Partner merytoryczny: Eleven Sports

Piast Gliwice rozczarowany: Odpadł w najmniej oczekiwanym momencie

Piast Gliwice mógł wygrać w Gdyni w regulaminowym czasie, mógł wygrać w dogrywce. Oddał więcej strzałów, dłużej posiadał piłkę. Ale znowu potwierdziło się, że w rozgrywkach Pucharu Polski nie to jest istotne.

Liga Mistrzów. Manchester City - Borussia Dortmund 2-1 - skrót (POLSAT SPORT). WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Nie będzie trzeciego finału dla Piasta Gliwice choć po wyeliminowaniu Pogoni i Legii wydawało się to całkiem prawdopodobne. 

Piast Gliwice nie wykorzystuje setek

Przebieg tego meczu można podsumować ośmioma słowami: "złapał Kozak Tatarzyna a Tatarzyn za łeb trzyma". Gole nie padły przez 120 minut. Piast obiektywnie miał przewagę, stworzył więcej okazji z których mogła paść bramka ale był nieskuteczny. Jej symbolem może być niewykorzystana setka Mateusza Winciersza tuż przed końcem podstawowego czasu. Po zagraniu Gerarda Badii właściwie wystarczało trafić w piłkę, nie udało się jednak. 

Piast Gliwice odpadł po rzutach karnych

Piast w tym meczu grał cierpliwie, ani razu nie miałem wrażenia, że poszedł na całość i ostatecznie... nie opłaciło się! Nikt spokojnie nie czeka na karne z pewnością zwycięstwa. Frantiskowi Plachowi, który podczas meczu spisywał się wybornie, utrzymując wysoką koncentrację i broniąc z rzadka groźne strzały piłkarzy Arki nie udało się odbić żadnego strzału w konkursie rzutów karnych. Trudno mieć do niego o to pretensje. Rozczarowanie w Gliwicach jest jednak nieuniknione.

Tomas Huk (z lewej) z zespołu Piast Gliwice /Marcin Gadomski/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem