Partner merytoryczny: Eleven Sports

Brosz: Widzew to inny zespół, niż ten, którego widzieliśmy

Trener Piasta Gliwice Marcin Brosz przyznaje, że rezultat jutrzejszego starcia z Widzewem Łódź będzie miał spore znaczenie dla jego podopiecznych. Widzew zajmuje miejsce tuż za Piastem w ligowej tabeli, a pojedynek będzie okazją dla obu zespołów na wskoczenie do grupy mistrzowskiej.

Sytuacja zdrowotna "Niebiesko-czerwonych" nie daje powodów do obaw. Z gry przeciwko łodzianom został wykluczony Krzysztof Król, na boisku nie zobaczymy też Wojciecha Kędziory.

- W piątek z powodu kontuzji i nadmiaru żółtych kartek nie będzie mógł wystąpić Krzysztof Król. Co do Wojtka Kędziory trzymamy się terminu ustalonego przez lekarza. Głowa chce, serce chce, ale po ciężkiej operacji, rekonstrukcji wiązadeł krzyżowych musimy być ostrożni. Wojtek jest bardzo ważnym elementem naszej układanki, ma wielki autorytet w szatni. Kluczowe jednak jest zdrowie. My nie potrzebujemy zawodnika na kilka minut, wierzymy, że wróci do pełni sił i wesprze zespół. Poza tą wymienioną dwójką pozostali zawodnicy są do naszej dyspozycji.  Darek Trela wczoraj się rozchorował, ale powinniśmy z jego usług jutro skorzystać  - mówi szkoleniowiec "Piastunek".

- Pod nieobecność Króla mamy dwa warianty i najbliższy naszej koncepcji jest ten, że to Adrian Klepczyński go zastąpi - dodaje trener.

W polskiej Ekstraklasie nie ma zdecydowanych faworytów, o czym przypomina Brosz w kontekście spotkania z Widzewem. - Liga jest bardzo wyrównana i o wszystkim decydują szczegóły. Stwarzamy sobie sytuacje, ale musimy zacząć je wykorzystywać. Z drugiej strony, żeby wygrać, trzeba na boisku zrobić coś, co doda pewności całej drużynie - zaznacza.

W składzie Widzewa dokonano sporych roszad personalnych, do drużyny dołączyli nowi piłkarze i ten fakt z pewnością utrudnia rozpracowanie rywala. - Na pewno Widzew to inny zespół niż ten, który widzieliśmy w pierwszym meczu przy Łazienkowskiej. Od tamtego czasu włodarze klubu dokonali wzmocnień, dlatego nie sugerowałbym się występami łodzian w pierwszych spotkaniach. Ta drużyna jest blisko nas w tabeli i to będzie ważny pojedynek dla nas. Patrzymy jednak na siebie, najważniejsi są nasi zawodnicy - twierdzi trener Piasta.

Rozgrywki ligowe nabierają rozpędu i w ciągu siedmiu dni gliwiczanie rozegrają aż trzy mecze. - Skupiamy się na razie na piątkowej konfrontacji, która  jest dla nas najważniejsza na chwile obecną. Jeśli chodzi o liczbę spotkań to jesteśmy gotowi na różne scenariusze. Taki mikrocykl mają wszystkie ekipy. Wiedzieliśmy wszyscy o tym wcześniej i do tego się przygotowaliśmy - tłumaczy.  

Patrick Dytko i Radosław Murawski wystąpili niedawno w dwóch meczach reprezentacji U-20 w ramach Turnieju Czterech Narodów. Zawodnicy w minionym tygodniu wrócili do Gliwic i niewykluczone, że otrzymają od Brosza szansę na występ w najbliższych ligowych pojedynkach.

Kadra U-20 niestety przegrała spotkania z Niemcami i Włochami, ale gracze "Niebiesko-czerwonych" nie rozpamiętują tych porażek i myślami są przy jutrzejszym pojedynku z łodzianami. - Muszą powiedzieć, że fajnie jest grać w reprezentacji i cieszę się bardzo z powołania. Moja koncentracja skupiona jest jednak teraz tylko na Widzewie. Chcemy wygrać i jak zagramy na sto procent i będziemy walczyć do końca, to uda nam się tego dokonać. - uważa Dytko.

Wtóruje mu jego kolega z szatni, Radosław Murawski. - Powołanie do reprezentacji jest prestiżem, motywacją do cięższej pracy, ale jesteśmy znowu w Gliwicach i patrzymy tylko na to, co czeka nas jutro. Jest to spotkanie na przełamanie i wiele będzie od niego zależeć.

Były zawodnik Borussi Dortmund wykonuje solidną pracę na zajęciach, choć jak sam mówi, ostateczna decyzja w jego przypadku należy do szkoleniowca. - Jestem jeszcze młody, w drużynie jest konkurencja i to pomaga. Potrafię grać zarówno na lewej i prawej strony, choć czuję się lepiej w lewem sektorze boiska. Mogę wtedy zejść do środka i strzelić prawą nogą. Na treningach daję z siebie wszystko, choć to trener wie na kogo ma postawić - twierdzi.

Dytko zauważa, że w T-Mobile Ekstraklasie żaden wynik nie może być tak naprawdę zaskoczeniem. - W Bundeslidze dominuje Bayern i Borussia. W Polsce natomiast nie ma tak wyraźnego podziału i każdy może wygrać z każdym, np. ostatnia drużyna z liderem tabeli.

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem