To może nie jest najbardziej udany sezon Piotra Pawlickiego, ale trudno nie odnieść wrażenia, że jeden z liderów Falubazu Zielona Góra zrobił malutki kroczek do przodu. W PGE Ekstralidze miewa coraz częściej przebłyski, kiedy to jest w stanie wygrywać biegi i ciągnąć wynik swojej drużyny. Na razie jego średnia nie rzuca na kolana (1,702 pkt./bieg), ale okraszona jest prostymi błędami i wykluczeniami, które ciągle zdarzają się gwieździe. Jak to wyeliminuje, to może wrócić na bardzo wysokie tory. Pawlicki postawił wszystko na żużel Zasadniczo Piotr proces ratowania swojej kariery rozpoczął wraz z odejściem z Unii Leszno po sezonie 2022. Tak też tłumaczył swoją decyzję o podpisaniu kontraktu z Betard Spartą Wrocław. Wydawało się, że trafia do bardzo profesjonalnego klubu, więc będzie to strzał w dziesiątkę. Tymczasem nie zagrzał tam zbyt długo miejsca, bo po roku musiał się pakować i przenieść do Zielonej Góry. To był moment, w którym Pawlicki jeszcze bardziej zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie coś mu ucieka. Z naszych informacji wynika, że zawodnik zimą postawił wszystko na jedną kartę. Postanowił w stu procentach poświęcić się żużlowi i wyeliminować ze swojego życia wszelkie rozpraszacze. Zrezygnował m.in. z wakacyjnych wyjazdów, na które lubił decydować się w trakcie trwania rozgrywek. Kiedy inni jeździli, on pojawiał się na plaży. Startuje też w lidze angielskiej, co sprawia, że cały czas jest pod prądem i ma kontakt z motocyklem. Ktoś powie, że nie jest ciągle idealnie. I to jest prawda, ale mimo wszystko w tym roku znacznie częściej widzimy Piotra Pawlickiego ze swoich najlepszych czasów. - To jest ciągle młody chłopak z potencjałem. W tym roku pokazał już kilka razy, że jest w stanie ciągnąć wynik Falubazu. Ja bym go nie ruszał z tej drużyny - komentuje dla nas Leszek Tillinger, żużlowy ekspert. Może zarobić krocie w Falubazie Co ważne, Piotra bardzo ceni Piotr Protasiewicz. Dyrektor sportowy Falubazu chce budować drużynę na nowy sezon w oparciu o Pawlickiego. Widzi w nim potencjał i dalsze rezerwy. Dlatego wszystko wskazuje na to, że były mistrz świata juniorów może być spokojny o swoje miejsce w drużynie. Powinien też bez problemu utrzymać umowę na podobnym pułapie finansowym jak w tym sezonie. A przypomnijmy, że zarabia naprawdę duże pieniądze. Z naszych informacji wynika, że może liczyć na ponad milion złotych za sam podpis i 10 tys. zł. za jeden punkt. Przy skutecznej jeździe jest w stanie zbliżyć się nawet do granicy 3 milionów złotych.