Worek medali w krajowych zawodach Raniszewski urodził się w 1927 roku w Toruniu. W swojej karierze reprezentował barwy oczywiście miejscowego klubu, ale także ówczesnej Gwardii Bydgoszcz. Wówczas nie było jeszcze żadnych animozji pomiędzy tymi klubami, a sama dyscyplina pełniła bardziej funkcję rozrywki dla uczestników i oglądających niż poważnej rywalizacji. Raniszewski jednak wyróżniał się na tle rywali i od początku kariery w zasadzie odnosił spore sukcesy, zdobywając w latach 50-tych worek medali różnych imprez. Na jego koncie były na przykład dwa brązowe medale IMP z lat 1951 i 1955. Wówczas te zawody były najbardziej prestiżową imprezą w kraju, później jeszcze przez wiele lat traktowaną przez polskich zawodników jako coś lepszego nawet niż mistrzostwa świata. Medale w IMP oznaczały naprawdę dużą klasę sportową i każdy miał tego świadomość. Oprócz tego, Raniszewski miał też medale z DMP, złoto z 1955, srebra z 1951 i 1953 oraz brąz z 1956. Jak to możliwe, że tam były schody? W kwietniu 1956 roku w Wiedniu odbywał się mecz Austria-Polska, w którym Raniszewski brał udział. Było to wielkie wydarzenie, a na trybunach zasiadło mnóstwo ludzi. W jednym z biegów Polak zahaczył o rywala i całkowicie stracił panowanie nad maszyną. Pojechał prosto i w dzisiejszych czasach uderzyłby w bandę, co przy takiej prędkości i tak mogłoby się skończyć poważną kontuzją. To co przytrafiło się jednak Raniszewskiemu, jest szokujące. Zawodnik pojechał wprost w betonowe schody, uderzając całym ciałem w mur tuż pod nimi. Nie miał żadnych szans na przeżycie. Opieka medyczna podczas zawodów w Wiedniu pozostawiała wiele do życzenia, ale nawet i najwięksi fachowcy tutaj nie byliby w stanie zaradzić. Paskudny upadek doprowadził do śmierci Raniszewskiego w wieku zaledwie 29 lat. Choć w tamtych czasach zawodnicy ginęli niestety regularnie, ta historia wywołała duże poruszenie w środowisku. Ciało na bocznicy w Czechach Jak się okazało, nawet po śmierci Raniszewski nie zaznał należytego spokoju. Opisuje to strona dedykowana jego historii, prowadzona przez jego rodzinę. - W trumnie został wysłany z Austrii wagonem towarowym do Polski. Nagle ślad po nim zaginął. Uruchomiono poszukiwania. Jedna osoba z rodziny znalazła wagon towarowy ze Zbyszkiem w środku - stał na bocznicy w Czechach. Nie wiemy co oni kombinowali. Stąd też ciągle przekładano datę pogrzebu - czytamy. Ewidentnie w sprawie Raniszewskiego ktoś chciał jak najwięcej informacji zatuszować, czego bliscy zawodnika są w stu procentach świadomi. Nawet podczas poszukiwań ciała zmarłego wystąpił wielkie problemy, o czym także można przeczytać na wspomnianej stronie. - Trumna była zabita deskami. Tym bardziej komplikowało to odnalezienie zwłok. Tydzień nam - jako rodzinie - zajęły poszukiwania - opisuje rodzina. Jeszcze się nie pogodzili Raniszewski został pochowany 2 maja 1956 roku na cmentarzu przy ulicy Wybickiego w Toruniu. Pożegnać go przyszło mnóstwo ludzi. Żużlowcy byli wówczas traktowani jak bohaterzy, a dodatkowo chęć wyrażenia hołdu dla Raniszewskiego zwiększały okoliczności jego śmierci. Pogrzeb zawodnika sprowadził na cmentarz także najważniejsze osoby w mieście, łącznie z jego ówczesnymi władzami. Rodzina zawodnika wciąż walczy o rzetelne i prawdziwe informacje dotyczące jego śmierci. Choć minęło od niej 66 lat, to jednak świadomość tak koszmarnych zaniedbań, a następnie jawne próby tuszowania faktów nie dają bliskim Raniszewskiego spokoju. I trudno im się dziwić. Dodajmy, że w latach 1957-1963, 1965-1975 oraz 1984 rozgrywano memoriały dedykowane pamięci tego właśnie żużlowca. Żużlowca, który dosłownie oddał życie za swoją pasję.