Partner merytoryczny: Eleven Sports

Berg: To skandal, będziemy się odwoływać!

- Nie wiem, jakim cudem sędzia mógł pokazać drugą żółtą kartkę Ivicy Vrdoljakowi - pieklił się trener Legii Henning Berg. Norweg wciąż nie może się pogodzić z czerwoną kartką dla swojego piłkarza w czwartkowym meczu Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław.

Henning Berg
Henning Berg/Maciej Kulczyński/PAP

Spotkanie stało na niezłym poziomie, ale przy Łazienkowskiej najwięcej mówi się o czerwonej kartce dla Ivicy Vrdoljaka. - Nie mam pojęcia jakim cudem sędzia pokazał mu drugi żółty kartonik. Przecież to nie on zainicjował faul tylko Paixao, Ivo został skrzywdzony decyzją arbitra i na pewno będziemy się odwoływać od tej kartki - przyznał Berg.

Mecz zakończył się wynikiem 1-1, ale w Legii nie przyjętego tego rozstrzygnięcia z zadowoleniem. - Prowadziliśmy 1-0, graliśmy z przewagą jednego piłkarza (w 57. minucie czerwoną kartkę dostał Tomasz Hołota - przyp. red), więc powinniśmy podwyższyć prowadzenie i wygrać ten mecz 2-0. Tak się nie stało, choć w kontekście rewanżu remis na wyjeździe nie jest złym wynikiem - dodał Berg. 

W niedzielę mistrzów Polski czeka już mecz o ligowe punkty z Jagiellonią. Poprzednia wizyta białostoczan w Warszawie zakończyła się gigantyczną awanturą, przerwaniem spotkania i walkowerem dla Jagi. Przed niedzielnym meczem wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski rozważał zamknięcie sektora gości. Ostatecznie kibice z Białegostoku przyjadą do Warszawy, ale wojewoda zakazał zarówno fanom Jagi jak i Legii prezentowania jakichkolwiek opraw. Większy niż w innych meczach ma być też sektor buforowy. 

Przed wiosenną częścią sezonu legioniści mają trzy punkty przewagi nad Śląskiem i sześć nad Lechem, Wisłą i Jagiellonią. Mimo tego Berg uważa, że w walce o tytuł liczyć się będą oprócz Legii tylko trzy pierwsze zespoły. - Na pewno będą starały się popsuć nam trochę krwi, ale jesteśmy zdeterminowani, żeby obronić tytuł. Losy mistrzostwa zapewne rozstrzygną się na przełomie maja i czerwca. Mam nadzieję, że unikniemy takiej sytuacji jak przed rokiem. Przed podziałem ligi mieliśmy 10 punktów przewagi nad Lechem, a po pierwszym meczu fazy mistrzowskiej zostało nam tylko dwa punkty przewagi - przypomniał Berg.

Przed startem ligi Norwega ucieszył fakt, że ma do dyspozycji dość szeroką kadrę. Zimą do drużyny dołączyli jeszcze Arkadiusz Malarz, Dominik Furman i Michał Masłowski. - Przyda nam się duża liczba piłkarzy, bo czeka nas potężna dawka spotkań w Ekstraklasie, Lidze Europejskiej i Pucharze Polski - wyliczył. 

Norwegowi nie umknęły także kolejne postępy młodych piłkarzy z Łazienkowskiej. Po odejściu do Arsenalu Krystiana Bielika na lidera młodej gwardii wyrasta 17-letni Adam Ryczkowski. - To bardzo utalentowany chłopak i wierzę, że czeka go sporo lat w futbolu na wysokim poziomie. Co najważniejsze Adam cały czas się rozwija, staje się coraz lepszym piłkarzem. Oczywiście, nie mogę powiedzieć, że będzie podstawowym graczem, bo ma ogromną konkurencję na swojej pozycji. Ważne, żeby tak jak w rundzie jesiennej wykorzystywał każdą szansę, którą dostanie na boisku - zakończył Berg. 

Krzysztof Oliwa

INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem