Dziś Lech gra z Legią. Szlagier z wieloma podtekstami
Lech chce rewanżu na Legii Warszawa za porażki z poprzedniego sezonu. Jeśli to mu się nie uda, mistrzowie Polski będą mieli na wicemistrzami olbrzymią przewagę. Początek - o godz. 18.
W maju po golu z rzutu karnego Ivicy Vrdoljaka Legia pokonała Lecha 1-0, a wcześniej wygrała z nim także na wyjeździe 3-1. Przez kilka miesięcy poznaniacy żyli z myślą, że właśnie przy Łazienkowskiej stracili szansę na tytuł mistrza Polski.
- Myśleliśmy już o najbliższym meczu z Legią od dawna, ale nie artykułowaliśmy tego. A myślimy o nim od momentu, jak przegraliśmy w Warszawie. Coś się wtedy złamało, bo choć zespół wciąż miał szansę na mistrzostwo Polski, to stracił pewność siebie. Dlatego teraz chcemy się zrewanżować - mówi trener Lecha Mariusz Rumak.
Szkoleniowiec Lecha spodziewa się, że mecz może być podobny do tego z ubiegłej jesieni, gdy Lech na początku zaatakował i został skarcony trzema bramkami rywali zdobytymi po kontratakach. - Zrobimy jednak wszystko, by tym razem strzelić bramki, a nie stracić. Musimy zwrócić uwagę na momenty straty piłki i czy wówczas jesteśmy dobrze ustawieni - opowiada Rumak.
Jego zdaniem czwartkowy pucharowy pojedynek Legii w Turcji nie powinien mieć większego znaczenia na przebieg dzisiejszej rywalizacji. - W piłkarzach często drzemią takie pokłady energii, które zostają wyzwolone tylko w takich hitowych meczach, na pełnych stadionach. Zmęczenie nie ma wówczas większego znaczenia - mówi.
- W meczu z Lechem jakakolwiek sytuacja może otworzyć spotkanie. Lech ma wiele argumentów, by tego gola zdobyć, ale my również. Ważne by ktokolwiek go strzelił, bo wówczas nie będzie kalkulowania. Chyba jednak i tak nie będzie, bo Lech zrobi wszystko, by zrewanżować się nam za poprzedni sezon. My jednak też chcemy powiększyć przewagę w tabeli, a jeśli wywalczymy trzy punkty, to będzie ona poważna. Często to co widać w tabeli nie ma jednak odzwierciedlenia w wydarzeniach na boisku - mówi trener Legii Jan Urban.
Oba zespoły miały w tym problemu liczne problemy z kontuzjami. Rumak zaznacza, że większość kontuzji jego podopiecznych wypadła akurat na pierwszy etap przygotowań do sezonu, podczas gdy legionistów - trochę później. Teraz jednak w Lechu większych problemów nie ma - w zespole Rumaka brakuje tylko Jasmina Buricia, Tomasz Kędziory i Vojo Ubiparipa. Legia ma większe problemy - kontuzję leczy najlepszy bramkarz Duszan Kuciak, kontuzji łydki w Trabzonie doznał Michał Żyro, zaś kość śródręcza złamał pechowo Miroslav Radović. Ten ostatni świetnie zagrał rok temu przy Bułgarskiej, zdobył nawet gola.
Do tego dochodzi jeszcze brak Marka Saganowskiego, Patryka Mikity, Inakiego Astiza czy Michała Efira. - Legia ma ponad 20 piłkarzy na podobnym poziomie. Widzimy pewną zasadność zmian w zespole pana trenera Urbana. Udało nam się chyba znaleźć klucz do nich, mam nadzieję, że przekonamy się o tym w niedzielę. Legia ma swój styl, jakość, ale i słabsze oraz mocniejsze strony. A brak Radovicia? To jeden z najlepszych graczy Ekstraklasy. A jak ważny dla Legii, to wie przecież sam trener Urban - uważa Rumak.
Samo spotkanie będzie miało wiele dodatkowych podtekstów. Ciekawie zapowiada się rywalizacja strzelecka były kolegów z ataku Polonii Warszawa - Łukasza Teodorczyka i Vladimera Dwaliszwilego. Wielkiej kariery w Legii nie zrobił obecny bramkarz Lecha Maciej Gostomski, za to w drugą stronę podążył Bartosz Bereszyński, dziś znienawidzony przez kibiców "Kolejorza". Do tego dochodzą starcia z wiosny Kebby Ceesaya z Jakubem Koseckim oraz przyjazd z zespołem Legii Henrika Ojamy, którego przecież w Szkocji wypatrzyli skauci Lecha.
Początek hitowego meczu Ekstraklasy - o godz. 18.
Przypuszczalne składy:
Lech: Gostomski - Ceesay, Wołąkiewicz, Kamiński, Douglas - Lovrencics, Murawski, Trałka, Hamalainen, Claasen - Teodorczyk.
Legia: Skaba - Bereszyński, Rzeźniczak, Junior, Wawrzyniak - Kosecki, Vrodljak, Jodłowiec, Helio Pinto, Brzyski - Dwaliszwili.