Dziś mija dokładnie 20 lat od pierwszego i zarazem ostatniego indywidualnego mistrzostwa świata zdobytego przez Jarosława Hampela. Dokładnie 13 września 2003 roku Hampel w szwedzkiej Kumli pozostawił w pokonanym polu takich zawodników, jak Chris Harris, Fredrik Lindgren, Matej Zagar czy Kenneth Bjerre i Niels Kristian Iversen. I choć Hampel miał papiery na mistrza świata w seniorskim czempionacie, nie było mu dane zaznać smaku złota, choć trzykrotnie stał na podium cyklu Grand Prix. Dwa razy na drugim stopniu, raz był trzeci. Kto wie, czy wychowanek Polonii Piła nie zostałby mistrzem świata, gdyby nie fatalna kontuzja z 2015 roku, po której nie wrócił do swojej topowej dyspozycji, którą potrafił utrzymać przez cały sezon. Początki kariery Jarosław Hampel urodził się 17 kwietnia 1982 roku w Łodzi. Rozpoczął swoją karierę żużlową na torze w Pawłowicach, a później dołączył do Polonii Piły, gdzie stał się jednym z ważniejszych zawodników w historii klubu. Swój pierwszy sukces odniósł w wieku 17 lat, zdobywając drużynowe mistrzostwo Polski. Startował wówczas u boku legendarnego Hansa Nielsena. Hampel imponował swoją jazdą już u progu kariery, zostając wicemistrzem Polski w 2000 roku. Tego samego roku zadebiutował w Grand Prix i z siedmioma punktami uplasował się na dwunastym miejscu. Sparta Wrocław była dla niego trampoliną Prawdziwą trampoliną w karierze Jarosława Hampela był transfer do Sparty Wrocław, do którego doszło przed 2003 roku. W zawodach ligowych nie było żadnych zastrzeżeń co do jego występów, a największym osiągnięciem było zdobycie tytułu indywidualnego mistrza świata juniorów na torze w Kumli. Po czterech latach od debiutu w cyklu Grand Prix, Hampel regularnie brał udział w zawodach i dwukrotnie stanął na podium. W 2006 roku razem z Tomaszem Gapińskim, Nicolaiem Klindtem, Jasonem Crumpem, Ronnie Jamrożym i Filipem Siterą zdobył drużynowe mistrzostwo Polski. Sezon później Jarosław Hampel przeniósł się do Leszna i z miejscową Unią także zdobył tytuł DMP, będąc ważną postacią zespołu. Już wtedy miał status wielkiej, światowej gwiazdy żużla. Nie omijały go kontuzje Ze względu na kontuzje, Hampel wyleciał z cyklu Grand Prix na lata 2008 - 2009 i powrócił do elity w 2010 roku, w wielkim stylu. Zdobył wówczas srebrny medal IMŚ, ulegając w klasyfikacji generalnej tylko Tomaszowi Gollobowi. W 2010 roku Hampel zdobył z Unią ponownie drużynowe mistrzostwo Polski, będąc liderem zespołu do spółki z Leigh Adamsem i Januszem Kołodziejem. W 2012 roku Hampel złamał nogę, a ponadto po sezonie rozstał się z Unią Leszno. Dodatkowo w nienajlepszych relacjach, bowiem pokłócił się z ówczesnym prezesem klubu, Józefem Dworakowskim. Hampel przeniósł się do Falubazu Zielona Góra, zdobywając z Falubazem DMP. Najgroźniejszą kontuzję Hampel odniósł podczas półfinału DPŚ w Gnieźnie. Nasz reprezentant wpadł pod dmuchaną bandę i uderzył w deski, łamiąc kość udową w ośmiu miejscach. Hampel przez wiele miesięcy dochodził do pełni sprawności, rezygnując ze startów w cyklu Grand Prix w 2016 roku. Ta kontuzja wyhamowała naszego reprezentanta, który nie wrócił już na swój najlepszy życiowy poziom. Niemniej Jarosław Hampel był i wciąż jest solidnym ligowcem, a dzięki swojemu doświadczeniu i wiedzy - także nieocenionym fundamentem każdej drużyny, w której startuje. W 2018 roku Hampel przeniósł się z powrotem do Unii Leszno, z którą zdobył dwa złote medale DMP. Po 2019 roku w Lesznie nie było już dla niego miejsca, więc Hampel musiał szukać pracy w innym zespole. Swoje miejsce znalazł w Lublinie, z którym zdobył także złoty medal DMP, a w tym sezonie stanie przed wielką szansą obrony tego trofeum. Znów został zmuszony odejść z klubu Choć aktualnie Jarosław Hampel jest w fantastycznej formie, ponownie będzie zmuszony zmienić klub. Przez całą rundę zasadniczą były wicemistrz świata był najsłabszym z seniorów Motoru Lublin, przez co działacze dali mu zielone światło na poszukiwanie nowego pracodawcy. Jego miejsce w formacji seniorskiej zajmie Mateusz Cierniak. Hampel z kolei najprawdopodobniej powróci do swojego starego pracodawcy, Falubazu Zielona Góra. Warunek jest jeden. Zielonogórzanie muszą awansować do PGE Ekstraligi, a są na najlepszej drodze do awansu.