Andrzej Koselski to były żużlowiec, a później także trener. Jest trzykrotnym medalistą Drużynowych Mistrzostw Polski: złotym (1971), srebrnym 1972) i brązowym (1964). Przez kilkanaście lat nieprzerwanie reprezentował barwy Polonii Bydgoszcz, będąc jej solidną podporą. Stawał na podium w prestiżowych turniejach indywidualnych, takich jak memoriały Idzikowskiego i Czernego czy Zbigniewa Raniszewskiego. W 2002 roku jako trener poprowadził Polonię do ostatniego aż do dziś złota DMP, mając w składzie braci Gollobów, Piotra Protasiewicza i Marka Lorama. W 2004 roku objął także polską kadrę narodową na finał DPŚ w Poole. - Nasz mechanik klubowy miał tendencję do tego, aby zasypiać czasem tak po prostu w miejscach publicznych. Nawet przy motocyklach mu się zdarzało. Kiedyś tak siedział przy silniku, a kilku chłopaków postanowiło poczekać, aż zaśnie. W końcu zasnął. Oni z kolei związali go, całkowicie niemal unieruchamiając nogi. Jak wstał, to był w szoku, bo zorientował się, że przywiązali go nawet do ławki. Wszyscy bardzo się z tego śmialiśmy, włącznie z samym mechanikiem - wspomina. Kierownik drużyny nie poznał swojego kolegi Jak mówi nam Andrzej Koselski, czasy w których jeździł, były zupełnie inne niż te, które mamy teraz. Drużyna była prawdziwa, bo wszyscy przebywali na miejscu niemal codziennie. Atmosfera jak w rodzinie, jeden drugiemu pomagał. Co jasne, przy sprzęcie w zasadzie każdy pracował sam. Nawet największe gwiazdy tamtych czasów cieszyły się, gdy przyszedł ktoś do pomocy przy sprzęcie, żeby umyć czy podać klucze. Sprzyjało to oczywiście robieniu sobie żartów, bo wszyscy wiedzieli, że nikt się za to nie obrazi. - Heniu Gluecklich wrócił z Anglii. U nas wówczas było coś w rodzaju mody na peruki. Jak ktoś miał okazję pojechać do innego kraju, to jakąś przywoził. Był u nas wówczas pan Paweł, inny mechanik. Cudowny facet. Był łysy, miał może z trzy włosy na głowie. Heniu krzyknął, że ma coś dla niego. To była peruka. Ciemne, gęste włosy. Paweł ją ubrał. Przyjechał na stadion nasz kierownik drużyny. Widział tylko na jedno oko. Zapytał nas, czy jest Paweł. A Paweł stał koło niego i powiedział: aleś ty powariował na starość, kumpli nie poznajesz? - śmieje się Andrzej Koselski.