Jednego okrążenia zabrakło, by Bartosz Zmarzlik odniósł swoje 25. zwycięstwo w pojedynczej rundzie cyklu Grand Prix. Fredrik Lindgren lepiej rozegrał finałowy wyścig i minął naszego mistrza pod samą bandą. Zmarzlik jechał zbyt wąsko, kiedy jedyna szybka ścieżka wiodła przy samym płocie. - Bartosz Zmarzlik niejednokrotnie wygrywał sobą, swoimi umiejętnościami. Czasami się błędy zdarzają nawet najlepszym. W finale Grand Prix decyduje drobna rzecz o tym czy się wygrywa, czy przyjeżdża na końcu stawki, zatem sądzić Bartka nie można. To były jego bardzo dobre zawody, a w końcówce miał też kapitalne starty. W finale nie ścigały się motocykle, a zawodnicy. To pozytywne - przyznał Rafał Dobrucki. Pomimo drugiego miejsca, Bartosz Zmarzlik powiększył przewagę w klasyfikacji generalnej i mówiąc wprost - nie ma już dla niego żadnego rywala w kontekście walki o złoty medal. - Tym bardziej Bartek ani kibice nie powinni mieć żalu, że nie udało się wygrać finałowego wyścigu, bo udało się zwiększyć przewagę w klasyfikacji generalnej - dodał Dobrucki. Żużel. Dominik Kubera ma problemy ze sprzętem Słaby występ na gorzowskim torze zaliczył Dominik Kubera, który z dorobkiem 4 punktów zajął odległe, 13. miejsce. Źródło jego problemów leży w sprzęcie. Sam zawodnik już pracuje nad rozwiązaniem tego problemu. - Dominik Kubera ma problem i wie nie od dziś, gdzie on leży, ale nie chcę wchodzić w szczegóły. Mowa o spasowaniu motocykla, bo to w dzisiejszym żużlu jest najważniejsze. Nie ma jednak żadnego niepokoju. Szymon Woźniak zaliczył półfinał. On przez całą karierę dąży do celu i go osiągnie - zdradził Rafał Dobrucki. Żużel. Tai Woffinden kontuzjowany. Padł ofiarą nawierzchni? Przez całe zawody najszybsza ścieżka znajdowała się przy samej bandzie. W drugiej serii startów ofiarą tego padł Tai Woffinden, który starał się dojechać do najszybszej ścieżki, ale miejsca nie zostawił mu Kai Huckenbeck. Woffinden uderzył w płot i padł na tor. Sędzia z powtórki niesłusznie wykluczył właśnie Brytyjczyka, który w wyniku upadku nabawił się złamania łokcia i wstrząsu mózgu. - Fakt, że była ścieżka najszybsza pod płotem, a upadek Taia Woffindena nie był winą nawierzchni, tylko sytuacją torową. Wszyscy chcieli w tym miejscu być. Dla kogoś miejsca zabrakło. Można dyskutować jeśli chodzi o decyzję sędziego i wykluczenie Taia, bo cała sytuacja rozpoczęła się już 10 metrów wcześniej. Być może faktycznie tor powinien być po szerokiej nieco bardziej ubity, bo faktycznie szpryca, która szła spod kół prowadzącego skutecznie i mocno hamowała zawodnika z tyłu - podsumował Rafał Dobrucki.