Beniaminek pokonał mistrza Polski. Ekstraklasa wróciła do Radomia po 36 latach
Legia przed pierwszym od 36 lat meczem ligowym w Radomiu miała do zrealizowania ważny cel - zdobyć punkty i oszczędzić najlepszych piłkarzy przed środowym meczem eliminacji Ligi Mistrzów z Dinamem Zagrzeb. Nie udało się. Mistrz Polski przegrał z Radomiakiem 1-3, stracił mnóstwo nerwów, a największe gwiazdy zaliczyły sporo minut na boisku.
Radomiak po 36 latach wrócił do Ekstraklasy. Organizatorzy rozgrywek w prezencie na pierwszy mecz do Radomia przysłali mistrza Polski - Legię Warszawa Święto na trybunach trwało przez pełne 90 minut. Kibice gospodarzy nie milkli nawet na sekundę. Mało kto zwracał uwagę na to, że jest to tzw. "mecz zgodowy". Legii nikt nie dopingował. Wszyscy żyli tylko swoją drużyną, no może z wyjątkiem 500-osobowej grupy kibiców z Warszawy.
Trochę pierwszoligowego folkloru na stadionie można było jednak odczuć. Do 40 minuty mecz toczył się w ciemnościach. Nagle w trakcie jednego z ataków Legii, jupitery rozbłysły pełną mocą.
Na pytanie czy wcześniej też na obiekcie MOSiR-u oszczędzano w taki sposób prąd, miejscowy kibic z rozbrajając szczerością odpowiedział: - Nie wiem. W I lidze zawsze graliśmy, a to o 12., a to o 15. Nie pamiętam, żeby światła w ogóle były włączane.
Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz!
Na boisku różnicy w poziomie gry między beniaminkiem, a mistrzem kraju, w ogóle nie było widać. Radomiak do ligi wszedł bez żadnych kompleksów. Zremisował w Poznaniu z Lechem, w następnym meczu rzucił się do gardła Legii. Radomiak robi wszystko, żeby ich byt w Ekstraklasie trwał dłużej niż jeden sezon, jak było w przypadku poprzedniego awansu.
Mecz z Legią będzie na pewno długo wspominany, bo na boisku działy się rzeczy rzadko spotykane w naszej lidze. Radomiak pierwszego gola strzelił tuż po rozpoczęciu drugiej połowy spotkania. Po błędach obrońców i bramkarza Legii piłkę w krótki róg wcisnął Mateusz Radecki, który strzelił pierwszego po powrocie. Do elity gola dla Radomiaka.
W 67. min Legia dostała kolejny cios. W 38. min na boisku pojawił się Filip Mladenović. Serb miał wypoczywać przed meczem z Dinamem Zagrzeb, ale musiał wejść na plac, bo zastępujący go Joel Abu Hanna oberwał w głowę i musiał zejść z boiska. Mladenović długo się nie nagrał. Damian Jakubik ciągnął go za koszulkę, Serb uderzył go ręką, trafiając w twarz. Po analizie VAR sędzia Jarosław Przybył pokazał mu za to czerwoną kartkę.
W 80. min osłabiona Legia straciła drugiego gola. Strzelił go zza pola karnego Karol Angielski.
PKO Ekstraklasa. Trzy czerwone kartki w meczu Radomiaka z Legią!
Legia odpowiedziała po minucie premierowym golem w Ekstraklasie Maika Nawrockiego. Chwilę później z boiska wyleciał piłkarz gospodarzy Filipę Nascimento i Legia mogła mieć jeszcze nadzieję na dobry wynik.
Okazały się one płonne, bo sędzia Przybył za identyczne przewinienie co u Mladenovicia wyrzucił z boiska Josue. Grająca w dziewiątkę Legia straciła jeszcze jednego gola, w 97. min po kontrze i skutecznym uderzeniu w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiaszem, Dominika Sokoła.
Legia przegrała 1-3. Przed meczem z Dinamem najlepsi jej piłkarze nie odpoczęli. A tymczasem Chorwaci przełożyli sobie mecz ligowy.
Co ciekawe poprzedni mecz w Ekstraklasie obu zespołów w Radomiu też zapamiętany został dzięki kontrowersyjnym decyzją sędziego. W 1984 r. było 1-1 po tym, jak arbiter podyktował rzut karny dla gospodarzy za wyimaginowaną rękę Stefana Majewskiego. Wyrównał Andrzej Buncol, który znajdował się na wyraźnym spalonym.
Tym razem sędzia nie patrzył na Legię tak przychylnie. Cieszył się za to prezes klubu Sławomir Stempniewski, który jeszcze w poprzednim sezonie oceniał pracę arbitrów w stacji "Canal+". Wczoraj mecz oglądał w towarzystwie, pochodzącego z podradomskiego Grójca, posła Marka Suskiego. Obaj byli bardzo zadowoleni.
Nowy program o Ekstraklasie - Oglądaj w każdy poniedziałek o 20:00!
Asz