Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ekstraklasa: Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 1-0

Nie udawało się przez cały sezon, nie udało się i w ostatniej kolejce przed zimową przerwą. Widzew znów przegrał na wyjeździe, tym razem 0-1 z Jagiellonią Białystok.

Widzew w tym sezonie Ekstraklasy nie zdobył na wyjeździe choćby punktu, ale mecz w Białymstoku zaczął odważnie. Już w 3. minucie Eduards Viszniakovs wpadł w pole karne "Jagi", lecz jego płaski strzał obronił Krzysztof Baran.

W odpowiedzi Dani Quintana zdecydował się na uderzenie z 30 metrów. Piłka przeleciała obok słupka bramki Macieja Mielcarza.

W 25. minucie znów pokazał się Viszniakovs, choć z nie najlepszej strony. Łotysz znalazł się w sytuacji sam na sam z Baranem, lecz fatalnie przestrzelił.

Chwilę później znów szczęście dopisało gospodarzom. Po dośrodkowaniu z lewej strony Marcina Kaczmarka drugi z braci Viszniakovsów - Aleksejs uderzył z powietrza, a bramkarz Jagiellonii sparował piłkę na poprzeczkę.

Ze strony Jagiellonii mocnym strzałem zza pola karnego popisał się Giorgi Popchadze. Mielcarz nie bez trudu obronił, wybijając piłkę na rzut rożny.

W 51. Alexis Norambuena nie trafił z pięciu metrów do bramki gości, a za moment Quintana wpadł w pole karne Widzewa, ale strzał kompletnie mu nie wyszedł.

Ten fragment gry należał do Jagiellonii. Mateusz Piątkowski w kolejnej akcji ośmieszył dwóch obrońców gości, przerzucając nad nimi piłkę, a potem uderzył technicznie nad bramkarzem. Ostatecznie futbolówkę sprzed bramki Widzewa wybił Marcin Kaczmarek.

W 65. minucie wprowadzony chwilę wcześniej Bekim Balaj pomylił się o centymetry, uderzając obok bramki Mielcarza.

W 76. minucie na boisku w drużynie Jagiellonii pojawił się Maciej Gajos, a dwie minuty później zadał gościom rozstrzygający cios. Quintana dośrodkował z rzutu rożnego, a Gajos efektowną główką zamknął akcję "Jagi".

Okazję na podwyższenia zmarnował za moment Dawid Plizga, trafiając z bliska w nogi Mielcarza. Arbiter doliczył do drugiej połowy aż pięć minut, ale wynik nie uległ zmianie.

Po meczu powiedzieli:

Piotr Stokowiec (trener Jagiellonii Białystok): "Mecz, tak jak przewidywaliśmy, był bardzo ciężki. To nie była kurtuazja, bo wiedzieliśmy, co nas czeka i jak Widzew będzie grał. I tak też było. Można to różnie rozpatrywać, ale według mnie graliśmy dobrze, może trochę brakowało przyspieszenia tej gry, ale mimo wszystko byliśmy konsekwentni. Na pewno nie ustrzegliśmy się błędów, ale przy tak otwartej grze i zaangażowaniu takiej ilości zawodników w grę ofensywną normalnym jest, że będziemy nadziewać się na kontry. Jeżeli jednak chcemy widowiska, musimy ryzykować i to ryzyko mogło zostać skarcone. Ale mamy przecież jeszcze bramkarza i coś tam musi działać w tej bramce.

Mimo wszystko uważam, że był to dobry mecz i może niedostatki szczęścia i krzywdy zostały dzisiaj trochę wyrównane. Tak więc bilans jest na zero. Mimo dobrej gry i naszej przewagi, to szczęście dzisiaj mieliśmy, ale trzeba obiektywnie powiedzieć, że byliśmy lepszą drużyną. Ten mecz był kwintesencją tej rundy w naszym wykonaniu. Czyli ciężko, ale do przodu i z tego się cieszę. Gratuluję zawodnikom, bo ten mecz miał ogromne znaczenie. Jak to się mówi, jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. Czujemy się naładowani pozytywną energią".

Rafał Pawlak (trener Widzewa Łódź): "Niestety w ostatnim meczu w tym roku nie udało nam się odnieść zwycięstwa. Zaważyła na tym pierwsza połowa, w której mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje, z których należało wykorzystać przynajmniej jedną i wówczas to my byśmy mieli mecz pod kontrolą i moglibyśmy grać cały czas to, co zakładaliśmy. Z pewnością wprowadziłoby to zdenerwowanie w poczynaniach Jagiellonii.

Jagiellonia Białystok - Widzew Łódź 1-0 (0-0)

Bramka: 1-0 Maciej Gajos (78.)

Sędzia Bartosz Frankowski. Widzów 4799.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem