Czesław Michniewicz podsumował sezon Ekstraklasy
- Z Legią nie zagraliśmy źle. Fragmentami byliśmy równorzędnym partnerem dla stołecznej drużyny, ale myślę, że wpływ na to miał wynik w Gliwicach - powiedział trener Pogoni Szczecin Czesław Michniewicz po porażce 0-3 z Legią. Podopieczni Stanisława Czerczesowa zdobyli tytuł mistrza Polski.
- Legioniści wiedzieli, jak idzie Piastowi i nie musieli szczególnie "gonić" tempa. Czekali na nasze błędy i się doczekali - ocenił szkoleniowiec "Portowców".
Pogoń zakończyła sezon 2015/2016 na szóstym miejscu, choć po fazie zasadniczej była na trzeciej pozycji.
- W fazie finałowej po raz pierwszy wygraliśmy. Wcześniej Pogoń grała dwa razy w grupie mistrzowskiej i nigdy nie wygrała. Teraz udało nam się dwa mecze wygrać, ale też nie zwyciężyliśmy w kluczowych spotkaniach u siebie z Ruchem Chorzów i Zagłębiem Lubin. Gdybyśmy wygrali z "Miedziowymi" to bylibyśmy punkt przed nimi, mieliśmy lepszy bilans bezpośrednich spotkań, byliśmy wyżej w tabeli. Tak się nie stało. W poniedziałek po meczu, jak wszedłem do szatni, to zobaczyłem "zwłoki" zawodników, zrezygnowani, bo marzyliśmy po medalu. Nie mówiliśmy o tym głośno i niektórzy mieli o to do nas pretensje - stwierdził Michniewicz.
- Pogoń jest zespołem, który pokazał się z dobrej strony. Zbudowaliśmy solidny fundament w oparciu o naszych stoperów. Dopóki byli zdrowi Jarosław Fojut i Jakub Czerwiński, to nasza gra wyglądała bardzo dobrze. Mamy dwóch dobrych bramkarzy i przez to mam kłopot, na którego postawić. Kilku młodych zawodników też dostało swoje szanse. Nie od razu człowiek ze szkoły podstawowej się goli. Trzeba poczekać aż zarost zakiełkuje - podkreślił 46-letni szkoleniowiec.
- Patrząc na cały sezon, to gratuluję wszystkim, którzy są na pudle. Piast w poprzednim sezonie był w grupie spadkowej, a teraz walczył do końca z czołową drużyną Ekstraklasy. Oni byli takim Kopciuszkiem, ale to nie było tak, że wskoczyli w ostatniej chwili i zajęli drugie miejsce. Cały czas byli wysoko. Z mojej perspektywy największe słowa uznania należą się właśnie Piastowi. Na pewno też brawa dla Zagłębia Lubin i Piotra Stokowca, który pracuje tam już dwa lata i stworzył fajny, ciekawy zespół. Życzę im powodzenia w pucharach. Pewnym zaskoczeniem jest dla mnie też Cracovia. Myślę, że gdyby nie odszedł Deniss Rakels, kontuzji nie doznał Damian Dąbrowski, to biliby się nawet o mistrzostwo. Kadrowo to był bardzo silny zespół - ocenił Michniewicz.
A kto najbardziej zawiódł w zakończonym właśnie sezonie? - Ci, których nie było w pierwszej ósemce: Wisła Kraków, Śląsk Wrocław, w pewnym sensie Jagiellonia, ale trzeba wziąć pod uwagę, że odeszło z tego zespołu aż pięciu zawodników. Na pewno minusem było zamieszanie na koniec rundy zasadniczej z Podbeskidziem Bielsko-Biała, bo pierwszy raz się zdarzyło, że zespół, który zajął 9. miejsce spadł z ligi. Myślę, że to będzie się kładło cieniem na reformę Ekstraklasy. Jest też sporo plusów tej reformy. Walka do końca, zacięte mecze, każdy chce wygrywać - podsumował trener "Portowców".