Partner merytoryczny: Eleven Sports

Cracovia - Lech Poznań 2-1. Czy to koniec dla trenera "Kolejorza"? Jakby był pogodzony z losem

- Zawsze będę patrzył do przodu z optymizmem. Jeśli tylko będę miał taką szansę, zrobię wszystko, by ten zespół podnieść - mówił po spotkaniu z Cracovią trener Lecha Poznań Dariusz Żuraw. Nie wyglądał jednak jak człowiek, który byłby w stanie tego dokonać, ale jak ktoś, kto już wie, że jego los został przesądzony.

Ekstraklasa. Konferencja prasowa po meczu Cracovia - Lech Poznań . Wideo/Cracovia/INTERIA.TV

Lech przegrał z Cracovią 1-2, a dla "Pasów" było to pierwsze zwycięstwo w tym roku. Lech zaś na siedem kolejek przed końcem stracił choćby matematyczne szanse na zdobycie mistrzostwa Polski, bo nie jest już w stanie wyprzedzić Legii Warszawa.

Lech w pierwszej połowie kontrolował spotkanie, zdobył nawet bramkę, ale tuż przed przerwą stracił gola na 1-1. A po przerwie zupełnie się posypał.

Jaka jest przyszłość trenera Żurawia?

- Nie będą to wesołe święta, nie tak wyobrażałem sobie ten mecz. W drugiej połowie wyglądało to tak, jakbyśmy po straconej bramce nie za bardzo wiedzieli i mieli pomysł, co mamy zrobić na boisku. A szkoda, bo Cracovia nie grała wielkiego spotkania. Po raz kolejny przegrywamy z zespołem, który krzykiem, determinacją i zaangażowaniem wybija nas z rytmu i nie potrafimy sobie z tym poradzić - mówił po meczu Dariusz Żuraw, który został zasypany przez dziennikarzy pytaniami o swoją przyszłość.

Odpowiadał zupełnie bez przekonania, z taką miną, jakby wiedział, że los w sprawie jego dalszej pracy w tym klubie już zapadł. - Zdaję sobie sprawę, co czują ludzie, którzy nas oglądają. Mi też nie jest łatwo - mówił. - Nie wiem, czy moja praca jest zagrożona. Zaakceptuję każdą decyzję, taka jak tylko będzie - dodawał. - Mogę zagwarantować, że szatni nie straciłem. Ale czy ten projekt potrwa długo? Jak po każdym meczu, przeanalizujemy sytuację, a jeśli jakieś decyzje będą, poinformujemy - zakończył wywód.

O kolejnym spotkaniu z liderem - Legią powiedział: - Nie mam myśli dotyczących konfrontacji z Legią.

- Czy czuję się bezradny? Bezradność to za duże słowo, ale są takie momenty, gdy chciałbym coś zmienić, dać impuls, bo te momenty są zawsze. Jesteśmy w dość trudnej sytuacji kadrowej, nie za bardzo mamy możliwości, by wprowadzić więcej doświadczenia czy kogoś, kto poprowadziłby grę - uznał Żuraw.

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie!

W meczu z Cracovią kontuzjowanego Pedro Tibę zastępował Filip Marchwiński, który po raz kolejny w tym sezonie nie był w stanie prowadzić gry zespołu. Dlaczego Żuraw postawił na 19-latka, a nie na reprezentanta Gruzji Nikę Kwekweskiriego? - Nika wrócił do nas w czwartek wieczorem, miał jedne zajęcia. Stąd decyzja, by wystawić Filipa - powiedział szkoleniowiec Lecha. Dziennikarze zauważyli też, że jeszcze w czwartek podczas konferencji prasowej Żuraw mówił, iż niepewny gry w Krakowie jest tylko Pedro Tiba. Tymczasem nie było też Arona Jóhannssona, Alana Czerwińskiego czy Wasyla Krawieca. - To nie jest tak, że kłamię. Jeśli w piątek Wasyl przychodzi i nie może ruszyć głową, bo coś mu weszło w szyję, to trudno, bym wiedział o tym w czwartek. Są też choroby, a jeśli klub nie informuje imiennie o kogo chodzi, to ja też nie będę tego robił - zauważył Żuraw. W piątek klub z Poznania ogłosił, że jeden z zawodników zaraził się koronawirusem, choć te badania wykonano akurat kilka dni wcześniej.

- Upatruję przyczyn takich wyników w nastawieniu mentalnym. Trudno mu odpowiedzieć na pytania dotyczące gry, muszę na spokojnie obejrzeć to spotkanie i wtedy wyciągnę wnioski. A co do sezonu. Na pewno nie jest on... nie chcę mówić, że stracony. Nie jest taki, jakiego byśmy sobie życzyli - zakończył aktualny jeszcze trener Lecha.

Andrzej Grupa

Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie!

Dariusz Żuraw/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem