Pogoń Szczecin przeżywa ostatnio rozkwit. Po ponad 20 latach klub wraca do europejskich pucharów, a długo wyczekiwany stadion jest już w końcowej fazie budowy. Czy Pogoń ma szansę stać się wizytówką miasta? Czy w klubowym futbolu powinno być miejsce dla spółek skarbu państwa? O tym, ale także o wielu innych sprawach, mówi w rozmowie z Interią prezydent Szczecina, Piotr Krzystek.

Euro 2020: Czego brakuje reprezentacji Hiszpanii? (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Jakub Żelepień, Interia: Odkąd państwowa spółka Grupa Azoty wycofała się ze sponsorowania Pogoni, Miasto Szczecin jest największym partnerem klubu. Powiedzmy zatem na początek, ile pieniędzy w skali roku przekazujecie na konto Portowców?

Piotr Krzystek, prezydent Szczecina: Na ten rok to około trzech milionów złotych. W znacznym stopniu te pieniądze trafiają do Akademii Pogoni Szczecin i są przeznaczane na szkolenie dzieci i młodzieży. To jest najważniejsza część kontraktu, który podpisaliśmy z klubem. Chcemy, aby jak najwięcej młodych mieszkańców Szczecina miało możliwość profesjonalnego uprawiania sportu. A kto wie, może część z nich za kilka lat zasili pierwszą drużynę? Wracając jednak do samej kwoty naszego wsparcia, muszę dodać, że pewna jej część jest przeznaczona również na promocję.

Często z ust samorządowców padają słowa o promocji poprzez sport. Brzmi dobrze, ale co tak naprawdę zyskuje miasto?

- Miasto metropolitalne, a takim jest Szczecin, powinno mieć drużynę ekstraklasową. I w większości przypadków tak jest. Nie mówię tylko o ekstraklasie piłkarskiej, ale również o siatkarskiej, koszykarskiej czy handballowej. To dodaje miastu prestiżu. W tym kontekście możemy mówić o promocji. My nie sprzedajmy lodówek czy innego asortymentu, więc nasza promocja działa na innych zasadach.

Czyżby to była jakaś aluzja do Amiki Wronki?

- Nie, absolutnie, to tylko przykład. Chcę powiedzieć, że z punktu widzenia biznesowego sprawa wygląda inaczej. Nie sprzedajmy produktu, ale pokazujemy swoją wielkomiejskość.

Oglądaj codziennie o 12:00 od 11 czerwca/interia/materiały prasowe

To bardzo nieuchwytne wartości. Nie policzymy przecież, jak wiele osób odwiedziło Szczecin dzięki temu, że Pogoń gra w Ekstraklasie.

- Oczywiście, że tak, ale nam nie chodzi o to, żeby przyciągnąć poprzez Pogoń tysiąc dodatkowych turystów. Wspieranie klubu to również budowanie wewnętrznego kapitału i tożsamości miasta. Herb Pogoni jest znanym towarem na rynku i częścią historii Szczecina.  To jest trochę jak z naszą Filharmonią. Nie przeliczamy jej funkcjonowania wyłącznie na pieniądze. Wiemy, co zyskujemy dzięki nagrodom architektonicznym, które regularnie zdobywa, ale również dzięki częstej ekspozycji w telewizji czy innych mediach.

Pańskie relacje z kibicami Pogoni bywały bardzo różne na przestrzeni lat. Były i wulgarne okrzyki, kiedy fani domagali się rozpoczęcia budowy nowego stadionu, były i komplementy, kiedy inwestycja w końcu ruszyła. Sinusoida.

- Ja robię swoje. Zawsze wiedziałem, że stadion jest dla Szczecina ważny. Zdawałem sobie jednak również sprawę z tego, że muszą pojawić się konkretne okoliczności, aby tę budowę rozpocząć. Pojawiły się jakiś czas temu i teraz jesteśmy w zasadzie już na końcu inwestycji. Oczywiście, że najlepiej byłoby, gdyby obiekt był gotowy już od kilku lat, ale miasto to nie tylko stadion. Są różne inne problemy, których nie można było zignorować.

Teraz już chyba nic nie stanie na przeszkodzie. Za niespełna rok stadion powinien być gotowy.

- Tak, i poczytuję to jako sukces. Nie daliśmy porwać się szaleństwu budowania ogromnych, przewymiarowanych stadionów, jak miało to miejsce przed polsko-ukraińskim Euro. My w Szczecinie wiedzieliśmy, że potrzebujemy obiektu kompaktowego. 20-21 tysięcy miejsc to optimum. Wszystko idzie w dobrą stronę, bo też klub jest prowadzony mądrze. Obserwuję Pogoń od wielu lat i pod względem organizacyjnym jeszcze nigdy nie było tak dobrze. Wielką szansą dla klubu jest, moim zdaniem, sprawnie działająca Akademia. Jej renoma rośnie, dzięki czemu Pogoń może ściągać zdolnych zawodników nie tylko z regionu, ale i z całej Polski.

To trend, który rozwija się od kilku lat.

- I bardzo dobrze. Uważam, że w Polsce nie brakuje nam zdolnych dzieci czy nastolatków. Problem jest raczej po stronie systemu szkolenia. Wzorem powinien być dla nas model brytyjski. Tam utalentowany piłkarz jest natychmiast wyłapywany i trafia pod skrzydła najlepszych trenerów.

