Jarosław Hampel, czyli życie zaczyna się po 40-stce Jarosław Hampel 10 lat temu był drugim najlepszym polskim żużlowcem. Deptał po piętach samemu Tomaszowi Gollobowi. Jego lista sukcesów jest długa, a otwierają je dwa wicemistrzostwa świata. Polak z każdym rokiem rozpędzał się i liczył na mistrzowski tytuł. Jego karierę wyhamowała jednak kontuzja z 2015 roku. Wówczas podczas zawodów Drużynowego Pucharu Świata w Gnieźnie złamał w ośmiu miejscach kość udową. Żużlowiec miesiącami wracał do zdrowia. Po czasie okazało się nawet, że pod dużym znakiem zapytania stała jego dalsza kariera sportowa. Ostatecznie udało mu się wrócić, choć już nigdy nie przypominał tego samego zawodnika sprzed upadku. W Grand Prix już nie startował, a skupił się przede wszystkim na polskiej lidze. Tyle, że to już nie był ten sam Hampel, o którego biły się polskie kluby. W 2020 roku przeszedł z Fogo Unii Leszno do Motoru Lublin. Działacze tego pierwszego klubu pozwolili mu na odejście bez żalu, bo już nie widzieli dla niego miejsca w drużynie. Żużlowiec zdążył nas przyzwyczaić w międzyczasie do tego, że nadal świetnie potrafi punktować w meczach na własnym torze, ale na wyjazdach bywa już różnie. Hampel miał chwilę zwątpienia 17 kwietnia tego roku utytułowany zawodnik świętował 40 urodziny. Zbiegło się to z czasem, gdy jego forma była daleka od idealnej. Słabo rozpoczął sezon ligowy. Nie radził sobie nawet na domowym torze w Lublinie. Zaczęły pojawiać się głosy, że jest już cieniem zawodnika sprzed lat. Niektórzy brali za pewnik, że jest to w jego przypadku ostatni sezon w PGE Ekstralidze, a za rok będzie musiał szukać pracodawcy w eWinner 1. Lidze. Sam żużlowiec też zaczął we wszystko powątpiewać. Ambicja nie pozwalała mu przegrywać, a jak słyszymy - miał nawet rozważać zakończenie kariery. Przyszedł jednak przełom spowodowanym m.in. przesiadką na silniki od duńskiego tunera Flemminga Graversena. Hampel nie dość, że odżył, to zaczął jechać jeden z najlepszych sezonów od długich lat. I tak też było do końca rozgrywek. Te zakończył ze średnią 1,868 pkt./bieg. Przy okazji sięgając po mistrzostwo Polski z Motorem Lublin dokonał rzeczy, której wcześniej nie udało się żadnemu innemu zawodnikowi. Mianowicie, zdobywał tytuł z każdym klubem, w którym startował w swojej karierze. Dokładnie ma na swoim koncie już 8 złotych medali, które wywalczył w klubach z Piły, Wrocławia, Leszna, Zielonej Góry i teraz Lublina. Czytaj także: Przez ten ruch przegrali finał i złoto? Kosztowna wycieczka