Lech Poznań przegrał z Lechią Gdańsk. Ma problem nie do rozwiązania
Sparing z Lechią Gdańsk był dla Lecha takim meczem, jakich wiele rozegrał on w ostatnich latach – szczególnie tych o stawkę. Spora przewaga, wiele sytuacji i strzałów, a koniec końców porażka 0-1 po pięknym golu Ilkaya Durmusa. Pozytywy w Lechu? Bardzo dobra gra w ofensywie Joao Amarala i Joela Pereiry.
Turecki skrzydłowy Ilkay Durmus kilkanaście dni temu trafił do Lechii i już teraz widać, że będzie sporym wzmocnieniem tej drużyny. W ofensywie radzi sobie świetnie - właściwie całe zagrożenie, jakie gdańszczanie stwarzali w Poznaniu, było z jego udziałem. W pierwszym sparingu z Rakowem zdobył bramkę, dziś mógł nawet dwie i mieć asystę, bo po doskonałej wrzutce Josepha Ceesaya już w 12. minucie powinien z bliska pokonać Mickeya van der Harta. Holender jednak instynktownie odbił piłkę. Dziewięć minut później dostał już piłkę "za kołnierz" - Durmus przymierzył niemal z narożnika pola karnego. Wcześniej skrzydłowy Lechii dostał podanie od Conrado, a gdańszczanie wykorzystali po prostu przewagę na swoim lewym skrzydle.
Gdzie są skrzydła Lecha Poznań?
Wzięła się ona z tego, że trener Lecha Maciej Skorża próbował zmieścić na boisku Joao Amarala i Daniego Ramireza. Obaj to raczej środkowi pomocnicy - obdarzeni wielkim, talentem do technicznej gry, potrafiący kreować sytuacje. Mieli się wymieniać, jeden z nich powinien teoretycznie być na skrzydle. Teoretycznie, bo w praktyce obaj biegali w środkowej strefie. W ataku zostawiali więc miejsce Joelowi Pereirze, który jako obrońca lubi grać bardzo ofensywnie. Zresztą w tej roli znakomicie się odnajdywał i obok Amarala był najlepszy na boisku. Jego dośrodkowania nie były posyłane na ślepo - byle wrzucić piłkę na aferę. Portugalczyk ma tę umiejętność, że patrzy, gdzie są koledzy. Sęk w tym, że gdy to Lechia starała się atakować, Conrado i Durmus mieli przed sobą tylko jednego rywala. Ramirez lub Amaral nie kwapili się do wspomagania defensywy w bocznych sektorach. W 35. minucie Durmus znów miał sporo miejsca, wrzucił piłkę na środek pola karnego, a Jarosław Kubicki w dość ekwilibrystyczny sposób trafił z woleja w poprzeczkę.
Bramkarze Lechii Gdańsk zawsze górą
Przez większą część tego spotkania przewagę - i to dużą - miał Lech. Do 10. minuty gdańszczanie właściwie nie opuścili swojej połowy. Później stworzyli sobie jedną okazję, drugą - i objęli prowadzenie. Lech grał ładnie dla oka, imponował Amaral, ale nie przekładało się to na bramki. Po dośrodkowaniu Pereiry spudłował głową Milić, świetny strzał Michała Skórasia zdołał podbić głową Michał Nalepa, zaś tuż przed przerwą sytuację sam na sam zmarnował Aron Jóhannsson. Były reprezentant USA kiepsko zastępował Mikaela Ishaka, a przez pierwszy kwadrans drugiej połowy trener Maciej Skorża zdecydował się nawet na wariant bez napastnika, z wbiegającymi w to miejsce Amaralem lub Ramirezem. Wtedy Lech uzyskał jeszcze większą przewagę, ale co z tego, skoro strzały Ramireza, Tiby, Amarala, Skórasia i ponownie Amarala były albo niecelne, albo w świetnym stylu odbijał je Zlatan Alomerović. Po zmianach w obu zespołach (Stokowiec wymienił w jednym momencie wszystkich graczy z pola, Skorża robił roszady po kolei), poziom gry był trochę niższy, ale nadal dominował Lech.
Koniec szans dla Muhara i Crnomarkovicia?
W 75. minucie Mateusz Skrzypczak, po zgraniu piłki przez Jespera Karlstroema, huknął z woleja w poprzeczkę, rezerwowy bramkarz Lechii Antoni Mikułko obronił jeszcze dwa uderzenia Jakuba Karbownika, zaś debiutujący w Lechu Artur Sobiech posłał piłkę obok słupka. Nic więc dziwnego, że choć lechici mieli prawo do zadowolenia z jakości gry i ilości wykreowanych sytuacji, to z boiska schodzili kręcąc głowami na wynik. - Gra wyglądała ciekawie, było wiele sytuacji, które powinniśmy zamienić na gola. Dużo lepiej, nawet w meczu towarzyskim, schodzi się jednak z boiska jako zwycięzca - komentował Radosław Murawski z Lecha.
W "Kolejorzu" nie wystąpili m.in. Mikael Ishak, Thomas Rogne, Jan Sykora i Lubomir Satka, a na ławce pozostali Karlo Muhar i Djordje Crnomarković. W przypadku dwóch ostatnich graczy raczej oznacza to, że trener Skorża nie będzie ich potrzebował. Inaczej niż Amarala, który niezbyt pasował do koncepcji Dariusza Żurawia, a u Skorży może być ważnym ogniwem.
Andrzej Grupa
Lech Poznań - Lechia Gdańsk 0-1 (0-1)
Bramka: 0-1 Durmus 22.
Lech: Van der Hart (46. Bednarek) - Pereira (66. Czerwiński), Salamon, Milić (66. Skrzypczak), Kamiński (72. Palacz) - Murawski Ż (60. Sobiech), Tiba (72. Kozubal) - Amaral (66. Marchwiński), Ramirez (76. Wilak), Skóraś (72. Karbownik) - Jóhannsson (46. Karlstroem).
Lechia: Alomerović (75. Mikułko) - Musolitin (59. Żukowski), Nalepa (59. Brylowski), Kopacz (59. Maloca), Conrado (59. Pietrzak) - Makowski (59. Tobers) - Durmus (59. Niewiadomski), Koperski (59. Kałuziński), Kubicki (59. Gajos), Ceesay (59. Sezonienko) - Zwoliński (59. Flavio).