Wróćmy jeszcze na chwilę do kwestii finansowych. Przypomnę, że od roku Pogoń nie ma sponsora na koszulce, którym przez wiele lat była Grupa Azoty. Czy Miasto Szczecin bierze pod uwagę zwiększenie nakładów na klub i zajęcie miejsca spółki skarbu państwa?

- Nie stać nas na to. Nie jesteśmy w stanie zabezpieczać 30-40 procent budżetu klubu, jak robiła to Grupa Azoty. Prezes Pogoni Jarosław Mroczek ma tego pełną świadomość. Podobnie jak ja, uważa, że piłkarski biznes powinien być finansowany przede wszystkim ze środków prywatnych i tylko wspierany w pewnym zakresie przez samorządy. To najzdrowsza sytuacja i my tak właśnie postępujemy. Obserwuję od jakiegoś czasu, że Pogoń szuka alternatywnych źródeł przychodów. Klub wychodzi na przykład do kibiców, którzy prowadzą swoje przedsiębiorstwa.

Mówi pan, jak sądzę, o Biznesowej Dumie Pomorza. Wyjaśnijmy zatem czytelnikom, że to organizacja skupiająca zachodniopomorskich przedsiębiorców, którzy skupiają się wokół Pogoni. Klub buduje im biznesową platformę do wymiany kontaktów, usług czy pomysłów. Firmy płacą natomiast Pogoni 60 tysięcy złotych rocznie za możliwość bycia członkiem Biznesowej Dumy Pomorza.

- To jest pomysł prezesa Mroczka, który ja w pełni popieram. Nie każda firma musi płacić miliony złotych i być w centralnym miejscu na koszulce. Przedsiębiorcy płacą mniejsze kwoty - takie, które mieszczą się w granicach ich możliwości ekonomicznych - ale dzięki temu czują się współodpowiedzialni za klub. To dobry kierunek, bo Szczecin nie ma tak bogatych firm, jak na przykład Orlen. Nasze miasto stoi małymi i średnimi firmami.

Jak pan się zapatruje na wsparcie klubów piłkarskich przez tak wielkie firmy państwowe?

- Ja zawsze patrzę na to ostrożnie. W przypadku państwowych firm rentowność nie zawsze gra pierwszoplanową rolę. Mamy w swojej historii nie za ciekawe doświadczenia ze spółkami skarbu państwa, dlatego cieszę się, że Pogoń budujemy obecnie na fundamentach pieniędzy prywatnych.

Czy w umowie miasta z klubem są zapisane premie za sukces sportowy? Na przykład awans do fazy grupowej europejskich pucharów.

- Nie, nie mamy takich zapisów. Naszym celem jest stabilizacja klubu, więc trzy miliony od miasta trafią do Pogoni niezależnie od tego, czy piłkarze skończą sezon na pierwszym, trzecim czy siódmym miejscu. Uważamy, że premie za konkretne osiągnięcia to pole do popisu dla prywatnych sponsorów.

Przeszliśmy bardzo płynnie z tematów stadionowych do biznesowych, a ja jednak chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do kwestii budowy nowego obiektu. Są bowiem tacy, którzy uważają, że 20 tysięcy miejsc to jak na szczecińskie warunki za dużo. Skoro nie udawało się zapełnić trybun na starym stadionie, który był mniejszy, to dlaczego miałoby to udać się teraz?

- Mogliśmy budować stadion na poziomie 17-18 czy 19 tysięcy miejsc, ale ukształtowanie terenu pozwalało nam na budowę obiektu na 20 czy 21 tysięcy kibiców, więc zdecydowaliśmy się na to. Historycznie patrząc, Pogoń zawsze miała dość wysoką frekwencję w skali kraju. Pamiętajmy, że na starym stadionie komfort oglądania meczu był dość niski, a jednak kibice przychodzili. Skoro więc wtedy było zainteresowanie, to teraz liczymy, że będzie ono co najmniej dwa razy takie. Muszę też powiedzieć, że sposób dopingu zmieniał się w ostatnich latach. Teraz na stadionach jest bezpieczniej i przyjaźniej. Obrazki całych rodzin idących na mecze są coraz częstsze.

Ale napisy PDW, gangsterskie pozdrowienia czy wszechobecne wulgaryzmy chyba jednak nie zachęcają do zabrania dzieci na stadion.

- Tak, ale ja naprawdę zauważam pozytywne zmiany. Dawno nie mieliśmy żadnych burd, awantur, bijatyk. W Szczecinie chodzenie na mecze jest bezpieczne, dlatego też liczę, że nowy stadion będzie się zapełniał. Wierzę też, że Pogoń będzie potrafiła przekonać do siebie ludzi. Klub ma szansę być coraz lepszą wizytówką miasta.

A co pan na to, żeby rondo przy ulicy Energetyków nazwać rondem Portowców? Ostatnio pojawiła się taka inicjatywa kibicowska.

- Podoba mi się. Mamy ulicę Energetyków, jest Nabrzeże Górników, więc rondo Portowców pasuje jak najbardziej. Mam nadzieję, że miejscy radni podzielą mój entuzjazm.

Rozmawiał Jakub Żelepień

Zobacz nasz codzienny program o Euro - Sprawdź!

Komentujemy każdy mecz Euro na żywo - Posłuchaj naszych relacji!


Stadion Pogoni Szczecin/FOT. KRZYSZTOF CICHOMSKI / NEWSPIX.PL/Newspix

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem