Partner merytoryczny: Eleven Sports

Radosław Murawski: O Lechu Poznań powinno się mówić w kategoriach „mistrz”

Pół roku temu Lech podpisał kontrakt z Radosławem Murawskim i już wtedy chciał go ściągnąć z Turcji, by razem z nim powalczyć o europejskie puchary. Denizlispor jednak pomocnika nie puścił, gdyż liczył, że pomoże mu w walce o utrzymanie w Super Lig. Dziś Lech nie ma pucharów, Denizlispor spadł z ligi, a Murawski zaczyna nowe życie. – Jest czysta karta, zaczynamy od zera. Jedyna prośba: nie cofajmy się, patrzmy tylko w przyszłość, czekają nas fajne miesiące – mówi dziś zawodnik.

Lech Poznań. Rafał Janas (asystent Maciej Skorży): Wnikliwie analizujemy pracę piłkarzy. Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

Po czterech latach spędzonych we Włoszech i w Turcji, Murawski wrócił do Ekstraklasy. Wychowanek Piasta Gliwice ma pomóc Lechowi odzyskać dawny blask, co jest szczególnie istotne właśnie w tym sezonie, gdy klub z Poznania świętować będzie swoje stulecie. Tyle że "Kolejorz" chciał tego gracza mieć u siebie już pół roku temu, zaraz po podpisaniu obowiązującego od 1 lipca kontraktu, ale nie udało się wykupić gracza z Denizlisporu. Turcy, walczący utrzymanie w Super Lig,  nie byli tym zainteresowani.

Radosław Murawski: czysta głowa i kolejne cele

27-letni pomocnik był do końca sezonu podstawowym piłkarzem, ale jego drużyna nie uratowała się przed spadkiem. Na dodatek teraz trafił do klubu, który zajął najgorszą pozycję w lidze od blisko 20 lat. - Nie mówmy jednak o Lechu jako o drużynie, która dopiero co awansowała do Eksraklasy i nie wie, jaki to jest smak zwycięstwa. Owszem, moje ostatnie miesiące w Turcji nie były najlepsze, bo spadłem z ligi. Tak jak jednak wy robicie analizę pewnych rzeczy, tak i ja przeanalizowałem sezon: co zrobiłem, a co mogłem zrobić lepiej. I zamknąłem temat. Tu przyjechałem z czystą głową i kolejnymi celami - mówi były młodzieżowy reprezentant Polski. O celach postawionych drużynie nie chce jeszcze mówić. - Można o nie pytać prezesów i trenerów. W sumie to cel każdy zna: to bicie się o top, z taką mentalnością każdy powinien podchodzić do zawodu. Jako drużyna, rada drużyny, nie mieliśmy jeszcze takiej rozmowy. Poczekajcie chwilę, na pewno zostaniecie o tym poinformowani - mówił dziennikarzom. Chwilę później dodał: - Przyszedłem tu z jednym nastawieniem: chcę grać i cieszyć się piłką nożną, bo to dla mnie najważniejsze. Mam nadzieję, że ta ciężka praca zaprocentuje w lidze i znowu będzie się mówić o Lechu tak, jak powinno się mówić: w kategoriach "mistrz".

Oglądaj codziennie o 12:00 od 11 czerwca/interia/materiały prasowe

Lech Poznań ma wybór w środku pola

Murawski ma w Lechu wzmocnić środek pomocy: tu rywalizacja o miejsca na pozycjach sześć i osiem będzie dość duża. Nawet jeśli klub znajdzie innego pracodawcę dla Karlo Muhara, to zostają jeszcze: Pedro Tiba, Jesper Karlstroem, Nika Kwekweskiri oraz młodzież. - W zależności jak to trener będzie widział i do jakiego rywala będzie mnie potrzebował, to mogę grać i na szóstce, i na ósemce. Potrafię się dostosować. Przez dwa tygodnie wykonaliśmy dobrą robotę, ale nie zapominajmy, że zostały jeszcze cztery do pierwszego meczu w lidze. Trochę tej pracy jeszcze zostało. Jestem bardzo zadowolony z tej atmosfery w drużynie, z pracy, z podejścia zawodników. Pod tym kątem to na duży plus. Znałem kilku zawodników Lecha, z kilkoma rozmawiałem, ale nie na takiej zasadzie, że znaliśmy się bardzo dobrze. Mimo to od pierwszego dnia czułem się w zespole jak u siebie, drużyna fajnie mnie przyjęła i myślę, że już tworzymy monolit. Pewnie kolejni nowi zawodnicy będą witani w taki sam sposób, a ta atmosfera spowoduje, że będziemy dawać z siebie maksa na boisku, ale także poza nim: trzymać się razem jak rodzina - mówi Murawski.

Radosław Murawski kibicuje Belgom

Na trwającym EURO Murawski kibicuje Belgom, a do momentu odpadnięcia z turnieju podobała mu się gra Holendrów. Zaskoczony był za to trzema porażkami Turcji. - Ostatnimi czasy fajnie grali w piłkę, a trochę inaczej jednak na nich patrzę, bo przez dwa lata żyłem w Turcji i miałem do czynienia z tamtejszym futbolem. Wydawało mi się, że mogą zaistnieć w tym turnieju. Przed każdym spotkaniem grupowym stawiałem na nich i za każdym razem koledzy mi pstryczka w nos dawali. Mówili, że się na piłce nie znam, więc już się więcej nie udzielałem - śmiał się pomocnik Lecha.

Andrzej Grupa

Radosław Murawski na treningu Lecha Poznań/Paweł Jaskółka/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem