Przebojem wdarł się do kadry Adama Nawałki podczas Euro 2016, dzięki temu kupił go klub mistrza Anglii. W Leicester kariera Kapustki się załamała, również z powodu ciężkich kontuzji i wielu go krytykowało za ten manewr, jakim był wyjazd na Wyspy Brytyjskie. - Słyszałem te narzekania różnych fachowców, że to liga nie dla niego, bo za bardzo fizyczna, ale Bartosz jest przecież pomocnikiem skrzydłowym, bądź środkowym, który bazuje na szybkości, sprycie i potrafi znaleźć wolną przestrzeń. Co innego, gdyby był obrońcą, czy napastnikiem ustawionym tyłem do bramki rywala. Wówczas musiałby mieć lepszą budowę ciała, co najmniej 190 cm wzrostu - tłumaczy trener. Sięga też po trafne porównanie: - Wyobraźmy sobie, że dzisiaj po Jóźwiaka zgłasza się Liverpool, a on rezygnuje i mówi: "To liga nie dla mnie". Jak byłaby reakcja krytyki - pyta Michniewicz? Bartoszowi nie udało się w Leicester, ani we Freiburgu. Trener Michniewicz widział go na żywo w belgijskim Heverle Leuven, ale tam piłkarz znowu miał pecha - doznał poważnego urazu. - Widziałem "Kapiego" w formie może nie stuprocentowej, ale niezłej, w barażowym dwumeczu z Portugalią w walce o awans na Euro U-21. Później widziałem go w lidze belgijskiej. Ktoś powie, że to druga liga, ok, ale grał tam regularnie i grał dobrze, aż do momentu kontuzji, gdy zerwał więzadła krzyżowe i przestał występować. Teraz ma sporo do udowodnienia i zrobi wszystko, aby w Legii się mu powiodło - argumentuje Czesław Michniewicz. W Anglii musiałby terminować jeszcze przez rok i choć finansowo na tym nie wyszedłby źle, to wolał postawić na reaktywację swojej kariery. Legia kupiła mu wędkę, teraz on dla niej i dla siebie przy okazji musi łowić ryby. Na wszelkich akwenach: eliminacje Ligi Mistrzów, Puchar Polski, PKO Ekstraklasa. - Kapustka to typ zawodnika, dla którego przychodzi się na stadion. On gra widowiskowo - ciągle jest w ruchu, szybko biega. Jego potencjał jest bardzo ważny. Legia może wygrać na tym transferze, a także sam "Kapi", który odzyska zaufanie - twierdzi trener.