Cracovia - Śląsk Wrocław 1-0 w 28. kolejce Ekstraklasy
Na otwarcie 28. kolejki Ekstraklasy Cracovia pokonała Śląska 1-0 i opuściła strefę spadkową. Wrocławianom ta porażka poważnie ogranicza szanse awansu do czołowej „ósemki”. Goście sami sobie winni, gdyż w II połowie mieli kilka szans na wyrównanie. Na triumf u siebie Cracovia czekała aż 175 dni!
Bohaterem meczu został Piotr Polczak, który nie dość, że niwelował zagrożenie pod własną bramką, to zdobył zwycięskiego gola!
Trzęsienie ziemi, jakie w szatni "Pasów" zorganizował po powrocie z Nowego Jorku prezes i właściciel klubu prof. Janusz Filipiak dało konkretne efekty. Piłkarze Cracovii wyszli na boisko z takim animuszem, agresywnością i determinacją, dzięki którym niedawno hokeiści krakowskiego klubu zdobyli mistrzostwo Polski.
Nastawiona na techniczny, poukładany futbol ekipa Śląska nie była w stanie poradzić z siedzącym jej na karku czupurnym rywalem.
Tylko w pierwszej połowie krakowianie, głównie Erik Jendriszek, ale też Sebastian Steblecki i Marcin Budziński wygrali więcej pojedynków, niż od początku roku łącznie. Mało tego, w 40. min Jendriszek huknął na bramkę z 18 m i było to 20. uderzenie (łącznie z zablokowanymi) jego zespołu w tym meczu. W dwóch poprzednich spotkaniach "Pasy" oddały tylko 17 strzałów łącznie!
Podopiecznym Jacka Zielińskiego można było zarzucić wszystko - niedokładność, niecelne strzały i podania, ale nie brak serca do walki.
Po zagraniu z rzutu wolnego Marcina Budzińskiego, Piotr Polczak wykorzystał zbyt pochopne wyjście z bramki Mariusza Pawełka i tylko strącił piłkę, by ta wylądowała w siatce. 1-0 do przerwy to był najniższy wymiar kary dla przytłoczonego Śląska. Za wyjątkiem uderzenia w środek bramki Kamila Dankowskiego, goście byli bezradni.
Cracovia - Śląsk Wrocław 1-0 w meczu 28. kolejki Ekstraklasy. Galeria
Wyższe prowadzenie gospodarzom powinien zapewnić Mateusz Szczepaniak, jednak brakowało mu siły i precyzji przy próbach pokonania Pawełka. Z kolei uderzenia Stebleckiego były blokowane.
W przerwie okazały puchar za zdobycie tytułu mistrzowskiego zaprezentowali trener hokeistów Comarch Cracovii Rudolf Rohaczek i napastnik Filip Drzewiecki. Były owacje na stojąco i okrzyki: "Hej, heja heja! Cracovia mistrzem hokeja!".
Na drugą połowę trener wrocławian Jan Urban posłał Kamila Bilińskiego za Łukasza Zwolińskiego, który zarobił żółtą kartkę za przypadkowe kopnięcie w głowę Huberta Wołąkiewicza. Stoper Cracovii rzucił się pod nogi rywalowi, co było kolejnym dowodem na determinację "Pasów". Jeszcze w I połowie na boisko wszedł Ostoja Stjepanović, zastępując kontuzjowanego Joana Romana. Z nim i Aleksandarem Kovaczeviciem Śląsk zapewnił sobie przewagę w środku pola. Cracovia czyhała na kontry. Po jednej Steblecki minął Piotra Celebana, przełożeniem na lewą nogę, ale jego strzał obronił Pawełek.
W 69. min Śląsk był bliski wyrównania po składnej akcji i dograniu przez Riotę Moriokę do Bilińskiego, ale Grzegorz Sandomierski obronił. Bramkarz krakowian stanął też na wysokości zadania, gdy za moment złapał piłkę po uderzeniu Roberta Picha z 17 m.
Cracovia straciła kontrolę nad meczem, wraz z utratą sił. Skurcze mięśni wymusiły zdjęcie Stebleckiego i zastąpienie go Mateuszem Cetnarskim, który borykał się w tygodniu z infekcją, z powodu której opuścił kilka treningów. Kontuzja Jendriszka oznaczała kolejną zmianę z konieczności: za Erika wszedł jego rodak Tomasz Vestenicky.
Aleksandar Kovaczević rozrzucał podania na skrzydła, głównie na prawe, do Sita Riery, ten posyłał kąśliwe dośrodkowania i pod bramką gospodarzy robiło się gorąco.
W 79. min, po akcji Kovaczevicia, Robert Pich wpadł w pole karne i uderzył technicznie. Sandomierskiego uratował fakt, że piłka minimalnie minęła dalszy słupek
Później tak dobrych szans wrocławianie już nie mieli. Trzy punkty zostały w Krakowie.
Prof. Filipiak przed meczem spotkał się z delegacją kibiców, którzy zgłaszali sporo uwag do pracy wiceprezesa klubu Jakuba Tabisza. Świadkowie twierdzą, że profesor wyszedł ze spotkania wyraźnie poruszony.
28. kolejka Ekstraklasy:
Cracovia - Śląsk Wrocław 1-0 (1-0)
Bramka:
1-0 Polczak (9. Z podania Budzińskiego)
Sędziował Bartosz Frankowski z Torunia.
Żółte kartki: Budziński (29.), Vestenicky (80.) oraz Zwoliński (40.), Morioka (49.), Dankowski (53.).
Widzów 6342.
Z Krakowa Michał Białoński