Kamil Stoch po raz trzeci w karierze wygrał Turniej Czterech Skoczni. Polski mistrz zainkasował za ten wyczyn 20 tys. franków szwajcarskich, co w przeliczeniu na złotówki da mu około 84 tys. zł. Z kolei Bartosz Zmarzlik tylko za jeden mecz ligowy w PGE Ekstralidze może skasować grubo ponad 100 tys. zł. Różnica spora, nawet jeśli odejmiemy od tego niebagatelne koszty związane z eksploatacją sprzętu czy innymi pobocznymi wydatkami. Można się spierać, która z tych dyscyplin jest w Polsce bardziej popularna. Nie ma jednak wątpliwości, że mistrz świata w żużlu może zarobić znacznie większe pieniądze od mistrza skoków narciarskich. Najlepiej oddają to liczby. W Pucharze Świata za wygraną w pojedynczych zawodach zwycięzca zarabia około 40 tys. zł. Generalnie system rozliczeń jest taki, że skoczkowie mają do podziału nieco ponad 70 tys. franków szwajcarskich. Wypłata jest więc uzależniona od zajętego miejsca. Można dorobić się niezłej kasy, ale pod warunkiem dobrych wyników. Za miejsce 30 FIS płaci ledwie 414 zł. Oczywiście same zawody Pucharu Świata to nie wszystko. Skoczkowie dostają wynagrodzenie za miejsca zajęte w kwalifikacjach (ok. 12 tys. zł za zwycięstwo) oraz inne imprezy, które znajdują się w kalendarzu sezonu. Wielkie pieniądze są za wygraną Raw Air. Tam można zainkasować nawet blisko 250 tys. zł. Inna sprawa, że to bardzo wyczerpujący cykl dla zawodników, ale gra jest warta świeczki. Do tego wszystkiego dodajmy udział w mistrzostwach świata, w których też można się ekstra wzbogacić. Portal skijumping.pl wyliczył, że w przypadku wygrania przez jednego zawodnika wszystkich zawodów Pucharu Świata, kwalifikacji, Turnieju Czterech Skoczni i Raw Air, skoczek może otrzymać blisko 2 miliony złotych. To jednak jest nierealne, więc wyceniając dochody Stocha trzeba sporo z tej kwoty odjąć. W sezonie 2017/2018, czyli wtedy kiedy nasz mistrz po raz ostatni zdobył Puchar Świata, miał zarobić na czysto około 750 tys. zł. Do tego dorzućmy wpływy z tytułu reklam indywidualnych, więc wyjdzie na to, że Kamil dorzucił do swojego konta przeszło grubo ponad milion. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! Dużo, ale najlepsi żużlowcy zarobić mogą jeszcze więcej. Bartosz Zmarzlik zarabia około 11 złotych na minutę, co finalnie w sezonie 2021 może dać mu 6 milionów. Składa się na to kwota za podpis z Moje Bermudy Stalą Gorzów (800 tys.), kwota za punkty (8 tys.) oraz pozostałe wpływy takie jak, starty w szwedzkiej Elitserien, Grand Prix, czy zawody indywidualne. Do tego dorzućmy jeszcze umowy sponsorskie, czyli milion od Orlenu, kolejny milion od pozostałych sponsorów oraz 200 tysięcy z tytułu umowy na promocję miasta Gorzowa. Nie każdy żużlowiec może rozbić bank jak Zmarzlik. Średniej klasy zawodnik w PGE Ekstralidze na czysto zarobi około 500 tys. W tym zestawieniu Kamil Stoch wypada znacznie korzystniej, jednak do Bartosza ciągle mu daleko. Za większą kasą idzie jednak większe ryzyko. Żużel i skoki narciarskie to sporty ekstremalne, ale ryzyko kontuzji jest znacznie większe na torze. Czasami jeden bieg może przekreślić cały sezon, a niekiedy i nawet karierę.