Radosław Nawrot: Takie powroty doświadczonych polskich piłkarzy z zagranicznych ligi do kraju zdarzają się coraz częściej, chociaż wciąż nie są powszechne. Coś się zmienia w polskiej lidze?Artur Sobiech: Nie wiem jak to jest w wypadku innych klubów. Ja akurat rozmawiałem z Lechem Poznań i to już od jakiegoś czasu. Owocnie, jak widać. Cieszę się, że się porozumieliśmy i dołączyłem do zespołu.Od kiedy rozmawialiście o tym transferze? - Od trzech, czterech tygodni mniej więcej. Historia twojego przyjścia do Lecha Poznań jest jednak znacznie dłuższa. To chyba najdłuższa taka saga w dziejach poznańskiego klubu, stuknie nam 11 lat. - W 2010 roku mój transfer do Lecha był bardzo blisko. W zasadzie wszystko mieliśmy już wtedy dopięte. Jednakże Ruch Chorzów, w którym wtedy grałem, otrzymał lepszą propozycję finansową niż ta Lecha, więc zdecydował się mnie tam sprzedać. Wtedy nie dołączyłem, ale lepiej późni niż wcale.Przed nasza rozmową przejrzałem sobie teksty prasowe z 2010 roku. Były już w mocno kategorycznym tonie. Prasa donosiła, że na pewno będziesz graczem Lecha Poznań, a sprawa jest klepnięta. Nagle - bum!- Tak było, ale sprawa rozgrywała się poza mną. To były ustalenia między klubami. Wyszło na to, że wylądowałem w Polonii Warszawa, ale ostatecznie po 11 latach jestem tutaj, w Lechu.Polonia Warszawa wtedy mogła kupić w Polsce w zasadzie, kogo chciała. Lech Poznań nie mógł z nią konkurować. Jak Lech wygląda w Polsce dzisiaj? - To jest polski top. Wielki klub z uznaną marką. Dlatego też się ponownie decydowałem. Lech przez te całe 11 lat jest polską czołówką.Poza Lechem Poznań miałeś też oferty z innych klubów?- Owszem, z kilku. Wolałbym jednak tego tematu nie rozwijać. Większość była zagraniczna, ale dwie oferty pochodziły z Polski.Co więc było głównym argumentem za tym, żeby wrócić do Polski i zagrać w Kolejorzu?- Wielki klub ze świetną infrastrukturą, poukładany i dobrze zarządzany, z kapitalnymi kibicami. To zaważyło na mojej decyzji. Plus walka o najwyższe cele.Kiedy zimą Bartosz Salamon trafił do Lecha Poznań z ligi włoskiej, pytał: skąd w ludziach tutaj tyle pesymizmu? Chyba już wie. Gotów jesteś na zmierzenie się z sytuacją, w której Lech się znalazł? Na to, że każdy twój ruch będzie recenzowany?- Trzeba temu sprostać i pokazać, że ten ostatni sezon Lecha był tylko przypadkiem. Można to zrobić?A ty analizowałeś ten ostatni sezon Lecha? Przyglądałeś mu się?- Dogłębnie nie. Jestem jednak nowy, więc przeprowadziłem z Lechem dopiero kilka treningów i skupiam się na jego teraźniejszości. A to pozwala popatrzeć z optymizmem w przyszłość, nie rozpamiętywanie przeszłości.Czy to jest taki powrót... nie chciałbym powiedzieć, że na koniec kariery, ale taki, po którym zostaniesz już w Polsce?- Nigdy nie wiadomo, jaki scenariusz napisze życie. Moja historia szczególnie to pokazała. Myślałem, że trafię do Lecha, a wylądowałem w Polonii Warszawa. Nie tak dawno wydawało mi się, że zostanę w Lechii Gdańsk i wypełnię kontrakt, a wylądowałem na półtora roku w Turcji [w Fatih Karagümrük - przyp. red.] i te półtora roku uznaję za bardzo owocne. Poznałem nową kulturę, wspaniałą kulturę, nauczyłem się trochę języka. Nauczyłeś się tureckiego?- Tak. Teraz mam dwuletni kontrakt z Lechem i po jego wygaśnięciu będę miał 33 lata. Rzeczywiście, wiele wskazuje na to, że z Polski już wtedy nie wyjadę.Przyjeżdżasz tu z ogromnym doświadczeniem, zdobytym w Polsce, Niemczech i Turcji. Gdy rozmawiałem z Aronem Johannssonem i powiedziałem, że Lech jest jednym z niewielu klubów, którzy mają dwóch graczy z przeszłością w Bundeslidze, poprawił mnie, że już trzech.- No tak, jeszcze ja doszedłem. CZYTAJ TAKŻE: Co dalej z transferem Damiana Kądziora do Lecha Poznań?Jeżeli jednak do tej pory Lech wprowadzał do składu graczy polskich, to głównie swoich wychowanków. teraz też jest ich sporo. Będziesz dla nich autorytetem.- W każdej drużynie musi być balans między zawodnikami doświadczonymi i młodymi nowicjuszami. W każdym zespole, w którym grałem, tak właśnie było, więc mam nadzieję, że w Poznaniu pomogę ten balans utrzymać nie tylko w boisku, ale i poza nim. O Lechu mówi się, że jego siła ofensywna jest akurat spora. jest Mikael Ishak, jest Aron Johannsson. Trafiasz do formacji, która akurat wygląda na mocną.- Zdrowa rywalizacja wyjdzie nam tylko na dobre, przełoży się to na wyniki zespołu.Gdy patrzysz na polską Ekstraklasę, to ona się zmienia na lepsze czy na gorsze?- Każda liga ma swoją specyfikę, w każdym kraju gra się inaczej. W polskiej Ekstraklasy wcale nie gra się łatwo, bo to liga fizyczna. Mimo wszystko jednak, mimo tych wyników polskich klubów w europejskich pucharach ona się rozwija. Zmienia na lepsze.