Ekstraklasa: Sędziowie wypaczyli wynik meczu Lechia - Cracovia
Mecz Lechia - Cracovia (1-0), to nie pierwsze i nie ostatnie spotkanie w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, którego wynik wypaczył błąd sędziego.
Pomyłki sędziów, to ludzka rzecz i zawsze się będą zdarzały. - Najgorsze jest jednak to, że są coraz częstsze i psują naszą ligę - podsumował trener Wisły Franciszek Smuda.
W sobotnim starciu Lechii z Cracovią, w 3. min, po kontrze, bramkę dla gdańszczan strzelił Maciej Makuszewski. Sęk w tym, że nie powinna ona być uznana, bo wcześniej do piłki usiłował dojść - będący na spalonym - Antonio-Mirko Czolak. Jego ruch do piłki wyraźnie przyciągnął uwagę bramkarza Cracovii - Krzysztofa Pilarza.
- W zgodzie z najnowszymi materiałami, z 2014 roku, takie zagranie jest traktowane jako spalony. Nie mówimy o rozpraszaniu uwagi bramka, to jest walka z przeciwnikiem o piłkę. Tu powinien być ofsajd - orzekł bez wątpliwości ekspert sędziowski Canalu+ Sławomir Stempniewski, który analizował sytuację w Lidze+ Extra.
Zawody w Gdańsku prowadził sędzia Tomasz Kwiatkowski z Warszawy.
Stempniewski uznał, że nie należał się Wiśle Kraków rzut karny, po zagraniu ręką Michała Pazdana z Jagiellonii. Ręka Pazdana została zakwalifikowana jako przypadkowa.