Biliński: Lech faworytem, Żalgiris żądny niespodzianki
- Lech jest faworytem, ale chcemy sprawić niespodziankę - przyznał piłkarz Żalgirisu Wilno Kamil Biliński. Litewski klub będzie rywalem poznańskiego zespołu w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej.
Lech to wymarzony przeciwnik w przedostatniej rundzie kwalifikacji LE? Żalgiris mógł też trafić na rywala teoretycznie łatwiejszego albo zdecydowanie z wyższej półki...
Kamil Biliński: - Chcieliśmy zagrać z jakąś ciekawą drużyną, prezentującą dobry poziom, a za taką uważam Lecha. Poznaniacy są faworytem dwumeczu, co więcej dla nich awans to obowiązek. Różnica polega na tym, że oni muszą, a my bardzo chcemy. Na pewno nie stoimy na straconej pozycji.
Awans Żalgirisu były niespodzianką dużego kalibru?
- Sensacją naszego ewentualnego sukcesu bym nie nazwał, ale niespodzianką - tak. Na dziś Lech jest klubem bardziej renomowanym, markowym. Piłka nożna jest w Polsce sportem numer jeden, a na Litwie daleko za koszykówką. Może nie powiem nic odkrywczego, ale naszym celem jest pokazanie się w Europie, a najlepszą okazję ku temu stanowi wyeliminowanie wicemistrza Polski.
Oczy litewskich kibiców zwrócone są na klub z Wilna? Ekranas Poniewież w kwalifikacjach Ligi Mistrzów nie poradził sobie z islandzkim zespołem FH Hafnarfjoerdur.
- To zaskoczenie, bo jeśli już litewskie zespoły mają odpadać z europejskich pucharów, to z mocniejszymi rywalami. Ale ostatnie wyniki pokazują, że każdy może powalczyć z każdym, stąd za burtą także Sparta Praga, Sturm Graz czy FC Utrecht.
Pan już dwukrotnie grał przeciwko Lechowi, jeszcze w barwach Śląska Wrocław w polskiej ekstraklasie.
- Przegraliśmy w 2009 roku 0:2 i 0:1, ale spędziłem na boisku raptem kilkanaście minut, więc prawie jakby mnie na nim nie było. Co innego teraz, kiedy jestem podstawowym zawodnikiem i w jakimś stopniu ode mnie zależy rezultat.
Lech bardzo zmienił się od tamtej pory...
- Z roku na rok to coraz silniejszy zespół. Jeśli odchodzą czołowi zawodnicy, to do lepszych klubów, a szybko pojawiają się ich godni następcy. Bardzo szanuję tę drużynę. Ale i u nas, odkąd przed rokiem trafiłem do Wilna, polityka transferowa jest podobna. Żalgiris jest wzmacniany, doszedł m.in. reprezentant Litwy Ramunas Radavicius. Ważną osobą w klubie jest trener Marek Zub, a jego rolę podkreślają bardzo dobre wyniki.
W sparingu potrafiliście pokonać Legię Warszawa. To przypadek?
- Nie, na pewno nie. Mecz odbył się w październiku ubiegłego roku, kiedy po kilku zawodników obu zespołów przebywało na zgrupowaniach kadr narodowych. Legia wcale nie grała rezerwami, miała silny skład, to nie był żaden piknik. Wygraliśmy 2:1, m.in. dzięki mojej bramce, i pokazaliśmy, że drzemie w nas potencjał.
Były piłkarz Jagiellonii i Korony Andrius Skerla pełni funkcję grającego asystenta i tłumacza?
- Tak, jest asystentem Zuba, zastępcą kapitana, ale przede wszystkim podstawowym obrońcą. To łącznik między drużyną a szkoleniowcem. Roli tłumacza nie ma w swoich obowiązkach.
W jakim języku porozumiewa się pan z kolegami klubowymi z Litwy, ale też z Chorwacji i Japonii?
- Przede wszystkim po angielsku. Po roku pobytu na Litwie coś tam rozumiem w tutejszym języku, ale gdybym miał sam prowadzić z kimś rozmowę, byłoby ciężko. Rosyjskiego nie znam.
Żalgiris w roli gospodarza występuje na boisku ze sztuczną trawą?
- Klub wynajmuje ten obiekt od federacji. Na tym boisku i trenujemy, i rozgrywamy spotkania ligowe. Generalnie z zapleczem sportowym w Żalgirisie jest średnio, bo nie mamy własnej bazy.
Dla Lecha to nie nowość, bowiem już z FC Honka Espoo rywalizował na takiej nawierzchni...
- Boisko w Wilnie ma jednak zupełnie inną strukturę, niż te, które widziałem np. w Polsce. Ale też nie wiem, na jakim grał Lech w Finlandii.
Cele Żalgirisu na ten sezon to faza grupowa LE i mistrzostwo kraju?
- Priorytetem jest odzyskanie tytułu na Litwie. Klub po poważnych problemach finansowych już wrócił na właściwe tory. Jeśli nie będzie pierwszego miejsca, wszyscy będą mocno rozczarowani. A w Lidze Europejskiej rozegraliśmy już cztery spotkania, przed nami dwa kolejne i kto wie, co dalej?
Bramki w litewskiej ekstraklasie mogą być przepustką do lepszej ligi, ale czy też do reprezentacji Polski?
- Moim marzeniem jest występ w koszulce z orłem na piersi. Dążę do tego, a jeśli nie uda się z litewskiej, to może z nieco mocniejszej ligi. Mam propozycję np. z Belgii. W tym okienku klubu nie zmienię, bo trzeba byłoby za mnie zapłacić jakieś pieniądze. Jednak już 1 grudnia będę wolnym zawodnikiem i wtedy wyjazd na zachód jest całkiem realny.
Rozmawiał Radosław Gielo
Więcej na ten temat
PKO Ekstraklasa 06.12.2024 | Górnik Zabrze | 2 - 1 | Lech Poznań | Relacja |
PKO Ekstraklasa 31.01.202520:30 | Lech Poznań | - | Widzew Łódź |