Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ryzykowna decyzja polskiego klubu. Będą tego żałować?

Spadkowicz z PGE Ekstraligi podjął duże ryzyko. Już teraz podpisano prekontrakt z francuską gwiazdą, Dimitrim Berge. Zawodnik od kilku tygodni leczy poważną kontuzję. Czy Wilki Krosno pożałują tej decyzji? Forma zawodnika po urazie to zawsze duża zagadka. Berge sezonu 2024 zdecydowanie nie zaliczy do udanych.

Dimitri Berge w barwach Wilków Krosno.
Dimitri Berge w barwach Wilków Krosno./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Hubert Hurkacz: Po pierwszym secie wiedziałem, że muszę zmienić parę rzeczy w mojej grze/Polsat Sport/Polsat Sport

 W maju podczas meczu ligowego Dimitri Berge został sfaulowany przez Brady'ego Kurtza. Francuz początkowo miał dużą szansę na szybki powrót, ale potem okazało się, że uraz jednak jest poważny, bo chodziło o staw barkowy. Wtedy stało się pewne, że Wilki będą musiały radzić sobie bez niego przez większość sezonu. A jak wielką to jest stratą, najlepiej pokazują bardzo kiepskie ostatnio wyniki drużyny. Zawodzą praktycznie wszyscy.

Berge jest już na dobrej drodze do wyleczenia kontuzji i wiele wskazuje na to, że uraz nie będzie miał wpływu na jego postawę na torze po powrocie. To już jednak dość doświadczony, 28-letni zawodnik. Wilki postanowiły nie zwlekać i ogłosiły podpisanie z nim prekontraktu na sezon 2025. W klubie doskonale wiedzą, że Dimitri na poziomie Speedway 2. Ekstraligi jest łakomym kąskiem i ktoś mógłby ich wkrótce ubiec.

Chcieli go w Grand Prix. To była życiówka

Najlepszym momentem kariery Berge jak do tej pory była połowa zeszłego sezonu. Francuz złapał niesamowitą formę i w cuglach wygrał na przykład SEC Challenge w Nagyhalasz. Momentami wyglądał jak zawodnik z innej ligi. Wielu chciało go w cyklu GP, ale nie dał rady awansować, a dzikiej karty nie dostał. Raczej słusznie, bo jednak poziomu uprawniającego do walki o medale mistrzostw świata jeszcze nie osiągnął.

W Dimitrim jest jednak potencjał na to, by w dowolnej chwili dosłownie eksplodować formą niczym Jason Doyle przed laty. Różnica między panami jest taka, że Doyle w wieku Berge'a był jeszcze zawodnikiem szerzej nieznanym. Dimitri to przedstawiciel szerokiej światowej czołówki. W Krośnie o tym wiedzą i zapewne dlatego tak szybko chcieli mieć go "klepniętego" na przyszłoroczne rozgrywki.

Dimitri Berge w reprezentacji Francji./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
Dimitri Berge cieszy się ze zwycięstwa drużyny/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Dimtiri Berge i Vaclav Milik/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Więcej na ten temat

Zobacz także

Sportowym okiem