W maju podczas meczu ligowego Dimitri Berge został sfaulowany przez Brady'ego Kurtza. Francuz początkowo miał dużą szansę na szybki powrót, ale potem okazało się, że uraz jednak jest poważny, bo chodziło o staw barkowy. Wtedy stało się pewne, że Wilki będą musiały radzić sobie bez niego przez większość sezonu. A jak wielką to jest stratą, najlepiej pokazują bardzo kiepskie ostatnio wyniki drużyny. Zawodzą praktycznie wszyscy. Berge jest już na dobrej drodze do wyleczenia kontuzji i wiele wskazuje na to, że uraz nie będzie miał wpływu na jego postawę na torze po powrocie. To już jednak dość doświadczony, 28-letni zawodnik. Wilki postanowiły nie zwlekać i ogłosiły podpisanie z nim prekontraktu na sezon 2025. W klubie doskonale wiedzą, że Dimitri na poziomie Speedway 2. Ekstraligi jest łakomym kąskiem i ktoś mógłby ich wkrótce ubiec. Chcieli go w Grand Prix. To była życiówka Najlepszym momentem kariery Berge jak do tej pory była połowa zeszłego sezonu. Francuz złapał niesamowitą formę i w cuglach wygrał na przykład SEC Challenge w Nagyhalasz. Momentami wyglądał jak zawodnik z innej ligi. Wielu chciało go w cyklu GP, ale nie dał rady awansować, a dzikiej karty nie dostał. Raczej słusznie, bo jednak poziomu uprawniającego do walki o medale mistrzostw świata jeszcze nie osiągnął. W Dimitrim jest jednak potencjał na to, by w dowolnej chwili dosłownie eksplodować formą niczym Jason Doyle przed laty. Różnica między panami jest taka, że Doyle w wieku Berge'a był jeszcze zawodnikiem szerzej nieznanym. Dimitri to przedstawiciel szerokiej światowej czołówki. W Krośnie o tym wiedzą i zapewne dlatego tak szybko chcieli mieć go "klepniętego" na przyszłoroczne rozgrywki.