Partner merytoryczny: Eleven Sports

Cracovia - Jagiellonia Białystok 1-1 w 6. kolejce Ekstraklasy

Taką Ekstraklasę chcemy oglądać! Po kapitalnym meczu przy ul. Kałuży Cracovia zremisowała z Jagiellonią Białystok 1-1, a trener Jacek Zieliński znów może powiedzieć: - Lepiej dwóch rannych, niż jeden zabity.

Jeszcze kilka lat temu meczem Cracovii z Jagiellonią zainteresowaliby się tylko najzagorzalsi fani Ekstraklasy. Ba! Tacy, których pasjonuje walka na dole tabeli. Dziś obie drużyny są na szczycie, a wygrany tego spotkania zagwarantowałby sobie pozycję lidera (przynajmniej do niedzieli, bo wówczas grają Piast i Legia).

Przed meczem rozdawano klubowe gazetki, a tytuł na pierwszej stronie brzmiał: "Zagrajcie w domu tak, jak na wyjazdach". I Cracovia wzięła to sobie głęboko do serca. Już od pierwszych minut szturmowała bramkę gości, a kibice czekali na gole.

Doczekali się, ale ci z Białegostoku. W 22. minucie Damian Dąbrowski i Bartosz Kapustka próbowali powstrzymać atak Jagiellonii tuż przed polem karnym, a żaden z kolegów nie chciał im pomóc. Piłka trafiła pod nogi Konstantina Vassiljewa, który uderzył tak, jakby wykonywał rzut karny. Huknął z ok. 18 metrów, a Krzysztof Pilarz nawet nie próbował interweniować, bo piłka z dużą siłą wpadła w samo okienko.

Vassiljew może? To Marcin Budziński też może! Nie minęło sześć minut, a pomocnik Cracovii skopiował wyczyn Estończyka. Kto wie, czy jego trafienie nie było jeszcze ładniejsze. Uderzył z dalszej odległości, a piłka zanim wpadła do siatki, odbiła się jeszcze od poprzeczki.

"Liga Mistrzów!", "Bundesliga!" słychać było na trybunach, a kibice co chwila łapali się za głowy. Akcje obu drużyn naprawdę mogły się podobać. Były szybkie, zdecydowane, kończone strzałami. Gdy do tego dodamy jeszcze walkę na całym boisku, to naprawdę można było odnieść wrażenie, że rywalizują ze sobą jedne z najlepszych obecnie drużyn w Polsce.

Tuż po zmianie stron znów na strzał z dystansu zdecydował się Marcin Budziński, ale tym razem chybił. Mało? Minęła minuta, a ten sam zawodnik przeprowadził z Denissem Rakelsem składną akcję, ale Łotysz także nie trafił w bramkę.

Było to jedynie preludium do tego, co miało stać się w drugiej połowie.

Cracovia - Jagiellonia 1-1. Galeria

Zobacz galerię
+2


Najpierw z dystansu próbował wprowadzony po przerwie Taras Romanczuk. Jego akcja przypomniała te, po których padały bramki, ale tym razem Pilarz obronił jego strzał.

Groźnie atakowali też gospodarze, którzy w tym meczu mieli lepiej zorganizowany środek pola i dłużej utrzymywali się przy piłce. Po jednej z akcji ręce same składały się do oklasków. Z prawej strony piłkę dośrodkował Deleu, ale Kapustka miał zbyt ostry kąt i nie mógł uderzać, więc sprytnie zgrał do Rakelsa. Strzał Łotysza został jednak zablokowany.

Jeszcze w doliczonym czasie gry Cracovia przeprowadziła akcję, która powinna rozstrzygnąć losy meczu. Damian Dąbrowski dostrzegł w polu karnym Miroslava Czovilę, a Serb klatką piersiową zgrał do Rakelsa. Najlepszy strzelec Cracovii w poprzednim sezonie znów jednak uderzył źle, a Drągowski złapał piłkę.

- Lepiej dwóch rannych, niż jeden zabity - mówił po derbach Krakowa Jacek Zieliński. Teraz można przypomnieć jego słowa. Chyba dobrze się stało, że w spotkaniu Cracovii z Jagiellonią, które stało na naprawdę wysokim poziomie, padł remis. Żadna z drużyn nie zasługiwała na porażkę i już dziś można powiedzieć, że oba zespoły to w tej chwili absolutna czołówka polskiej ligi.

Z Krakowa Łukasz Szpyrka

Cracovia - Jagiellonia Białystok 1-1 (1-1)

Bramki: Budziński (28.) - Vassiljew (22.)

Żółte kartki: Alvarinho, Grzelczak, Romanczuk.

Cracovia: Pilarz - Wójcicki (66. Rymaniak), Sretenović, Polczak, Wołąkiewicz (56. Deleu) - Dąbrowski, Cetnarski (46. Czovilo), Budziński, Kapustka, Rakels - Zjawiński.

Jagiellonia: Drągowski - Modelski, Madera, Tarasovs, Tomasik - Grzyb, Vassiljew, Góralski (53. Romanczuk), Gajos (79. Frankowski), Świderski (53. Alvarinho) - Grzelczak.

Sędziował: Mariusz Złotek ze Stalowej Woli. Widzów: 8 112.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem