Ekstraklasa. Kiepski bilans u siebie. Za dużo porażek!
Dość niespodziewanie po 14. ligowych kolejkach najwięcej przegranych u siebie, bo po cztery mają dwa kluby, które z reguły w ostatnim czasie przyzwyczaiły do tego, że były mocne czy bardzo mocne w spotkaniach rozgrywanych u siebie. Mowa o Legii Warszawa oraz Piaście Gliwice. Teraz tak nie jest.
W ostatniej ligowej kolejce gliwiczanie i mistrz Polski w grach na swoich obiektach sprawiły największe niespodzianki in minus. Piast, który wydawało się że łapie zwyżkę formy, przegrał przy Okrzei z osłabioną kadrowo Wartą Poznań 0-1, która na dodatek była prowadzona przez młodego i niedoświadczonego trenera, jakim jest Adam Szała. Z kolei legioniści zaliczyli blamaż w starciu ze Stalą Mielec, przegrywając w niedzielę przy Łazienkowskiej 1-3. W tej sytuacji po 14 ligowych grach i Piast i Legia mają na swoim koncie po cztery przegrane na swoich śmieciach.
Co do gliwiczan, to z reguły kiedy grali u siebie, to byli nie do pokonania, a stadion przy Okrzei był ich prawdziwą twierdzą. W tym sezonie jest inaczej, a w sobotę niespodziewanie ulegli Warcie.
- Rozczarowanie... To był dla nas ważny mecz i potrzebowaliśmy punktów, a skończyło się tak, że zostaliśmy z niczym. Wiedzieliśmy przed meczem, że to spotkanie będzie trudne. Graliśmy z zespołem, który zmienił trenera, co być może wpłynęło na zmianę nastawienia. Mieli taktykę, by całym zespołem ustawić się za piłką i mieliśmy problem, by to złamać. Staraliśmy się temu przeciwstawić, ale pozostało jedynie rozczarowanie - komentował po meczu jeden z liderów gliwiczan Tom Hateley.
Porażka przyszła w momencie, kiedy wspominano 10 lat gry na nowym stadionie, który złotymi zgłoskami wpisał się w historii nie tylko gliwickiego futbolu. To przecież grając na nowym obiekcie przy Okrzei Piast wywalczył w 2016 roku wicemistrzostwo Polski, a dwa lata temu historyczny tytuł. Nie byłoby tak, gdyby nie świetne rezultaty osiągane w grach na swoim obiekcie. W rozgrywkach 2015/16 Piast na 19 ligowych gier przy Okrzei wygrał 14, trzy zremisował, a ledwie dwie przegrał. W mistrzowskim sezonie 2018/19 było jeszcze lepiej, bo gliwiczanie u siebie rozstrzygnęli na swoją korzyść, aż 15 gier, a tylko raz schodzili z boiska pokonani. To w dużej mierze dzięki skutecznej grze u siebie sięgnęli po historyczne mistrzostwo.
Teraz grając u siebie jest kiepsko. Z ośmiu ligowych meczów drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika ledwie trzy rozstrzygnęła na swoją korzyść, jedno zremisowała i aż cztery przegrała. Na dodatek, tak jak było to z Wartą, która przecież nie wygrywała w Ekstraklasie przez trzy miesiące, wiele z tych meczów przeciwnicy rozstrzygali w ostatnich minutach. Jedenastka z Poznania gola na wagę zwycięstwa zdobyła w 79 minucie. Jeszcze gorzej było w starciach ze Śląskiem Wrocław w 5 kolejce, kiedy goście wyrównującego gola za sprawą Fabiana Piaseckiego zdobyli w doliczonym czasie (1-1). Z kolei Jewgienij Baszkirow przesądził o wygranej Zagłębia Lubin przy Okrzei 1-0 w meczu 7 kolejki w ostatnich sekundach. Te duże straty powodują, że zespołu z Gliwic nie ma w górze tabeli, gdzie mógł być, a pałęta się w środku stawki. Po reprezentacyjnej przerwie rywalem Piasta będzie na wyjeździe lider tabeli Lech Poznań. Ten mecz rozegrany zostanie w sobotę 20 listopada.
Michał Zichlarz