Partner merytoryczny: Eleven Sports

Bogusław Leśnodorski zdradził "zakrapiane" kulisy transferów w Legii

Od kiedy w Legii wreszcie uporządkowano kwestie własnościowe, jedynym właścicielem klubu został Dariusz Mioduski, o mistrzu Polski znów mówi się głównie w kontekście sportowym. Monotonię postanowił "przeciąć" były współwłaściciel Legii Bogusław Leśnodorski, udzielając "Przeglądowi Sportowemu" barwnego wywiadu.

Bogusław Leśnodorski
Bogusław Leśnodorski/Fot. Mariusz Grzelak/East News

Były prezes "Wojskowych" po sprzedaży swojej część akcji nie piastuje już najbardziej eksponowanego stanowiska w klubie, wobec czego - z dystansu - postanowił odsłonić nieco kuluarów, które towarzyszyły wielu wydarzeniom.

Najciekawiej Leśnodorski opowiada, gdy przywołuje okoliczności transferów kilku piłkarzy. Hitem była postawa byłego bossa "Wojskowych", gdy dogrywany był transfer z Jagiellonii Białystok Michała Pazdana. Nie wiadomo, czy reprezentacyjny obrońca do tej pory miał świadomość, że nieświadomie "wyciął" swojemu byłemu szefowi z życiorysu kilka dni życia.

"Chyba nigdy tyle nie wypiłem. Czarek Kulesza (prezes Jagiellonii - przyp. red.) otwierał hotel, zorganizował większą imprezę, tam rozmawialiśmy o transferze Pazdana. W Jagiellonii jest wielu współwłaścicieli, wszyscy musieli się zgodzić. Swoją drogą świetni goście. No, ale zdrowotnie byłem wykończony negocjacjami. Wytrzeźwiałem trzy dni później" - zdradził na łamach "PS" Leśnodorski.

W tej samej odpowiedzi okazało się, że to nie był jedyny raz. Nieprzymuszony przez nikogo z wykształcenia prawnik dodał, że podobne okoliczności towarzyszyły rozmowom na Słowacji na temat transferu Ondrieja Dudy.

"Na czczo walnęliśmy z prezesem butelkę koniaku, dużą, 3/4 litra. Jako aperitif. Później dali jedzenie, drugą na stół. Brr... Nie piję koniaku od tamtej pory" - stwierdził były współwłaściciel Legii.

Konflikt w klubie ze stolicy, pomiędzy Mioduskim, Leśnodorskim i Maciejem Wandzlem, zakończył się pełnym triumfem tego pierwszego, który po wykupieniu pozostałej dwójki objął samodzielne rządy przy Łazienkowskiej.

AG

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem