Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ekstraklasa: O mistrzostwo Polski powalczy sześć drużyn

W Poznaniu i w Warszawie presja dotycząca wyników jest podobna, zaś w walce o tytuł mistrza Polski będzie liczyło się sześć drużyn - to wnioski trenera Lecha Poznań, a kiedyś Legii Warszawa, Macieja Skorży.

Trener Lecha Poznań Maciej Skorża
Trener Lecha Poznań Maciej Skorża/Jakub Kaczmarczyk/PAP

Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostały jeszcze tylko trzy kolejki. W tym momencie pewne miejsca w tzw. grupie mistrzowskiej są tylko Legia i Lech, bliska tego jest Jagiellonia. O pozostałe pięć miejsc walczy jeszcze dziewięć drużyn i każdy wynik może być bardzo istotny.

- Reforma spowodowała, że liga jest rozpalona do czerwoności. Weźmy nasz mecz w Łęcznej. Dla Górnika to ostatnia szansa by wskoczyć do ósemki, a dla nas liczy się pogoń za Legią. To jasna strona reformy, że emocje są do samego końca - mówi trener Lecha Maciej Skorża, którego zdaniem podobne emocje będą podczas majowych, decydujących kolejek.

- Po podziale sześć drużyn powalczy o tytuł, a dwie będą już zadowolone z samego awansu tutaj. Nie wierzę, że taka Lechia, mając sześć punktów straty do lidera, nie pomyśli o tym. Albo Wisła, Jagiellonia czy Śląsk, gdzie te straty będą wynosiły cztery czy pięć punktów - przyznaje trener Lecha. Przypomina, że w poprzednim roku tylko Zawisza, Górnik i Pogoń uznały, że sam awans do grupy mistrzowskiej to wystarczający sukces.

Skorża dwukrotnie zdobył z Legią Puchar Polski, ale nie udało mu się zdobyć z nią mistrzowskiego tytułu. Wie jednak, jak wygląda presja w Warszawie, a jak w Poznaniu, gdzie pracuje teraz. - Jest porównywalna tu i tam. Jak wygląda to teraz w Legii? Drużyna mocno się zmieniła, niewielu zostało piłkarzy, z którymi pracowałem. Nie zastanawiam się nad tym, ich problemy i kłopoty zostawiam im, skupiam się nad swoją drużyną. Wchodzimy w taki moment sezonu, w którym właściwa reakcja drużyny będzie niezwykle ważna - mówi Skorża.

Lech traci do Legii dwa punkty, a przed nim dwa spotkania wyjazdowe (w Łęcznej i Bielsku-Białej) oraz jedno na swoim stadionie (ze Śląskiem Wrocław). Które będzie najtrudniejsze? - Każda z tych drużyn będzie przeszkodą, do której przeskoczenia trzeba wznieść się na wyżyny. Nie będę oceniał, kto jest trudniejszym rywalem, bo skupiam się na razie tylko na meczu w Łęcznej, a reszta jest na drugim planie - uważa Skorża.

W pierwszej rundzie Lech wygrał z Górnikiem 1-0, po bardzo słabym meczu w swoim wykonaniu i urodziwym golu Muhameda Keity z końcówki pojedynku. - Fakt, zagraliśmy wtedy słabo, ale i trzeba docenić Łęczną, która była wówczas w bardzo dobrej dyspozycji. To zespół, który lubi prowadzić grę, stosuje krótkie podania. Nadal starają się tak grać, choć ich wyniki nie są najlepsze. Mam nadzieję, że teraz zagramy lepiej. Nie mamy już marginesu błędu, tabela pokazuje, jak blisko jest cała czołówka. Jesienią jest znacznie łatwiej wygrać z drużyną średnią niż teraz. W poprzedniej kolejce z czołówki punkt zdobył chyba tylko Lech, a reszta przegrała. Znaleźliśmy się w sytuacji wymagającej większej koncentracji i determinacji. Liczę, że perturbacje z Pucharem Polski już są za nami i teraz w głowach piłkarzy jest tylko mecz w Łęcznej. I będzie widać, że jesteśmy drużyną, która nie tylko mówi o tym co chce zdobyć, ale też robi wszystko by to zdobyć - twierdzi Skorża.

W poprzedniej kolejce Lech grał po Legii - gdyby zdobył trzy punkty, zdołałby ją wyprzedzić. Teraz Lech gra przed Legią - zostanie liderem, jeśli wygra w Łęcznej. - Za mojej kadencji Lech nie był jeszcze na pierwszym miejscu, poza godzinowymi epizodami, jak po meczu w Bełchatowie. Trudno powiedzieć, jak moja drużyna będzie się czuła w roli uciekającego, ale to nie jest najważniejsze. Chcemy wygrać drugi z rzędu mecz na wyjeździe, a remis potraktujemy z pozycji straty dwóch punktów - kończy trener Lecha.

Andrzej Grupa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem