Partner merytoryczny: Eleven Sports

Dzikamai Gwaze - za słaby na spadkowicza, dobry na reprezentację

Cała prawda o Górniku. W zakończonym katastrofą sezonie, który dla jedenastki z Zabrza skończył się trzecim spadkiem z Ekstraklasy w historii, Dzikamai Gwaze zaliczył w barwach pierwszego zespołu ledwie 36 minut. Mimo to teraz dostał powołanie do reprezentacji Zimbabwe, która jest o krok od wywalczenie awansu do prestiżowego Pucharu Narodów Afryki.

Dzikamai Gwaze
Dzikamai Gwaze/Jan Kowalski/

27-letni Gwaze trafił do Polski siedem lat temu. Szybko zadebiutował w I lidze w barwach Pogoni Szczecin. Karierę utalentowanego pomocnika zahamowała jednak kontuzja. Formę odbudowywał w LZS Piotrówka, klubie, który słynie z zatrudniania graczy z Czarnego Lądu.  

Zimą dwa lata piłkarz z Zimbabwe trafił do Górnika. Miał być następcą popularnego Prejuce'a Nakoulmy. Tak się jednak nie stało. Jeśli jeszcze u trenera Roberta Warzychy Gwaze występował w wyjściowym składzie, to wraz ze zmianą szkoleniowca i przyjściem do Górnika Leszka Ojrzyńskiego wszystko się zmieniło. Ten odstawił piłkarza na boczny tor. W zakończonym sezonie, który skończył się dla Górnika spadkiem, Gwaze zaliczył ledwie 36 minut w remisowym meczu z Zagłębiem Lubin w sierpniu. Od tamtego czasu grał w trzecioligowych rezerwach.  

Teraz może nastąpić błyskawiczny zwrot w karierze Gwaze. Oto bowiem dostał powołanie do narodowej kadry swojego kraju! 

- Przyznam, że i dla mnie ta informacja jest szokiem. Już jakiś czasu temu skontaktował się ze mną selekcjoner naszej reprezentacji i wypytywał o moją sytuacją. Pytał, jak mi idzie, czy jestem zdrowy i czy gram. Do domu wysłałem też kasety z nagraniami swoich występów. Teraz przyszło potwierdzenie powołania na eliminacyjny mecz z Malawi. Ten wyjazd to dla mnie ogromna szansa - tłumaczy Interii Gwaze. 

Zawodnika z Zimbabwe pytamy czy nie dziwiło go to, że pomijany był przez szkoleniowców Górnika przy ustalaniu składów na mecze. - Czułem, że mógłbym pomóc drużynie, że nie byłem słabszy od tych, którzy grali, ale co zrobić. Takie jest życie - mówi krótko. 

"Znam dobrze tego chłopaka jeszcze z czasu, kiedy grał w Zimbabwe. Oglądałem jego występy w polskim klubie na kasetach wideo. Chcemy dawać szansę także innym graczom, stąd jego powołanie" - tłumaczy na łamach "New Zimbabwe" Kalisto Pasuwa, selekcjoner "Wojowników". 

Gwaze ma na swoim koncie występy w młodzieżowej reprezentacji swojego kraju. W zespole seniorskim jeszcze nie wystąpił. Szansę debiutu będzie miał już we wtorek w towarzyskim starciu z Ugandą. To będzie ostatni test, przed zaplanowanym na 5 czerwca meczem z Malawi. Jeśli Zimbabwe wygra u siebie to spotkanie, to, po raz trzeci w historii może sobie zapewnić awans do finałów Pucharu Narodów, który w styczniu i lutym przyszłego roku odbędzie się na stadionach Gabonu. Na razie "Wojownicy", bo taki jest przydomek reprezentacji z tego kraju, na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek, prowadzą w grupie L, wyprzedzając o trzy punkty faworyzowaną Gwineę.     

Gwaze jest już w drodze do Harare, gdzie w niedzielę wieczorem zaczyna się zgrupowanie kadry Zimbabwe, w której znalazł się też był obrońca Zagłębia Lubin Costa Nhamoinesu. Gwaze miał problemy z organizację wylotu, bo za wszystko musiał płacić z własnej kieszeni. Do Polski wraca 18 czerwca. Czy dalej będzie grał w Górniku? - Trudno powiedzieć. Kontrakt jeszcze obowiązuje, ale jakbym dalej miał grać w rezerwach, to na pewno nie ma to sensu - zaznacza. 

Michał Zichlarz 

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem