Nicki Pedersen miał być liderem Stali Rzeszów i na torze udowadnia, że tak właśnie jest. Obecnie legitymuje się szóstą średnią w Metalkas 2. Ekstralidze - na poziomie 2,208 pkt./bieg. Nikt w jego drużynie nie jest skuteczny jak on. Zdarzają mu się co prawda pojedyncze wpadki, ale ze swojego zadania wywiązuje się. Co ważne, skuteczny jest nie tylko na domowym obiekcie w Rzeszowie, ale także na wyjazdach - aktualnie średnia 2,000 pkt/bieg. Tyle zarobił do tej pory Nicki Pedersen Z ustaleń Interii wynika, że 47-letni zawodnik podpisał kontrakt w Rzeszowie gwarantujący mu 300 tysięcy złotych za podpis i drugie tyle przelane przez sponsorów. Aby mógł otrzymać w pełni tę kwotę musi wystartować we wszystkich meczach. Na razie jest na dobrej drodze, bo za nami już 10 spotkań. Oprócz tego Pedersen inkasuje 5 tysięcy złotych za zdobyty punkt. I tutaj ma być pewna regulacja, bo fakturę może wystawić wyłącznie wtedy, gdy przekroczy w meczu 5 punktów. Były mistrz świata uzbierał już łącznie 106 punktów wraz z bonusami. Z naszych rachunków wynika więc, że wzbogacił się już o 530 tysięcy złotych z tytułu zdobytych punktów oraz dodatkowych 600 tysięcy złotych zakładając, że rzeczywiście wystartuje we wszystkich spotkaniach. Fakt ten sprawia, że Nicki już może nazwać się sezonowym milionerem, bo ta magiczna kwotą już pękła. Okazuje się więc, że zejście ligę niżej wcale nie przyniosło mu gigantycznych strat finansowych, bo ciągle funkcjonuje na bardzo wysokim poziomie. Licznik Pedersena ciągle tyka To oczywiście nie ostateczna kwota, jaka powędruje na jego konto. Przed Nickim i Stalą jeszcze cztery mecze w rundzie zasadniczej. Rzeszowianie na razie są na siódmym miejscu w tabeli, ale ciągle są w grze o miejsce w play-offach. Tym bardziej, że w niedzielę sensacyjnie pokonali na wyjeździe Wilki Krosno. Jeśli więc uda im się wejść do szóstki, to zespół z Podkarpacia czekają przynajmniej dwa dodatkowe mecze. A jeśli trzymać się zasady, że Pedersen zdobywa średnio 10 punktów na mecz, to startując w sześciu spotkaniach ma szansę zarobić 300 tysięcy złotych. Licznik bije, a jeśli Nickiemu ta sztuka faktycznie się uda, to w całych rozgrywkach uzbierał 1,5 miliona złotych, co będzie naprawdę dobrym rezultatem jak na realia zaplecza PGE Ekstraligi.