Berg: Może Lechia bardziej cieszyła się, że to my nie wygraliśmy?
- Nie rozumiem, dlaczego drużyna gospodarzy cieszyła się po meczu, tym bardziej, że straciła szansę na grę w europejskich pucharach. Może bardziej cieszyła się z tego, że to my nie wygraliśmy? - mówił Henning Berg, trener Legii Warszawa, która zremisowała na wyjeździe z Lechią Gdańsk 0-0 w 36. kolejce T-Mobile Ekstraklasy.
Taki wynik oznacza, że wciąż mistrzowie Polski tracą trzy punkty do Lecha Poznań przed ostatnią serią gier. Z kolei Lechia nie może już zająć czwartego miejsca, ostatniego, które daje prawo gry w Lidze Europejskiej.
- Jesteśmy rozczarowani wynikiem, zwłaszcza po przebiegu drugiej połowy, w której byliśmy zespołem lepszym, mieliśmy szansę na zwycięstwo i powinniśmy to spotkanie wygrać. Pierwsza połowa była generalnie w naszym wykonaniu słaba. Dobrze się jedynie broniliśmy i radziliśmy sobie z pressingiem Lechii. Nie rozumiem też, dlaczego drużyna gospodarzy cieszyła się po meczu, tym bardziej, że straciła szansę na grę w europejskich pucharach. Może bardziej cieszyła się z tego, że to my nie wygraliśmy? - powiedział Berg.
- Rozczarowany jestem również wynikiem meczu Górnika Zabrze z Lechem Poznań (1-6) i postawą gospodarzy, którzy wystawili trzech dzieciaków. Dziwię się, że na tym poziomie rozgrywek drużyny nie wystawiają swoich najlepszych zawodników. Każdy trener może postawić na takich piłkarze, na jakich chce, ale jeśli są to dzieci, to rywalizacja nie jest fair. Nie wiem, dlaczego nikt w Polsce nie chce o tym dyskutować. Gdyby kluby tak postępowały w Anglii, zostałyby ukarane. Wierzę, ze Wisła zagra w ostatnim spotkaniu w Poznaniu w najmocniejszym zestawieniu, aby rywalizacja była fair, bo jeśli postąpi, jak Górnik i Śląsk, to o korzystny wynik będzie jej niezwykle trudno. A Lechowi wystarczy do mistrzostwa punkt i to on jest faworytem - dodał Norweg.
- Chociaż kibice nie zobaczyli żadnej bramki, było to spotkanie stojące na bardzo dobrym poziomie i prowadzone w szybkim tempie. Pogratulowałem swoim zawodnikom niezłej postawy i walki przez 90 minut. Do końca chcieliśmy ten mecz wygrać i mieliśmy, zwłaszcza w pierwszej połowie, która toczyła się pod nasze dyktando, kilka dogodnych sytuacji. Po przerwie gra się wyrównała, ale okazji z obu stron również nie brakowało - stwierdził z kolei Jerzy Brzęczek, trener Lechii.
- Po ostatnim gwizdku cieszyliśmy się z faktu, że 13 lutego wznowiliśmy rozgrywki będąc na 13. pozycji, a teraz jesteśmy na piątym miejscu i prezentujemy taki poziom, że nie musimy się już obawiać konfrontacji z żadnym zespołem. Gramy otwartą piłkę i w każdym spotkaniu dążymy do zwycięstwa. Ważne bowiem jest, gdzie byliśmy niespełna cztery miesiące temu, a gdzie się obecnie znajdujemy. Inna sprawa, że mimo wszystko pewien niedosyt pozostał, bo byliśmy blisko miejsca w pierwszej czwórce. Szanuję trenera Berga i wydaje mi się, że nie musi doszukiwać się spisku przeciwko Legii. Chcieliśmy wygrać ten mecz i nie interesuje nas, kto jest mistrzem Polski, bo patrzymy tylko na siebie. Ta drużyna świetnie spisywała się w europejskich pucharach, ale na wiosnę nie prezentowała takiego poziomu, jak jesienią i każdy postronny obserwator to widział - tłumaczył opiekun "Biało-zielonych".
PAP/INTERIA.PL