Napastnik Lecha przyszedł do niego w zeszłym roku po wygaśnięciu jego kontraktu z 1. FC Nürnberg. Jest więc zawodnikiem, który ma doświadczenie w grze w Bundeslidze. Sprowadzenie go przez Lecha należy uznać za znakomity strzał transferowy, zwłaszcza że Szwed jest skutecznym snajperem. W rozmowie z podcastem Lundh w Szwecji napastnik wspomniał o tym, że wie od Lecha, iż nie chce on go teraz sprzedawać. Jak mówi, kluby interesowały się nim latem, ale Lech te oferty odrzucił. Powiedział mu jasno, że nie sprzedajemy, a krótko potem Mikael Ishak dostał opaskę kapitańską. - Co będzie w przyszłości, zobaczymy - mówi.Wyjaśniał też Szwedom, skąd się wziął postęp Lecha. Jego zdaniem, zespół zyskał dobrego trenera [Macieja Skorżę], który narzucił swoją strukturę i zespół wykonuje dokładnie to, co on sobie życzę i gra tak, jak on chce. Lech więcej trenuje taktyki i lepiej działa jako drużyna. Kibice Lecha Poznań mają złą reputację? Ishak odpowiada Wspomniał też o kibicach, którzy przychodzą na mecze zawsze. Dziennikarz pytał go o fatalną reputację polskich kibiców jako chuliganów, ale Mikael Ishak mówił, że nie ma w tej materii żadnych złych doświadczeń. Nawet gdy w poprzednim sezonie szło Lechowi kiepsko, były to pozytywne doświadczenia.CZYTAJ TAKŻE: <a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-lech-poznan-zatrudnil-trenera-z-danii-pomoze-przygotowac-go-,nId,5565279">Lech Poznań zatrudnił trenera z Danii. Ma go przygotować fizycznie</a>Zapytany o komentarz do sytuacji z 2015 roku, gdy kibice Lecha Poznań zostali fatalnie odebrani w Europie jako ludzie, którzy nie chcieli oddać 1 euro z biletu na rzecz uchodźców, odparł, że nie zna tej sytuacji i nie słyszał o niej. Jego zdaniem, futbol i polityka powinny zostać odseparowane, a piłka nożna jest dla wszystkich. Przypomnijmy, że chodzi o mecz Kolejorza z Belenenses Lizbona w fazie grupowej Ligi Europy w 2015 roku. Gdy kibice Lecha dowiedzieli się, że 1 euro z każdego biletu ma trafić na rzecz uciekających przed wojną i fatalną sytuacją życiową uchodźców, wielu zbojkotowało mecz i nie przyszło.Rozmowę tłumaczył mieszkający w Szwecji Piotr Piotrowicz