Pisaliśmy w piątek o mieszanych reakcjach kibiców z Gorzowa na powrót Bartosza Zmarzlika. Powrót tylko na jeden wieczór, bo był to przecież turniej Grand Prix, a w lidze Zmarzlik póki co raczej nie zamierza ruszać się z Lublina. W Gorzowie sporo osób wciąż go uwielbia i odejście ze Stali zbyt dużo tutaj nie zmieniło. Jest grupa tych, którzy Zmarzlikowi nie mogą wybaczyć i czasem słychać ich gwizdy. Ale jest ich zdecydowanie mniej niż tych pierwszych. W sobotę Zmarzlik miał zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, ale na początku czwartego okrążenia nieoczekiwanie wyprzedził go piekielnie szybki Fredrik Lindgren. To był szok, bo pokonać Zmarzlika w Gorzowie to już spora sztuka. A wygrać z nim na trasie? Tego już może dokonać wyłącznie wielki zawodnik, jakim Szwed niewątpliwie jest już od dłuższego czasu. Ale jeśli coś jeszcze, co zaszokował kibiców w Gorzowie. Naprawdę to powiedział. Już pytają, czy wróci - W takich zawodach cały czas jestem wasz - powiedział Zmarzlik ze sceny po sobotnim turnieju. Wiele osób było tym bardzo zdziwionych, bo choć oczywisty jest wciąż duży sentyment Zmarzlika do Stali, to jednak z wiadomych przyczyn od czasu odejścia musiał unikać aż takich wynurzeń. Po tych słowach polski mistrz świata otrzymał wielką owację od kibiców. I rzecz jasna wzbudził też dyskusję na temat ewentualnego powrotu do Stali. Niemal pewne jest, że Motor Lublin może mieć problem z utrzymaniem aż tak potężnej bazy sponsorskiej na kolejne sezony. Ma to oczywiście związek z ograniczeniem przez państwowe spółki finansowania sportu zawodowego. Czy Zmarzlik rozważa zmianę klubu? On tego nigdzie wprost nie powie, ale logicznym jest że mistrz świata chce zarabiać pieniądze godne mistrza świata. W Lublinie na razie je ma, ale przyszłość wygląda na niepewną.